Data: 2001-09-20 22:50:54
Temat: Re: depresja
Od: Carrie <c...@b...gnet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Wed, 19 Sep 2001 22:30:52 +0200 "Eva" <e...@w...pl> nadmienił(a):
>Miałam Cię już nie straszyć przed nocą ;) ale jest właśnie tak jak pisze
>Czarek. Dokładnie. Lekarz ogólny przepisuje witaminy i nawet nie daje
>tych dwóch dni zwolnienia.
Zgadzam się. Jeszcze z czasów szkolnych pamiętam, jak złe samopoczucie
psychiczne, lęki i nerwy były kwitowane przez nauczycieli i lekarzy
słowem: "Tobie się po prostu nie chce postarać, to zwyczajne
lenistwo!"
Załamanie psychiczne trudno jest udowodnić nawet lekarzowi, co innego
gorączka czy zapalenie gardła. Według przeważającej części ludzi, z
którymi się stykałam, coś takiego jak nadmierna nerwowość czy na
przykład paniczny strach [a zdarzało się to, szczególnie podczas
stosowania metod wychowawczych przez niektórych nauczycieli] to nie
było żadne schorzenie psychiczne. Nie wiem dlaczego, ale oni
najwyraźniej uważali, że my, młodzież, nie mamy nerwów, uczuć i w
ogóle dysponujemy niewzruszoną psychiką.
Z pracodawcami jest jeszcze gorzej, bo albo taki nie uwzględni
problemu, albo spisze człowieka na straty, bo i po co mu pracownik,
który sobie z czymś tam nie radzi...
>Lekarze wręcz czekają żeby im coś podpowiedzieć i to nie *tylko*
>w tak *banalnym* schorzeniu jak jakieś tam obniżenie nastroju.
>
>Gdyby nie to, że od lat czytam różne medyczne i psychologiczne
>książki to już kilka razy narażono by na poważny szwank zdrowie
>mojej rodziny i moje.
>
>Przy obecnych cenach porad lekarskich i leków wiedza taka staje się
>wręcz niezastąpiona ! i wręcz instynkt samozachowawczy;).
I znów się zgadzam :)
Idę sobie do laryngologa, bo mi się słuch pogorszył, a laryngolog
pyta: "Czy wie pani, co jest tego przyczyną?" I na tym, co mu powiem,
opiera dalsze postępowanie. A kiedy mam przez dłuższy czas brać jakieś
leki, to naprawdę wolę poprosić lekarza, żeby mi przepisał już
sprawdzone, a nie eksperymentował sobie, że może to podziała, a może
tamto.
Wiem, że są lekarze, którzy naprawdę się troszczą i dbają o każdą
drobnostkę, o każde badanie pomocnicze, ale niestety w państwowej
służbie zdrowia przeważają ci, którzy nie mają czasu [lub ochoty] na
szczegółowe zagłębianie się z historię choroby.
Btw czy takie rzadkie są przypadki, kiedy lekarz stawia błędną
diagnozę? I to mimo protestów pacjenta.
>Czy przypadkiem nie płacimy wszyscy płacąc składki w tym
>chorym systemie ?
>I z tego co widzę, coraz mniej osób z mojego otoczenia
>korzysta z jakichkolwiek świadczeń zdrowotnych.
I trudno się dziwić...
>A profilaktyka ?
>:))))
>Chyba żartujesz...
>Można ją sobie samemu zafundować jeśli ma się o jej podstawach
>jakiekolwiek pojęcie.
>Tylko skąd ma mieć wiedzę o tym przeciętny Kowalski ?
>Wiesz chyba jakie są ceny książek;). I wiesz co ?
>Z tego co widzę wokół to najwięcej można się dowiedzieć
>z kolorowych tygodników dla kobiet;) .
>Żebyś mnie nie mieszał z błotkiem;) to od razu powiem,
>że bardzo rzadko je kupuję:) ale często widzę kupujące je
>kobiety. I wcale im się nie dziwię - na to je jeszcze stać.
Lepsze to niż nic. Zresztą moim zdaniem nawet tygodniki dla kobiet
opierają swoje artykuły na źródłach naukowych, podając je, więc jak
kogoś zainteresuje, to może sięgnąć głębiej. Nie zastąpi to żywego
lekarza, ale nigdy w życiu nie spotkałam lekarza, który miałby czas i
ochotę odpowiadać na wszystkie pytania, jakie chciałabym mu zadać.
Nawet te dotyczące mojego własnego zdrowia. [Jasne, że taki lekarz
postępuje niewłaściwie, ale co na to poradzić? zmienić? łatwo
powiedzieć...]
Badanie, recepta, następny proszę. Może lekarzom się wydaje, że taki
przeciętny Kowalski nie zrozumie genezy choroby albo opisu działania
leku, więc nie warto się nawet wysilać?
Pozdrawiam, Carrie
|