Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Re: ci?ża, proszę pomóżcie

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: ci?ża, proszę pomóżcie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 550


« poprzedni wątek następny wątek »

461. Data: 2005-10-18 10:06:43

Temat: Re: ci?ża, proszę pomóżcie
Od: "kolorowa" <v...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora

"Agnieszka" napisała
> Ale to chyba nie zwraca, tylko daruje... Ech, pogubiłam się już
> doszczętnie ;-)

Ja to z pamięci, więc pewnie coś pokręciłam. Ale długi pojawiły się na
pewno:)

Małgonia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


462. Data: 2005-10-18 10:25:51

Temat: Re: ci?ża, proszę pomóżcie
Od: Lia <L...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2005-10-18 08:53:32 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
przyrody grupowicz *Margola* skreślił te oto słowa:

>> Ale w czym?
>> Mam Ci teraz puścić wiązankę na katolików, żebyś Ty się poczuła
>> usatysfakcjonowana?
>> Puk, puk w czółko.
>> Nigdy nigdzie nie twierdziłam, że katolicy to głupcy z racji tego, że w
>> cos
>> wierzą. I jakoś mi się nie chce tego robić na zawołanie Margoli, wiedzącej
>> lepiej ode mnie co ja myślę, i jak oceniam wierzących.
>
> Lia. Przypuszczam, że z powodzeniem mogłabyś założyć Radio MaLia, cechuje
> Cię podobny stopień zajadłości, z wektorem przeciwnym.

Wydaje Ci się.

> Niepotrzebne mi Twoje
> wiązanki.

Jak to nie? Ty ich wręcz pożadasz. Tylko po to, by się utwierdzić w tym co
Ci się wydaje.

> PO prostu wyraziłaś swoje zdanie, asekurując się stwierdzeniem
> "wielu" i nie umiesz przyznać, że zawarłaś w tym swój poglad.

LOL
Ja mam przyjąc, że Bóg istnieje, bo m.in. Ty w nie go wierzysz, i on Cię
doświadcza, i pomaga Ci w zyciu.
Ale jak ja piszę, co sądzę o katolikach, to Ty i tak wiesz lepiej co ja o
nich sądze, mając moje słowa za nic.
To się w sumie wpisuje w Twoje przeświadczenie, że terrorysta może wierzyć
w co chce, ale do nieba nie trafi, bo mu to obiecał jego Bóg, a nie Twój. A
Twój jest Twojszy niż jego.

> I niezależnie
> od ilości stuknięć w czyjekolwiek czółko tchórz zostaje tchórzem, nawetm,
> gdy z braku argumentów rzuca pogardliwym określeniem "katol".

Wiem, a na koniec go osądzi Ktoś, o kim nie wiadomo nawet czy istnieje.

> Nie ejstem
> wszystkowiedząca, ale to, ze tchórzysz, jest zanadto widoczne, bym nie
> przyjęła tego z apewnik. Skoro budzi to w Tobie aż tyle emocji, to widocznie
> poczułaś się uderzona w stół.

Emocji?
Mam wrażenie, że to z Ciebie emocje wylewają się wszystkimi otowrami ciała.
Mnie to bardziej bawi z jednej strony. Z drugiej Twoja postawa właśnie
stawia Cię bardzo blisko DD czy ojca Rydzyka. Mimo tego, że zwykle starałas
się pisać w duchu nauk chrześcijańskich, ale z dużym, dystansem nagle
stałas się fanatyczką na miarę wojowników dżihadu. A ja fanatyzmu nie
lubię, w żadnej postaci.

> Jeśli się mylę, jest inaczej, co Ci szkodzi wyjaśnić to w atmosferze
> wzajemnego zrozumienia?

