Data: 2000-12-04 08:52:39
Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie
Od: "bary" <f...@k...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> _bron_Boze_ nie twierdze, ze zeby byc z kims, bezwzglednie trzeba go zatem
> kochać tą jedynie słuszną i prawdziwą;) miłością!!! nie!
Mądrze piszesz Różyczko kochana... ;)
Ja myśle, że być znaczy kochać... Być albo nie być, oto jest pytanie ;)
Być miłością, trudno jest to pojąć! To znaczy nie ranić się, kochać się za
to kim się jest... duszkiem miłości... Być lampą, która oświetla drogę,
przez którą przechodzi, być radością, kochać wszystko co się robi, we
wszystko wkładać czułość i pozytywne nastawienie. Nie "czuć winy" = nie
pogrążać się w smutku, tylko odnajdywać radość, odnajdywać szczęścię w
rzeczach, za które inni potrafią się ranić.
Ludzie narzucają sobie szereg filtrów i blokad, mówią kiedy się ranić, w
jakich sytuacjach czuć zagrożenie. To im zabiera szczęście, zabawę, odbiera
im miłość i tworzy nienawiść, a gdy nienawidzą gasną, umierają odchodząc w
śpiączkę, pozostawiając żywego trupa (lunatyka), błąkającego się w
rozdarciu...
Brzmi nie wesoło, dużo jest w tym prawdy, ich światło już nie świeci tak
jasno.. Słońce pokrywają ciemne plamy, które jak chmury powolutku zamykają
niebo tworząc mrok za dnia... Ludzie się od miłości odgradzają, widząc ją
tylko pod warunkiem... swoich i ogólnie, konformistycznie przyjmowanych
zasad...
Jacek
|