Data: 2005-06-13 12:26:32
Temat: Re: chrzest 2
Od: "Agnieszka" <a...@z...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ewa Ressel" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
news:d8jsbk$7ja$1@inews.gazeta.pl...
> Radek <r...@o...pl> napisał(a):
>
>
>
> > Po drugie rodzice są po to, żeby dzieciom pomagać znaleźć własną
drogę.
>
>
> Jak dziecko ma znaleźć własną drogę, skoro zakrywa się przed nim tak
wielki
> obszar kultury?
Ale dlaczego zakrywać? Z jednej strony jest udawanie że czegoś nie ma
(-Mamusiu co to za budynek? -Jaki budynek? Tu nic nie ma, tylko kila
drzewek.) a z drugiej tłumaczenie dziecku szczegółowo zawiłości danej
religii (bicie głową, wiązanie tałesów, organy - o żadnym z powyższych
nie mam pojęcia, ale nie czuję się z tego powodu jakoś wyjątkowo źle).
A między tymi dwoma postawami jest jeszcze cała gama zachowań,
włączając w to zupełny brak zainteresowania i znudzenie ze strony
dziecka oraz odpowiadanie na dodatkowe pytania w stylu "tego nie wiem,
ale jeżeli Cię to interesuje, to możemy poszukać informacji".
Nie widzę powodu by dziecku na siłę wciskać przypowieści biblijne czy
szczegółowo omawiać symbolikę obrazów, gdy w ogóle nie jest tym
zainteresowane. Ale jak będzie sobie chciało poczytać czy to Biblię,
czy Opowieści biblijne, czy Księgę Mormona, czy Wyznania Św. Augustyna
czy parę innych rzeczy, to wystarczy sięgnąć po książkę na półkę.
Książek w domu zamkniętych pod kluczem nie trzymamy (kurczę, a Mein
Kampf to wcale nie mamy... nie wiem, może trzeba uzupełnić
biblioteczkę...)
Wydaje mi się, że po prostu trzeba zachować umiar, bo każde
przegięcie, niezależnie od strony, jest potencjalnie niebezpieczne.
Pozdrawiam,
Agnieszka
|