Aaaaaaaa.
Piszę, co sądzę o katolikach. Piszę, dlaczego nie mogłabym ogółu wierzących
uznać za idiotów czy wariatów. Piszę, o tym że odróżniam wyrażanie swoich
poglądów od opisywania czegoś. I do tego mam wrażenie, że do tej pory dałam
się poznać jako osoba, która nie ma oporów z pisaniem o własnych poglądach,
mimo że dla wielu sa one kontrowersyjne. Naprawdę gdybym uważała, że
wierzący to nieszkodliwi wariaci dawno bym Ci takim postem rzuciła prosto w
twarz.
Ja mogę pisać, pisac, pisać, a Ty i tak będziesz wiedziała lepiej co ja
sądzę.

> Wbrew temu, co mi przypisujesz i jak bardzo budzę w
> Tobie wściekłość, nie jestem wrogo nastawiona. MOże tylko dolewam oliwy do
> ognia, a i to sącząc strumyczek, a nie chlustając po omacku, jak Ty.

Nie budzisz we mnie wściekłości. Mój sprzeciw budzą jednak pewne
stwierdzenie, ich forma, i pewne ograniczenie.
Ja już dawno napisałam, ze ten flejm to niewiele więcej niż zabawa. Od lat
mnie fascynuja reakcję niektórych 'katoli' na podawane im teksty,
argumenty, słowa.


>> Alez ja wprost przedstawiłam opinie niektórych ludzi.
>
> Aha. W celu?

Przeczytaj tamtego posta.
Problem dotyczył udowadniania istnienia czegoś przez niemożnośc
udowodnienia, że to nie istnieje. Problem, który w równej mierze dotyczy
tego co tym próbowała udowodnić Ewa, jak i wynaturzeń w postaci kampanii
wyborczej. Padł ostulat, by podchodzić do udowadniania racjonalnie, tak by
móc empirycznie wykazać ze x istnieje. Wtedy odpadło by nam wiele
patologii, które żerują na takiem sposobie udowadniania. No ale skoro ktoś
przyjmuje, że jego metody sa dobre to musi brać pod uwagę, że dla wielu
ludzi będzie choćby nieszkodliwym wariatem.


>> Zupełnie jak Ty tu czy na kafeterii przedstawiasz podejścia ludzi do
>> róznych spraw, nawet takich których osobiście nie doświadczałaś.
>
> Czynię to w konkretnym celu. Jaki jestTwój?

Konkretny, jako i Twój.
Jak mi zechcesz teraz wyłuszczyć, że Twój cel jest Twojszy niż mój to się
załamię.


>>> I uzasadnij, ze potrzebuję asekuracji. Jak przysrywać, to z talią
>>> dowodów w dłoni, zeby nie robić z gęby cholewy.
>>
>> To, ze nie można udowodnić, że nie potrzebujesz nie oznacza, że nie
>> potrzebujesz.
>
> Odwracasz kota ogonem, Pani Empiryczna. Znowu tchórzliwy odwrót z
> poszczekiwaniem?

Wybacz, ale ja nic na to nie poradze, że nie wyczuwasz tego co gryzie.

>
>
>> To, że Ty nie wierzysz w to co ja, nie oznacza, że to w co ja wierze, jest
>> pozbawione sensu.
>
> Nigdzie tak nie twierdziłam. Ty natomiast atakujesz, dość niewybrednie, moją
> wiarę. Jeśli gdziekolwiek obraziłam i poniżyłam innowierców, poproszę o
> dowód. Jeśli nie, pozwól, że usłużnie przeczyszczę Ci cholewkę na twarzy.

Ooo, i znowu coś ugryzło, a nie dało do myslenia...

>
>> To, że...
>>
>> Kurka wodna - to jest całkiem wygodna taktyka przy głupich flejmach :)
>> Fantastycznie można dyskutowac o konkretach przyjmując taką "metodologię"
>> :)
>
> Byle z sensem, byle z sensem, i trzyumając się jednej linii, a nie biegając
> w kółko za własnym ogonem.

Wiesz, ja tu nie bronię niczego wąznego dla mnie. Ja się tym bawię. Serio
serio. Dyskusja dla dyskusji.


