Data: 2008-10-04 20:37:27
Temat: Re: cd o Powstaniu Warszawskim
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 04 Oct 2008 23:03:52 +0200, Flyer napisał(a):
> Ikselka; <1chl6zom6kwjf$.l8om0jf1tm3s.dlg@40tude.net> :
>
>> Dnia Sat, 04 Oct 2008 22:33:12 +0200, Flyer napisał(a):
>>
>>> Ikselka; <kordrt9vv6qv$.9ss3jd2d9myp.dlg@40tude.net> :
>>>
>>>> Dnia Sat, 04 Oct 2008 21:57:06 +0200, Flyer napisał(a):
>>>>
>>>
>>>>> Powstanie Warszawskie zostało przeprowadzone dyletancko - sposób jego
>>>>> przeprowadzenia sugerował, odmiennie od "usprawiedliwiania się"
>>>>> kierownictwa AK, że AK uwierzyło w to, że siły powstańcze zajmą całą
>>>>> warszawę. Gdyby celem było tylko ułatwienie wejścia Armii Czerwonej, to
>>>>> Postwanie skoncentrowałoby się na prawobrzeżnej częsi Warszawy [Pradze],
>>>>> mostach, Powiślu i *częsci* Śródmieścia [atak na Okęcie nie miqał
>>>>> żadnego uzasadnienia strate gicznego - samoloty niemieckie mogły
>>>>> swobodnie operować z innych lotnisk], tak aby umo9żlkiwić przeprawę
>>>>> Armii Czerwonej na lewy brzeg Wisły [przypomnę, że bez wsparcia
>>>>> powstanie nie miało jakichkolwiek szqans na zwycięstwo, m.in. z powodu
>>>>> braku broni ppanc]. Tymczasem powstanie wybuchło praktycznie we
>>>>> wszystkich dzielniocach Warszawy, nawet tych [m.in. Wola, Mokotów],
>>>>> które nie miały *żadnego* strategicznego znaczenia dla zdobycia Warszawy
>>>>> przez Armię Czerwoną przy współudziale AK.
>>>>
>>>> Może i tak, może i nie, ale ja czczę zryw, ludzki zryw. Nie można było
>>>> ludziom zakazać walki, nawet walki bezsensownej. Oni chcieli coś robić, w
>>>> imię nadziei, że jeszcze coś mogą - nikt im niczego nie narzucał, to sprawa
>>>> zbiorowej psychologii.
>>>> To nalezy doceniać, to należy podkreslać, to należy czcić.
>>>
>>> Zryw "sterowany"? ;> To nie zryw. Zresztą po rozpoczęciu powstania
>>> ludzie *musieli* się bronić - inaczej spotkałby ich los cywilów m.in. na
>>> Woli, gdzie Niemcy masowo rostrzeliwali ludność. Ale to akurat [cywilów]
>>> nie był ich zryw.
>>>
>>>>> A teraz link:
>>>>> http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,57670
12,Miller_o_dowodcach_Powstania__Oszolomy__maniakaln
i.html
>>>
>>>> Leszek Miller to kreatura, która nieraz już pokazała, na co ją stać. Miller
>>>> won.
>>>
>>> Lepiej zaprzecz cytowanym paranojom przywódców Powstania, zamiast
>>> negować osobę "gońca".
>>>
>>> Pozdrawiam
>>> Flyer
>>
>> Zryw ludności nie był sterowany, żesz! Przecież napisałam, że zryw
>> ludności.
>
> Tej co ginęła w masowych rostrzelianiach i mało co nie doprowadziła do
> linczowania powstańców? ;>
>
>> Sterowany był zakres działań grup zorganizowanych: AK, Szare
>> Szeregi, nie mówiąc o pomocy amerykańskiej. natomiast ludność włączyła się
>> nie wyłacznie z poczucia zagrożenia - pomagała oddziałom powstańczym i to
>> było bohaterstwo, które dziś usiłuje się sprowadzić do strachu, a całe
>> Powstanie do klęski.
>
> Bo było klęską. I tyle. Jak każdy proces - rozpoczynając proces
> "szukania pracy" zakładasz, że jego celem jest *znalezienie_pracy* .
> Jeżeli jej nie znajdziesz [pracy] to jest to Twoja klęska - klęska
> założeń.
>
> Widzisz - miałewm babcię, która miała małoletniego syna wożonego w
> wózku. Często wiozła również w tym wózku "bibułę" [btw. - z tego co
> babcia mi mówiła - olacy nie rozróżniali niemieckich formacji - po
> prostu widzieli facetów w mundurach]. W pewnym momencie dokonała wyboru
> - "syn" vs. bibuła. Jakiś czas później Gestapo zgarnęło inną matkę,
> która woziła zamiast mojej babci bibułę. Ja i mój ojciec istniejemy,
> tamta kobieta i jej dziecko pewnie nie. A sama bibuła prawdopodbnie
> miała znikomą wartość dla "niezależnej Polski" - po prostu kolejna
> odezwa, kolejne wieści z frontu". Trzeba zrozumieć, że gro "bohaterskich
> czynów" nie miało jakiejkolwiek wartości dla przyszłych pokoleń. A tylko
> takie się liczą.
>
> Pozdrawiam
> Flyer
Próbujesz kategoryzować rzeczy, które temu nie podlegają.
Np. bomba atomowa i leczenie promieniotwórczością to też dwa różne aspekty
tego samego problemu, przy czym jeden ma wartośc negatywną, a drugi
pozytywną.
Tak już jest, ale liczy się rozrachunek ostateczny, tylko kto go rzetelnie
zrobi? Dywagować możan w te i wewte, a tak naprawdę nikt nie jest dość
kompetentny (choć było cymbalistów wielu), aby orzec, czy aspekty pozytywne
są w stanie przeważyć nad negatywnymi, czy jest odwrotnie. Tak czy inaczej
osiągnięc Skłodowskiej-Curie na pewno nie zaliczamy do klęsk, lecz uznajemy
za wielki krok ku zwycięstwu nad śmiercią... i podobnie ja traktuję
Powstanie.
|