Data: 2005-06-13 07:16:29
Temat: Re: chrzest 2
Od: "Agnieszka" <a...@z...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "gsk" <c...@w...pl> napisał w wiadomości
news:d8i97s$nu9$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> określiłam się jako ateistkę,
> bo to czy
> wierzę, czy nie to inna bajka.
> nie przyjmowałam wszystkich
> następujących po sobie sakramentów świętych
> więc nazwałam się ateistką,
A jakąś encyklpoedię w domu masz? Albo chociaż słownik?
> >
> > Jakim problemem jest, żeby dziecko po dojściu do tego typu
problemów
> > odbyło rozmowę z rodzicami i zaczęło chodzić na religię?
>
> Czyli co, jak miałam 7 lat miałam odbyć taką rozmowę z rodzicami? A
może
> skończywszy roczek miałam się oburzyć, że mnie nie ochrzcili?
A miałaś w wieku 7 lat jakiś problem z rozmawianiem z rodzicami?
Ja w 2 albo 3 klasie "zapisałam się" na religię. Znaczy postanowiłam
sobie pochodzić. Po 3 razie chyba znudziło mi się, bo ksiądz mówił
jakieś dziwne, nieprzystające do tego co wiem, rzeczy.
Po raz drugi postanowiłam sobie pochodzić na religię chyba w 3 czy 4
klasie liceum. Ale wtedy to ksiądz po drugiej lekcji poprosił, żebym
więcej nie przychodziła, bo zadaję za dużo niewygodnych pytań. Ale
"dzień dobry" nie przestał mi mówić.
>
> > To, że Ty nie mogłaś postąpić w ten sposób jest chyba bardzo
dobrym
> > powodem, żeby w trakcie wychowywania własnych dzieci
> > postąpić lepiej niż Twoi rodzice?
>
> Otóż to, dlatego właśnie dzisiaj moja druga córka została
ochrzczona.
Rozumiem, że ten chrzest właśnie to było "w trakcie wychowywania
własnych dzieci postąpić lepiej niż Twoi rodzice"? Podoba mi się ten
tok myślenia...
>
> Kpisz, ale ja dopiero wtedy dowiedziałam się wielu rzeczy, o których
moi
> rówieśnicy wiedzieli od podstawówki.
A zastanawiałaś się kiedyś ilu rzeczy oczywistych dla małych
Eskimosków nie wiesz do dzisiaj?
>
> > > Prawdopodobieństwo jest zdecydowanie większe, że jednak będzie
> > katoliczką
Taką, jaką Ty jesteś ateistką.
> >
> > Do diabła - decyzja o związaniu się z kimś na całe życie to nie
> > teleturniej.
> > Nie ma losowania "Bramka 1-2-3"! Poznajesz taką osobę i na
> > przestrzeni miesięcy, może lat, dochodzicie do wniosku - "tak czy
> > nie?".
> > Wiara jest tylko jedną z rzeczy, która jest wtedy tematem
dyskusji...
> >
> Ale ślub jest ważnym wydarzeniem nie tylko dla dwojga
zainteresowanych, ale
> dla całej rodziny. W końcu trzeba podjąć decyzję, czy ślub będzie
kościelny,
> czy też nie. Problem będzie też dotyczył wychowania dzieci w wierze
> katolickiej , czy nie...itd. To jednak jest problem.
I te decyzje to rodzina podejmuje na zebraniu starszych i potem tylko
informuje "dwoje zainteresowanych"? No to faktycznie jest problem...
>
> Ja tego nie zrobiłam tak jak opisujesz. Śmieszne dla mnie było to,
że
> dotychczas widziałam tylko małe dzieci chrzczone, a teraz ja dorosłe
> stworzenie mam być polewana po głowie.
Tyle z tego chrztu zrozumiałaś...
> A ciebie nie śmieszyłaby baba
> huśtająca się na huśtawce,
Ja się huśtam od czasu do czasu. Faktem jest, że prędzej wyglądam na
siostrę swoich dzieci niż na "babę", ale huśtam się i nikt się nie
śmieje. No uśmiecha się.
>
> przeznaczone dla małych dzieci śmieszy używane przez dorosłych,
dlatego mój
> chrzest był nieco zabawnym wydarzeniem - pod tym względem.
Zdaje się, że w ogóle był zabawny. Bo na pewno nie był na poważnie.
>
> > A rodzice to takie bardziej świadome istoty, wiesz?
> > I ich rolą jest przekazanie swoich wartości tym mało świadomym,
wiesz?
> > Problemem jest tylko to, żeby te bardziej świadome, były
rzeczywiście
> > _bardziej_ świadome...
> >
> O to się nie martw.
O to to Ty się powinnaś martwić. Ale po co...
>
> > A dzieci "zawadzają" - nie ma się co oszukiwać. Po ich pojawieniu
> > życie staje się zupełnie inne.
>
> Ale to nie znaczy, że "zawadzają". Poprostu bardzo zmieniają życie.
I to
> głównie życie kobiety, więc tego nigdy nie zrozumiesz.
Dzieci zmieniają życie _rodziców_. A Twoje frustracje związane z
życiem rodzinnym wcale nie są takie uniwersalne, więc ich nie
rozciągaj na innych.
>
> Problem tylko w tym jak rodzice
> > przyjmują tą zmianę...
> >
> Są dobre i złe strony tych zmian. I jeżeli ktoś mówi, że tylko
dobre, to
> znaczy, że musiał mieć fatalne wcześniejsze życie.
A ktoś tak mówi?
>
> Chcesz kwestionować wyższość sztucznego karmienia nad naturalnym?
A jest wyższe? O ile metrów?
>
> U Ciebie wyczuwam
> > kompromis podobny jak ze chrztem, "ludzie mniej gadają"
> > kiedy matka karmi piersią - to karmisz.
>
> Ja nie mówię na ulicy, że karmię piersią, więc się mylisz.
A że byłaś chrzczona mówisz na ulicy?
>
> > Mogę się mylić, jako facet, ale to jest raczej coś, co dziecko
> > daje Tobie, niż Ty - dziecku (uwaga: nie mam na myśli mleka ;)
> >
>
> To może tylko facet napisać. Na Twoim miejscu nie poruszałabym
tematu, o
> którym nie mogę mieć pojęcia.
Jestem facetem, jestem facetem.
Tak, karmiłam piersią. Nie, nic mi nie obwisło.
Tak, karmienie piersią dało MI bardzo wiele.
>
> To i może też Tsunami było przeze mnie i do mnie podobnych. A ja
myślę, że
> przez takich co to maja SWOJE zdanie istnieją takie problemy. Hitler
(według
> Twojego rozumowania) nie był w tych 80%, a to tacy jak on na świecie
czynią
> zło. To tak jak ze sprzedażą narkotyków kto jest gorszy: dealer, czy
jego
> "pracodawca"?
Ooooo... największe zło na tym świecie (łącznie z tsunami i urodzeniem
Hitlera) to przez tych, co to wiedzą czego w życiu chcą. Jeszcze
jakieś rewelacje masz?
>
> Gosia ( będąca dziś w spowiedzi, więc strająca się dziś nie
przeklinać).
A co na to Twój ateizm? Turla się ze śmiechu?
Agnieszka, dziś wyjątkowo złośliwa, ale z silnym postanowieniem nie
przeciągania tego ponad miarę...
|