>> Jestem w trakcie spisywania ich przekazów. To bardzo świeża sprawa (ale
>> niezwykle poważna). Nie od razu Rzym zbudowano. Nie od razu chrześcijanie
>> swoją Biblię mieli.
>> Chyba nie zamierzasz deprecjonowac Ojca wszystkich ludzi, który mi sie
>> objawia, tylko dlatego, że dopiero teraz postanowił on do Ludzkości
>> przemówić przez moją osobę?
>
> Nie, nie zmierzam nikogo deprecjonować. Nie przypisuj mi swoich intencji.
> Rozumiem, ze sobie podkpiwasz, bo brak Ci argumentów.

Podkpiwam, ależ skądże ;>
Ale dobrze poinformowane źródła na Pomorzu twierdzą, ze w nastepnym odcinku
na mojej drodze stanie wybitnym a do tego przystojny lekarz. Po krótkiej
sesji okaże się, że dręczyły mnie tylko koszmary nocne, a my będziemy żyli
długo i szczęsliwie, oczywiście bez ślubu kościelnego ;)

> Ale jak już napisałam
> Agnieszce, jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy znaleźli podstawy, by
> wierzyć w Buddę czy Konfucjusza. Zrozumieć, że wierzą w coś, ku czemu mają w
> swym mniemaniu przesłania, podobnie jak ja. Nie wiem, czy traktować Cię
> poważnie (jak się staram) czy jednak przyjąć, że prześmiewczo popitalasz
> znudów (jak sugerujesz) Mozesz się sprecyzować, bo jeśli nie dyskutujesz
> poważnie, to szkoda mojego czasu?

Widzisz, problem polega na tym, że Ty masz gdzieś to co ja piszę.
I w momencie gdy piszę co sądzę, a czego nie sądze o katolikach.
I w momencie gdy piszę, czym dla mnie jest ta dyskusja w oparach absurdu.
Gdybyś czytała, rozumiała, i przyjmowała to co Ci próbuje przekazać
rozmówca to nie musiałabyś teraz zadawac tego pytania, bo odpowiedź dawno
padła.


> Odwrót, tratatata, z góry zaplanowane pozycje... Przyznałaś już w poście do
> Ewy, że porównałaś chrześcijan do wierzących w UFO. Żałosnawo wygląda w tym
> świetle powyższe, niestety.

Ooo, znowu wiesz lepiej :)
Czy za 4 posty spytasz znowu o cos co już dawno napisałam?


>>> Zasadniczo zakłądam, ze jak ktoś mówi, to wie co mówi. Prześmiewczy ton
>>> zakłada złe intencje, w odróżnieniu od żartobliwego.
>>
>> No wiem co mówię.
>> Ale to nie oznacza, że zawsze przedstawiam tylko i wyłacznie swoje
>> poglądy.
>
> Odniesiesz się do intencji czy przemilczysz, bo Ci głupio bądź przepełnia
> Cię duma, która zatyka Cię od środka?

Ups. Było trzeba zaznaczyć, że kwestia intencji jest dla Ciebie ważna, i
wymagasz odniesienia.
Ja jeszcze nie spotkałam osoby, która odnosi się do każdego słowa swojego
rozmówcy. Ale widac tak trzeba, bo jesli się tego nei robi to znaczy ze
komuś jest głupio się odnieśc albo duma mu nie pozwala.
Kiespkie chwyty, Margola, kiepściuchne...
Ponadto znowu nie czytasz tego co piszę. Już raz napisałam o tonie
prześmiewczym. Mam wrażenie, ze dośc jasno to okresla moje intencje.
Dlatego nie pojmuję, dlaczego miałam jeszcze raz o tym pisac. A gdy nie
napisałam o tym powtórnie zarzucasz mi znowu coś co Ci się uroiło w głowie.


>> Jak będziemy dyskutowac o tym co ja sądze o tym czy owym - wtedy możesz
>> oczekiwać, że napiszę co ja sądzę.
>
> Ależ ja właśnie miałam niejasne wrażenie, że pragnęłaś nam przekazać swoje
> poglądy, a nie popisać sobie bzdury dla samego pisania. Trochę szkoda
> mojego czasu jednak.

