Data: 2003-02-06 18:16:51
Temat: Re: dlaczego nie odchodzimy? dlaczego nie odchodzę?
Od: "Agati\(Aga\)" <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik <p...@o...pl> napisał w wiadomości
news:595a.00000573.3e426c38@newsgate.onet.pl...
> właśnie, dlaczego nie odchodzimy?
> dlaczego pozwalamy na to, by nasze związki, byle jakie, zaniedbane,
niedobre,
> niepełne, niedochuchane, trwały?
> dlaczego trwają?
odejsc najłatwiej, a najtrudniej cos zrobic
Nie ma idealnych zwiazków, sami je tworzymy, Ty tez tam jestes, od Ciebie to
tez zalezało.
> nie mówcie, że powinnam zacząć chuchać, dmuchać i reanimować coś, co dawno
> zdechło, nie żyje, nie istnieje, miało pogrzeb.
>
> moja miłość umarła [obłednie przeraźliwy patos :(].
Mam wrazenie, ze zafiksowałas sie - wmowiłas sobie brak miłosci do TZ i
uwierzylas w to.
Poczułas sie nieszczesliwa i tez w to uwierzyłas. Myslisz, ze szczescie to
zycie bez TZ ?
Pewnie wydaje Ci sie, ze nowa droga jest lepsza, bo ta juz po prostu nie
chcesz isc.
Czasami człowiek jak cma do swiecy, wie ze sie spali, a leci...
>
> dlaczego zatem wciąż mieszkam z mężem, do którego nic nie czuję, oprócz
> delikatnej sympatii, mizernej sympatii.
Gorzej jezeli byłby Ci obrzydliwy, gdybys nie mogla zniesc jego dotyku...
a jezeli jest nic sympatii... i chyba On nadal Cie kocha (?!)
>
> dlaczego pozwalam mu na ocenne wystąpienia pełne oskarżeń w stylu: jesteś
> podła, okrutna. bo nawet nie to, co chcę uczynić [odejść, sprzedać
mieszkanie,
> ale pozwolić mu na nieograniczony kontakt z dziećmi] jest okrutne i podłe,
lecz
> ja.
On czuje sie skrzywdzony, pewnie juz nie wie co ma Ci powiedziec, zeby do
Ciebie dotrało, ze On nie chce tych zmian, na ktore Ty sie uparłas. Ty
postanowiłas tak i koniec ? To chyba jest okrutne ...
> próżno badać przyczyny takiego stanu rzeczy.
> już to uczyniłam.
> teraz czuję się jak syzyf, który wtacza kamień tłumaczenia oczywistości,
ma
> wrażenie, że druga strona pojmuje, zgadza się z postanowieniami [jak
wyżej:
> podział majątku, oddzielne zamieszkanie we względnym pobliżu ze względu na
> dzieci], po czym chwilę później, cała sprawa zaczyna się od początku.
> znowu tłumaczę, dlaczego chcę rozstania, a on powtarza argumenty
> swoich "kościelnych" przyjaciół, dlaczego powinnam zostać.
>
> już mi się nie chce.
> dlaczego?
> boję się?
> czuję się winna?
> nie wiem.
Skad w Tobie ta niszczaca siła...
Wszystko burzysz - jakos na to masz siły. Szkoda, ze nie masz sił na
rekonstrukcje...
Nie znam Ciebie, ale czuje w Tobie głownie obojetnosc, jest Ci chyba
wszystko jedno, byle zrobic tak, jak juz postanowiłas.
Nie spal sobie skrzydełek...
Agata
|