Marcin Gryszkalis pisze:

> Z jednej strony można to potraktować jako żart - ale z drugiej mówimy o
> ustanowionym prawie. Prawie, którego przestrzegania chcielibyśmy uczyć i
> wymagać.

Dokładnie

> W Polsce z powodu nieprecyzyjnego prawa (i swobodnie
> interpretujących je urzędników) cierpi wiele osób. Jeżeli decydujemy się na
> uchwalenie prawa to róbmy to tak, żeby nadawało się ono do czegoś.

Dokładnie

> Żeby nie było tak, że szkoła uchwala statut po to, żeby za chwile wymyślać jak go
> obchodzić - albo bagatelizować "drobne" niezgodności zachowania nauczycieli
> z tymże statutem. Prawo powinno być odporne na złośliwie dobrane dane
> wejściowe - bez tej odporności tworzą się luki.

Przy czym czasami trudno jest to niestety ustalić. Ta nasza dyskusja
jest tego świetnym przykładem. Jak ustalić co jest zakazane, a co nie?
Dopuszczać wyjątki, czy nie? Jak dopuścimy wyjątki, to jak uzasadnić to
tym co pozostali "w zakazie"? To może lepiej dopuścić wszystko? Ale to
na pewno dobrze, jak wszystko można? Ładować się w bezsensowne dyskusje
np. z neofaszystami, że swastyka to oczywiście tysiącletni symbol cnoty
i pomyślności i z III Rzeszą to łączy ją tylko tysiącletniość?

BTW. Rano w radiu słyszałem, że w USA ochroniarze nie wpuścili do szkoły
dziewczyny z różańcem. Ich zdaniem to znak przynależności do gangu :-)
I tak jechałem i się zastanawiałem: Nadgorliwość ochroniarzy? A może
faktycznie jakaś gang obrał sobie różaniec za znak rozpoznawczy? No bo
na kij nosić do szkoły publicznej różaniec?...

Stalker

--
www.pomocdlarenaty.pl