Ooooo, podsumujmy to tym, że jest tak zaślepiona tym czego chcesz bronić,
że nie dopuszczasz do siebie myśli, że ten temat dla innych nie jest
tematem najwyższej rangi, przy pisaniu o którym trzeba stać na
baczność/trwac na klęczkach.


>> Przy gdybaniu czytso akademickim równie dobrze mogę sie bawić w adwokata
>> diabła, w wmyslanie najbardziej szalonych argumentów, analogii itd.
>
> Gdybamy akademicko. Chyba, że nie masz wystarczającej wiedzy, a tylko
> zajadłość, z którą doprawdy trudno polemizować, czy po przeciwnej stronie ma
> się ojca Rydzyka, czy Lię.

Hmmm, ja mam wrażenie że z Tobą nie ma de facto dyskusji, bo skupiasz się
na klepaniu epitetów, i pisaniu obok zadanych pytań.


>> Oczywiście, że jest uzasadniony. Bo Ty w to wierzysz.
>
> Nie. Wskazalam dowody, których nie obaliłaś, a nawet potwierdziłaś w poście
> do Ewy R.

Taaaaak, sa tacy, którzy wierzą w to co chcą wierzyć. I znajdują dowody tam
gdzie ich nie ma.

>
>> To, że przy okazji tej dyskusji po kilkulatach w usenecie postanowiłas
>> uznac, że jak się coś pisze to się pisze tylko i wyłacznie o sobie, o
>> swoich przekonaniach, i swoich osądach pozostanie dla mnie zagadką.
>
> Nie uznałam tak. Sama potwierdziłaś.

Wybacz, Margola. Ale za stara jestem, żeby udało Ci się wmówić mi
cokolwiek. Poszukaj jakiejś naiwnej owieczki, która uwierzy w każde Twoje
słowo. I to najlepiej ze sklerozą, zeby nie pamiętała co wczesniej sama
mówiła/pisała.

>
>>>
>>> Lepiej jak z katola niż z debila, tak sobie myślę. No nie?
>>
>> A to dlaczego?
>> Próbujesz się postawić wyżej od debili, tylko dlatego że jestes
>> katoliczką?
>
> Nie dlatego. W ogóle nie próbuję. Prowokuję Cię tylko, bo skoo piszesz
> pogardliwie "katol", to brak Ci argumentów i musisz dać upust wściekłości.
> Przyjmuję i podsycam, bo wyraźnie tego oczekujesz.

Ohhh, wpadłas we własne sidła.
Niestety Twoje postawienie w jednym zdaniu katolika i debila, niestety
nosiło znamiona wartościowania. Doprawdy karygodne to stawiac się z racji
wiary wyżej od de facto chorej osoby.
I tu można puścić piękna epistołę na pól strony, jak to Twoje czyny
rozjeżdżają sie z patetycznymi deklaracjami.I do tego w sposób niski
próbujesz winę za swoje słowa przerzucić na innych, zupełnie jak mała Zosia
w przedszkolu.
Jak widzisz retoryka wmawiania, insynuowania, i dośc nieciekawego
traktowania dyskutanta nie jest szczególnie trudna. Wywalenie na stół kupki
pozornie mających sens argumentów tez nie jest szczególnie trudne.
Tylko dzisiaj jakoś nie mam weny do takiej pisaniny, bo Ty i tak będziesz
wiedziec swoje.



--
Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID i...@j...org

*psy mają właścicieli, koty mają służących*

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


463. Data: 2005-10-18 10:28:33

Temat: Re: ci?ża, proszę pomóżcie
Od: Lia <L...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2005-10-17 23:54:12 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
przyrody grupowicz *Nixe* skreślił te oto słowa:


> Ewa Ressel:
>>> Ależ pytanie jest odwrotne: czy jeśli _człowiek_nie_potrafi_ czegoś
>>> udowodnić, to tego nie ma?
>
>> Nie ma. Skoro cos istnieje, to znaczy że można istnienie tego
>> udowodnić. Bo inaczej skąd wiedziec, że istnieje?
>
> Bo w tym wszystkim nie chodzi o dowody, lecz o wiarę.

