Data: 2010-07-28 13:40:23
Temat: Re: dlaczego chorujemy?
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 28 Jul 2010 03:49:14 +0200, Panslavista napisał(a):
> "Paulinka" <p...@w...pl> wrote in message
> news:i2nort$uuk$3@node1.news.atman.pl...
>> Ikselka pisze:
>>> Dnia Tue, 27 Jul 2010 13:10:46 -0700 (PDT), glob napisał(a):
>>>
>>>> A tak katolicyzm cofnął polskę, nam uciekły nurty
>>>> występujące w epokach na zachodzie.
>>>
>>> Och, dzięki Bogu, że niektóre nam "uciekły". Może raczej my im
>>> uciekliśmy -
>>> może przy odrobinie szczęścia nadal nas nie dosięgną...
>>
>> Za to mamy takie : mój brat nie może ochrzcić dziecka _teraz_ , ponieważ
>> żyje w nieformalnym związku, który zamierza usankcjonować za rok.
>
> Bzdura. Może to zrobić bez problemów.
Oczywiście. Wystarczy, aby chrzestni dziecka spełniali wymogi i ksiądz nie
może odmówić chrztu dziecku - chrzestni biorą odpowiedzialność za
wychowanie dziecka w wierze. Rodzice wybierając osoby wierzące i
praktykujące na chrzestnych w sposób oczywisty wyrażają wolę i przekazują
na chrzestnych zobowiązanie, że dziecko wychowywane będzie w wierze.
Jeśli ksiądz odmawia chrztu, należy złożyć skargę w Kurii i umotywować j.w.
Ponadto nie rozumiem postawy, która NIBY "teraz" nie pozwala usankcjonować
związku, a "za rok" już tak.
O ile oczywiście oboje są stanu wolnego.
Nawet ew. istniejąca żałoba czy choroba nie przeszkadza we wzięciu ślubu,
także warunki lokalowe czy ekonomiczne lub inne organizacyjne nie są tu
przeszkodą - jakoś i gdzieś to dziecko się przecież poczęło, żyją,
mieszkają i związek trwa.
Zaprawdę, jak pokrętne są ludzkie motywacje i priorytety... Cóż więc
dziwnego, że ludzie często mają pogmatwane całe życie, skoro wszystko od
samego początku robią na odwrót i nie tak jak byłoby najprościej i
najpiękniej dla nich. Nie widzą "winy" w sobie, nie chcą podjąć
odpowiedzialności za własny los, tylko narzekają potem na siły wyższe itp,
czują się pokrzywdzeni w stosunku do tych, którzy żyją i postępują PO
PROSTU, więc i życie mają proste.
:-(
|