Data: 2004-04-21 21:53:45
Temat: Re: czemu nie można cały czas być szczęśliwym?
Od: "redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Hubert" <h...@g...SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości
news:c66lp6$885$1@inews.gazeta.pl...
> Natalia <k...@p...onet.pl> napisał(a):
> Nirwana ma sie do nacpanego Cobaina i zdolowanego Kasprowicza jak gowno do
> trabki. Nirwana jest stanem przytomnosci umyslu, a nie nacpania czy
> nawalenia. To po pierwsze. Po drugie nirwany nie da sie z niczym skojarzyc,
> bo jest ona stanem poza wszelkimi wyobrazeniami. Mozna jedynie poznac jej
> czesci skladowe: stan wolnosci od leku i cierpien, swiadomosc szczesliwosci,
> blogosci i pustki (nieobecnosc wyobrazen i przywiazan do tego, co znane).
No, ja bym za bardzo tej nirwany nie posuwał ... Znaczy się tego tematu bym
nie posuwał za daleko do przodu. Zauważyłem, że wśród buddystów panuje
ogromne ciśnienie w kierunku tego, by jednak próbować opisać, czym jest
nirwana i w tym celu używają pojęć odnoszących się np. do doświadczeń
uzyskiwanych w zaawansowanych medytacjach. Uważam to jednak
generalnie za błąd, ponieważ w dalszym ciągu jest to próba wmontowania
w świadomośc osoby zupełnie nieprzygotowanej (na tej grupie) jakiegoś
ograniczonego wyobrażenia. Nawet mistrzowie buddyjscy na publicznych
zgromadzeniach unikają zajmowania się tematem samej nirwany, bo generalnie
nie chodzi wcale o to, by osiągnąć jakąś nirwanę, ale by być przytomnym w
życiu codziennym, w każdej chwili. I o to, by zdobywać doświadczenia
za pomocą osobistej praktyki, a nie wyobrażeń.
Wydaje mi się, że w przypadku kierowania informacji do osób nieobznajomionych
ze zspecyfiką buddyzmu warto więc ograniczać się do lakonicznego
określenia "nirwana to ustanie cierpienia" bez pakowania się w opisy "objawów",
szczególnie, że są to prawie zawsze opisy daleko uwikłane w "ja", w dualistyczną
wizję: oto jest świat a oto jest oświecony - ten, który osiągnął. To jest STRASZNIE
ograniczające.
Dużo lepszą metodą wydaje mi się przedstawianie pewnych pierwotnych idei
zahaczających od razu o praktykę, w szczególności o praktyki Nyndro, gdzie
jest mowa o nietrwałości, o współczuciu, o oddaniu, o ofiarowaniu. Zauważ,
że Budda, rozpoczynając nauki czterema szlachetnymi prawdami zaczął
od stwierdzenia: istnieje cierpienie. Nie zaczął od: istnieje nirwana. Mówił
o przyczynach, potem dopiero o drodze. A o samym celu chyba w ogóle
nie mówił ... :) Najistotniejsze wydaje mi się to, że do tego, by się rozwijać,
wcale nie potrzeba mieć wizji nirwany. Czasem wręcz przeciwnie - to
przeszkadza, bo odrywa od rzeczywistości tu i teraz. Od uważnej obserwacji
tego co jest.
> Nijak sie ma, bo jest to stan totalnej przytomnosci umyslu i swiadomosci.
> Jest to naturalny stan czystej swiadomosci.
No dobra. Ale co z tego zrozumiała pani N ? :))) To jakaś totalna abstrakcja !
> To jest zupelnie co innego.
Na pewno ? :)))
> W zamian za emocje takie jak: nienawisc, czy lek pojawiaja sie takie uczucia
> jak: blogosc, szczesliwosc, wszechogarniajaca milosc, ufnosc.
A tu już jest najlepiej: w zamian ... Widać, że jesteś tantryk z krwi i kości
- transformacja "złego" w "dobre". No dobra. Warto jednak zauważyć,
że to dalece nie wyczerpuje tematu buddyzm. Że są szkoły, które daleko
inaczej widzą "drogę" i inne stosują metody.
> Raczej nie. Bo po opisywanych stanach wystepuja zazwyczaj takze stany
> przeciwne. A blogosc i nieuwarunkowana szczesliwosc nie maja przeciwienstw.
> Jest to odkrycie tego, co zawsze jest. Gdy tego doswiadczysz bedziesz
> wiedziec, ze to swiatlo zawsze bylo i bedzie do Ciebie wracac, bo to Twoja
> prawdziwa natura. Ale dokladnie co to jest to spytaj sie oswieconego, albo
> najlepiej sama sie oswiec.
Ufff ... Niezła rada ... Ale czy to miała być też zachęta ?
Tak między nami(znów): używając pojęć "błogość" i "nieuwarunkowana szczęśliwość"
chyba robisz trochę zamieszania ... Jak to sobie wyobrazić ? Kto jest włascicielem
tej błogości ? Kto ją odczuwa ?
Jaki ma przy tym wyraz twarzy ? :)
|