Ale nikt (chyba) nie ma nic przeciw wierze.
Zgrzyt pojawia się gdy na stól wykłada się argument, jak nie wiadomo czy
nie ma, to jest. I o ile na płaszczyźnie wiary taka metodologia nie
wyrządza nikomu większej krzywdy, to przekładając tą sama metodologię na
inne tereny (a przeciez metoda ta jest sprawdzona, świetna,
uprawomocniona) może ona wyrządzac spora krzywdę.

--
Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID i...@j...org

*psy mają właścicieli, koty mają służących*

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


464. Data: 2005-10-18 10:38:07

Temat: Re: ci?ża, proszę pomóżcie
Od: "Ewa Ressel" <r...@g...SKASUJ-TO.pl> szukaj wiadomości tego autora

Lia <L...@p...onet.pl> napisał(a):


> >>> Ależ pytanie jest odwrotne: czy jeśli _człowiek_nie_potrafi_ czegoś
> >>> udowodnić, to tego nie ma?
> >
> >> Nie ma. Skoro cos istnieje, to znaczy że można istnienie tego
> >> udowodnić. Bo inaczej skąd wiedziec, że istnieje?
> >
> > Bo w tym wszystkim nie chodzi o dowody, lecz o wiarę.
>
> Ale nikt (chyba) nie ma nic przeciw wierze.
> Zgrzyt pojawia się gdy na stól wykłada się argument, jak nie wiadomo czy
> nie ma, to jest.

Kto u licha wyłożył taki argument i gdzie?
Poza Tobą, rzecz jasna. W wersji: jak nie wiadomo, czy jest, to nie ma.
ER


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


465. Data: 2005-10-18 10:42:10

Temat: Re: ci?ża, proszę pomóżcie
Od: Mariusz Kruk <M...@e...eu.org> szukaj wiadomości tego autora

W dniu Tue, 18 Oct 2005 11:44:53 +0200, osoba określana zwykle jako
Margola pozwoliła sobie popełnić co następuje:
>Być może sprawiedliwość ludzka (której owi również podlegają) odmienne ma
>priorytety od Bożej.

No to nazywanie jest "sprawiedliwością" w momencie gdy mówi się o niej
między ludźmi jest sporym nadużyciem.

--
\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\ -I tak się spier.*li...-Ale nie od
.\....@e...eu.org.\.\. razu!(mały dialog na temat kłopotów przy in-
\.http://epsilon.eu.org/\.\ stalacji Frotpage'a)
.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


466. Data: 2005-10-18 10:43:35

Temat: Re: ci?ża, proszę pomóżcie
Od: Lia <L...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2005-10-18 09:25:13 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
przyrody grupowicz *Margola* skreślił te oto słowa:


>>> Sposób prezentacji poglądów DD generalnie wg mnie nie wpisuje się za
>>> bardzo
>>> w głoszenie Dobrej Nowiny, zreszta juz wielokrotni polemizowałam z nim w
>>> tej kwestii.
>>
>> Ty tu cos rzucałas o całościowym podejściu do wątku i używaniu
>> inteligencji
>> do logicznego wiązania faktów? Otóz wypowiedź DD i jej objasnianie przez
>> Ewę było tym do czego się przyssałam.
>> Mam nadzieję, że używasz tej inteligencji zawsze, a nie tylko wtedy gdy to
>> jest wygodne :)
>
> Nie rozumiem.

Czego?

> Jedyne, co łaczy te dwie osoby i spowodowało Twoje
> przyssanie, jest twoja wściekłość i zajadłość wobec katolików jako grupy,
> której nie usiłujesz nawet poznać.

