Data: 2011-07-29 13:12:14
Temat: Re: czasami
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-07-29 15:01, Lebowski pisze:
> W dniu 2011-07-29 14:51, medea pisze:
>> W dniu 2011-07-29 14:28, Lebowski pisze:
>>> W dniu 2011-07-29 14:17, medea pisze:
>>>> W dniu 2011-07-29 14:03, Lebowski pisze:
>>>>> W dniu 2011-07-29 13:25, medea pisze:
>>>
>>>>>> BTW Na czym w takim opierasz swoją samoocenę, jeżeli w ogóle takie
>>>>>> pojęcie ciebie dotyczy?
>>>>>>
>>>>>> Ewa
>>>>>
>>>>> Dobre pytanie. Obiecujace zrozumienie, choc szacuje, ze chyba nie
>>>>> wczesniej niz za jakis rok.
>>>>> A do czego tak bardzo potrzebna jest ci samoocena, ze nie potrafisz
>>>>> sie bez niej obejsc?
>>>>> W ciagu powiedzmy tygodnia slysze rozne skrajne opinie o sobie, od
>>>>> najgorszej do najlepszej.
>>>>> To jaki wlasciwie jestem, nagorszy, najlepszy, czy po srodku?
>>>>
>>>> Hm, faktycznie można wpaść w niezły zakręt, o ile się SAMOocenę w
>>>> pełni
>>>> uzależnia od opinii innych osób. Mam dojść do wniosku, że nie
>>>> doszedłeś
>>>> jeszcze do świadomej oceny własnej osoby, czy jednak poczekać do tego
>>>> pełnego zrozumienia, do którego dojdę dopiero za rok? ;)
>>>
>>> Napisalem rok?
>>> Ech, czlowiek to jednak zawsze jest naiwny i uparcie chce wierzyc, ze
>>> jego blizni nie jest az takim cwokiem, jak jemu sie wydaje.
>>> Oczywiscie prawidlowy okres powinien miec brzmienie: min. 2 lata przy
>>> prawidlowym odzywianiu, wypoczynku i przychylnosci Bozej.
>>
>> Mnie nie przeszkadza. Im dłużej dochodzę, tym lepiej. ;)
>>
>> A co spowodowało uruchomienie tej gorszej półkuli u ciebie?
>>
>> Ewa
>
> Prawdopodobnie zbyt duże zaangazowanie tej 'lepszej' u ciebie.
> Choc pewnie, nie uswiadomilas sobie jeszcze do konca tego co sama
> napisalas:
> "Tego nie da się wyeliminować, zwłaszcza że pierwszą "samoocenę"
> fundują nam inni - przede wszystkim rodzice (to też nazwałam
> "samooceną pokoleniową", czyli ten cały bagaż ocen, w który wrastamy
> od dziecka). Oczywiście z czasem każdy "dorabia się" swojej (w
> większym bądź mniejszym stopniu), bardziej obiektywnej oceny, i jest
> ona oparta o większą ilość "kategorii" (umownie), jest bardziej
> uniwersalna. Wydaje mi się jednak, że ta pierwsza tkwi w nas
> najmocniej i determinuje jej późniejsze zmiany".
> Czyja wiec tak naprawde jest twoja SAMOocena i do czego jest ci tak
> potrzebna?
Hm, przez moment wydawało mi się, że nie rozmawiam z dzieckiem, ale być
może to założenie było błędne.
Moja samoocena nie polega na stwierdzeniu, czy jestem najgorsza, czy
najlepsza, ani nawet na niczym pośrednim. Stanowi natomiast oszacowanie
wszystkich składowych oraz ewentualnych możliwości i słabości.
Ewa
|