Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: Agnieszka Krysiak <k...@g...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: chrzest 2
Date: Sat, 11 Jun 2005 01:04:27 +0200
Organization: Instytut Pozerania Pluszowych Misiow
Lines: 129
Message-ID: <p...@4...com>
References: <d884ku$2e2$1@nemesis.news.tpi.pl> <d8adb7$lb3$1@nemesis.news.tpi.pl>
<h...@4...com>
<d8cp0o$kgm$1@nemesis.news.tpi.pl>
Reply-To: k...@g...pl
NNTP-Posting-Host: clp146.mironet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1118444851 17448 195.116.132.146 (10 Jun 2005 23:07:31 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Fri, 10 Jun 2005 23:07:31 +0000 (UTC)
X-User: krecik
User-Agent: Hamster/2.0.0.1
X-Newsreader: Forte Agent 2.0/32.652
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:77783
Ukryj nagłówki
A czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "gsk" <c...@w...pl>
mówiąc:
>> Z pewnościa na pewno. Na pewno dzieci nie mają w tym okresie innych
>> tematów.
>
>Za moich czasów i to chciałabym podkreślić, było to ważne wydarzenie. Ja też
>chciałam mieć białą sukienkę i wszystkie koleżanki w klasie o tym rozmawiały
>a ja nie. A to było przykre.
Za moich czasów nie. W ogóle nie wiedziałam, że ktokolwiek w mojej
klasie przechodzi coś takiego jak komunia.
>U nas podobno był śmieszny ksiądz, ale ja nie wiem dlaczego, bo go nie
>poznałam. Nigdy. Głupio mi było jak zorganizował po latach spotkanie naszej
>klasy. Też przyjechałam i wszyscy z nim rozmawiali jak z kumplem, a ja go
>nie znałam.
No i? Serio uważasz, że jest to na tyle poważny powód, by dziecko
wychowywać w danej religii? Uczyć go pojęcia grzechu, odmawiania modlitw
i WIARY w boga?
Mnie się to wydaje co najmniej śmieszne - to znaczy rozumiem, że dla
dziecka takie coś mogłoby faktycznie być źródłem stresu, jeśli jednak
osoba dorosła wylicza traumę wynikającą z nieznajomości śmiesznego
księdza....
>> Na pewno. Rodzice bowiem na pewno nie dostarczą mu żadnych informacji na
>> ten temat. Nie będzie oglądał telewizji, czytał książek. Będzie żył w
>> próżni, którą jedynie chrzest i uczestnictwo w lekcjach religii jest w
>> stanie wypełnić.
>
>Jeśli nic nie zainteresuje go tym tematem, to zapewne nie będzie sięgał po
>takie książki. Gdybym nie chodziła do szkoły, to pewnie nie umiałabym zbyt
>dobrze liczyć, matematyka nie była moją pasją, ale uczyłam się bo trzeba
>było i z religią przypuszczam jest podobnie.
Znaczy się co - kolejny przedmiot? A gdyby do szkół wprowadzono
przedmiot o nazwie "Segregacja rasowa", dzieci zapewne przyswajałyby
sobie jedynie rozróżnienie występujących na kuli ziemskiej ras
człowieka... No weź przestań.
Posyłając swoje dzieci na religię godzisz się z tym, że oprócz uczenia
się na pamięć wierszyków, imion świętych czy cokolwiek innego, twoim
dzieciom ktoś kształtuje światopogląd, uczy wiary w Boga oraz myślenia o
pewnych kwestiach w określony przez daną religię sposób.
Jesteś tego świadoma?
>> >Wtedy dopiero będzie miał jaja. Musiałbys widzieć jak w wieku 17 lat
>> >uczyłam się pierdół, tych których uczą się 8 letnie dzieci, żeby mnie
>> >ochrzcili i żebym przyjęła komunię (miałam zostac chrzestną).
>>
>> A po co zostałaś chrzestną?
>
>"Dziecku się nie odmawia" :-)
Jasne.
>Podobno głównym zadaniem takiej osoby jest
>> dbanie o religijne wychowanie dziecka.
>
>Nie tylko
Podobno _przede wszystkim_. Ale oczywiście kupowanie zabawek też się do
tego zalicza.
>> Czy jesteś szczęśliwa, że uczyłaś się _pierdół_ - jak rozumiem, rzeczy
>> nie mających dla ciebie _żadnego_ znaczenia?
>
>Źle rozumiesz. Uczyłam się regułek przygotowanych dla ośmiolatków i sposób
>podania tej treści był komiczny dla prawie dorosłej osoby.
Aaaaaaaaaaaaa.... Teraz rozumiem, tobie po prostu chodziło taką
pieczątkę z napisem "ochrzczony" przybitą do czoła.
>> >A jak
>> >dorosłego faceta poleją przy chrzcie po głowie, to będzie mu trudno
>> >wytrzymać ze śmiechu.
>>
>> No, i będzie musiał drugi raz w tym dniu myć włosy. I może się
>> przeziębić.
>
>Aż tak mocno nie leją.
Serio? Nie z wiadra?
>Poznanie Boga nie ma dla mnie nic wspólnego z oficjalnym przyjęciem chrztu.
>To czy wierzę, czy nie nie musi byc "przyklepnięte" pieczątką kościelną. To
>jest we mnie w środku, a nie na papierze. Temat dotyczy tylko sprawy, czy
>łatwiej dziecku ochrzczonemu, czy nieochrzczonemu. I ja uważam, że to
>pierwsze.
Problem w tym, że chrzest to przyjęcie pewnej religii, czego zdajesz się
nie rozumieć.
>> W sumie smutno czytać, jak poczucie wyalienowania może człowiekowi
>> złamać poczucie wartości siebie i własnych przekonań...
>
>Smutno czytać, jak ktoś ma zamydlone oczy nie wiadomo czym i nie rozumie co
>przeczytał.
Rozumiem, dlaczego postepujesz tak, jak postepujesz. Mnie rozbawił twój
ton pewności, że osobie nieochrzczonej to tak strasznie trudno _na
pewno_ będzie w życiu, że lepiej zrobić z gęby cholewę, ale dziecko
wychować na wyznawcę obcej sobie religii.
>> Agnieszka (która w liceum dopiero dowiedziala się, że biblia to jest
>> coś, co każdy w domyśle zna, a na pogrzebie koleżanki z klasy
>> nieświadoma kanonów zachowania podczas mszy chciała być z resztą klasy,
>> co nie było najlepszym pomysłem...
>
>dlaczego?
Ponieważ po raz pierwszy w życiu znalazłam się na mszy (prób zmuszenia
mnie do obecności w kościele podczas nabożeńtwa, które miały miejsce,
gdy miałąm coś koło 5 czy 7 lat nie liczę).
>ale w sumie zawsze bez jakiejś i
>> kompleksów z tego powodu, że ktoś zna modlitwy a ja nie)
>
>Ale piszesz tak jakby normalna sprawą było, że jeśli nie znasz modlitwy to
>jest wstyd, tylko akurat Ty nie miałaś z tego powodu kompleksów.
Tak wynikało z twojego postu.
Agnieszka
--
Proudly (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
|