Oczywiście, Margolu. Znowu wiesz lepiej co ja robię, czy usiłuję.
Czy jest możliwosć, żebyś podsumowała w ten sposób całośc mojego życia,
światopoglądu, doświadczeń - myślę, że to diametralnie uprości moje życie
:)


>>> Skrajność, w odróżnieniu do wierności, nie leży w naturze
>>> chrześcijańskiej.
>>
>> No nie chciałabym wytykąc palcem DD ;>
>
> Skąd dowód, że DD jest dobrym chrześcijaninem?

A po co ma być dobrym chrześcijanienem, skoro wystarcza że jest
chrześcijaninem, by mówić o jego chrześcijańskiej naturze.


> Samo jego o tym mniemanie
> nie wystarcza. Ja np. uważam sie za niedoskonałą, ale staram się dążyć do
> postawy chrześcijańskiej, która każe szanować wszystkich, w tym przeciwników
> i wrogów. I staram się nigdzie nie być skrajna, a otwarta na cudze racje.
> Mogę się z nimi spierać, ale staram isę uznać je za równe moim, czyli godne
> podjęcia dyskusji.

Wybacz, ale z dyskusji w tym watku w najmniejszym stopniu nie wynika żadna
równośc poglądów. Co rusz, Twoje jest Twojsze.

> W tym kontekście Twoja deklaracja o blablaniu dla zabicia
> czasu srodze mnie zawiodła.

Hmmm, ostrzegałam - było trzeba traktowac powaznie moje słowa.


>>> Chrześcijanin to człowiek otwarty na dialog, acz mający ugruntowane
>>> przekonania.
>>
>> Oooo, znowu DD ;>
>
> DD nie jest otwarty.

Ale jest chrześcijaninem, prawda?
Skoro jest chrześcijaninem, i nie jest otwarty to teza, że chrześcijanin
jest otwarty jest warta tyle co gazeta sprzed tygodnia wyściełająca kosz do
śmieci.

> Rozumiem, że w tej zajadłości trudno Ci uznać mnie za
> partnera godnego dyskusji, ale stawianie mnie w jednym rzędzie z DD nie
> podoba mi się zupełnie. Różni nas zbyt wiele.

Margolu, Ty podałas tezy na temat chrześcijan. Unoszące się w opracah
wielkich kwantyfikatorów. To, że ja podaję taki a nie inny przykład, który
z łatwościa falsyfikuje te tezy nie ma nic wspólnego ze stawianiem Ciebie z
kimkolwiek w jednym rzędzie.
Niestety, tak jak Ty jesteś chrześcijanką, tak jest nim i DD. Chyba mi sie
nie dziwisz, że wybieram ten przykład, który pozwala sfalsyfikowac tezę
oponenta.

--
Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID i...@j...org

*psy mają właścicieli, koty mają służących*

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


467. Data: 2005-10-18 10:44:29

Temat: Re: ci?ża, proszę pomóżcie
Od: Mariusz Kruk <M...@e...eu.org> szukaj wiadomości tego autora

W dniu Tue, 18 Oct 2005 11:08:11 +0200, osoba określana zwykle jako
puchaty pozwoliła sobie popełnić co następuje:
>>>>>>>> Wiesz, dług sam w sobie nie istnieje. Dług jest abstrakcyjnym tworem
>>>>>>>> pojęciowym stosowanym do określenia stanu, w jakim znajduje się dłużnik.
>---------------------------------------------------
----------------------------
>
>>>>>>>No to w takim razie dlaczego rozmawiamy o abstrakcyjnym tworze pt. "mieć w
>>>>>>>poważaniu"?
>>>>>> Pewien jesteś, że "mieć" to jest twór?
>>>>>Traktuję to jak unik skoro nie chcesz zastąpić sobie "mieć w poważaniu"
>>>>>słowami "nie obchodzi".
>>>> Ależ proszę bardzo. Może być "obchodzi"/"nie obchodzi".
>>>No i? Dlaczego więc nie możemy rozmawiać o "długu" (abstrakcyjnym tworze,
>>>który nie istnieje) a o "obchodzi" (abstrakcyjny twór, który nie istnieje)
>>>możemy?
>> Nie ma tworu "obchodzi". "Obchodzenie" jest czynnością/stanem.
>Podkreśliłem to co napisałeś wcześniej o długu. Proponuję się skupić.

No i? Nie ma tworu "obchodzenia". Chcesz się dalej wgłębiać w zawiłości
semantyczne? Mi się znudziło.

--
d'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'Yb A new film by Borg... Raiders of the Lost
`b K...@e...eu.org d' Borg
d' http://epsilon.eu.org/ Yb
`b,-,.,-,.,-,.,-,.,-,.,-,.d'

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


468. Data: 2005-10-18 10:52:47

Temat: Re: ci?ża, proszę pomóżcie
Od: "Nixe" <n...@f...peel> szukaj wiadomości tego autora

"Lia" <L...@p...onet.pl> napisał

> Tez mi się tak kiedyś wydawało.
> Choć ostatnimi czasy zalatuje zbytnim fanatyzmem jak dla mnie.

No właśnie dla mnie absolutnie NIE zalatuje.
Zalatuje głęboką i szczerą wiarą, ale na pewno nie fanatyzmem.

PozdrawiaM

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


469. Data: 2005-10-18 10:54:17

Temat: Re: ci?ża, proszę pomóżcie
Od: puchaty <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Tue, 18 Oct 2005 12:44:29 +0200, Mariusz Kruk napisał(a):

> W dniu Tue, 18 Oct 2005 11:08:11 +0200, osoba określana zwykle jako
> puchaty pozwoliła sobie popełnić co następuje:
>>>>>>>>> Wiesz, dług sam w sobie nie istnieje. Dług jest abstrakcyjnym tworem
>>>>>>>>> pojęciowym stosowanym do określenia stanu, w jakim znajduje się dłużnik.
>>--------------------------------------------------
-----------------------------
>>
>>>>>>>>No to w takim razie dlaczego rozmawiamy o abstrakcyjnym tworze pt. "mieć w
>>>>>>>>poważaniu"?
>>>>>>> Pewien jesteś, że "mieć" to jest twór?
>>>>>>Traktuję to jak unik skoro nie chcesz zastąpić sobie "mieć w poważaniu"
>>>>>>słowami "nie obchodzi".
>>>>> Ależ proszę bardzo. Może być "obchodzi"/"nie obchodzi".
>>>>No i? Dlaczego więc nie możemy rozmawiać o "długu" (abstrakcyjnym tworze,
>>>>który nie istnieje) a o "obchodzi" (abstrakcyjny twór, który nie istnieje)
>>>>możemy?
>>> Nie ma tworu "obchodzi". "Obchodzenie" jest czynnością/stanem.
----------------------------------------------------
-------------------

>>Podkreśliłem to co napisałeś wcześniej o długu. Proponuję się skupić.
> No i? Nie ma tworu "obchodzenia". Chcesz się dalej wgłębiać w zawiłości
> semantyczne? Mi się znudziło.

Widzisz Mariusz, sam zacząłeś z tą semantyką pisząc, że dług jest tworem
pojęciowym do określenia stanu (pierwsze podkreślenie). W trakcie tej
dyskusji, w której w końcu przyznałeś, że obchodzenie również jest
określeniem stanu (drugie podkreślenie) chcesz się IMO wywinąć od
odpowiedzi dlaczego nie możesz rozmawiać o "długu" jako takim, a przecież o
"obchodzeniu" rozmawiasz.

puchaty

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


470. Data: 2005-10-18 10:56:38

Temat: Re: ci?ża, proszę pomóżcie
Od: Lia <L...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2005-10-18 09:35:36 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
przyrody grupowicz *Margola* skreślił te oto słowa:


> Alleluja! Nie poczułam się w tamtym poście dotknięta, bo ja w dobroci serca
> przyjmuję to, co tam napisałaś :)

Cycki mi opadły, ale w sumie powinnam się z tym była liczyc :)

> Ale cieszy mnie NARESZCIE wyrażona
> powyżej Twoja wola porozumienia. I to przekonuje mnie, ze jednak nie
> straciłam czasu.

Margola, ale ja już wiele postów temu napisałam, że nie mam nic do
wierzących.

> Ja nie jestem zajadła w moim chrześcijaństwie. Nie sądzę, by Bóg domagał się
> ode mnie obrażania innych, urażania ich uczuć czy deprecjonowania ich racji.
> Jakoś mi się to kłóci z dekalogiem. Cieszy mnie, ze nie wszystkich
> wierzących odsądzasz od rozumu, to jest jakaś iskierka wiary w to, ze nie
> dotknął Cię fanatyzm zwalczania wszystkiego, co katolickie.

Nie dotknął. Nigdy. Myślę, że nadawałabym się do zamkniętego leczenia,
gdybym żyjąc w tak skatolicyzowanym społeczeństwie chciała zwalczac
wszystko co katolickie.
Tak jak już pisałam, nic mi do żadnej wiary, dopóki nie próbuje ona włazic
bez zaproszenia w moje zycie.

> I jakkolwiek byś
> sobie nie ironizowała na temat Bożej opieki w moim życiu, podsuwam Ci myśl,
> że odczuwanie takiej opieki być może falsyfikuje Twoją tezę o tym, że Bóg
> nie istnieje.

No tez to przyjęłam (bez ironii), ale puchaty pisał, że to mogą być tylko
Twoje wrażenia. Musiscie to sobie wyjaśnic ;>

> Podobnie jak to, że jego istnienie bądź nie wywołuje w Tobie
> tlye emocji. Wydaje mi się, ze coś, czego nie ma, nie wywołuje emocji i nie
> bywa przedmiotem dyskusji.

Myślę, że nadal przeceniasz wkład moich emocji w tą dyskusje. Ja jestem
takim typem, który rzadko daje się ponieśc emocjom - a do tego negatywne
emocje raz dziennie to absolutny max (a w czoraj limit wyczerpała piguła w
przychodni - i wtedy nikt nie miał wątpliwości, że to emocje mną kierowały
;)).
Po drugie - jak pisałam to dyskusja dla dyskusji. Ja naprawdę w codziennym
życiu nie zawracam sobie głowy rozmyślaniem nad tym, jak udowodnić
katolikom, że ich Bóg nie istnieje. Nie zajmuje to mojego czasu, energii.
Po trzecie - dla mnie w tej dyskusji nie to było wazne, czy Bóg istnieje,
ale to w jaki sposób próbujecie dowieść jego istnienia. Dla mnie sposób
absurdalny. Absurdalny jako dla niewierzącego, i jako dla badacza.
Absolutnie fatalna metodologia, która w innych rejonach życia społecznego
uprawomocnia patologie i krzywdzenie ludzi. I mam nadzieję, ze dostrzeżesz,
że do tego się dossałam, to wzbudziło mój sprzeciw. Stąd wspomnienie o
PRowcach. Stąd wzmianka o wariatach. Bo o ile Ci od UFO, czy od Boga mogą
być postrzegani jedynie jako nieszkodliwie wariaci, to sa takie rejony - w
których nieszkodliwe to nie jest.

Jasniej chyba nie umiem.

Ponadto, naprawdę nie chciałam obrazić katolików, czy wierzących - bo nie
mam w zwyczaju obrażaniu całych grup.

Tam gdzie sobie robiłam jawne podśmiechujki z metod stosowanych przez
wierzących robiłam to naprawdę świadomie, pokazując że można tym wszystko
udowodnic, wszystko wyjaśnic, nie posługując się nawet cieniem czegoś co
nazywa się argumentem.



--
Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID i...@j...org

*psy mają właścicieli, koty mają służących*

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 40 ... 46 . [ 47 ] . 48 ... 55


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

To NIE jest spam !!! przeczytaj obowiazkowo!! twoje zycie się zmieni!!
rozwód a wyjazd dziecka za granic
kobieta-cud ewolucji, i monogamia (link)
Best Expired domain finder
Rozne, rodzinne

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »