Data: 2003-02-07 08:19:16
Temat: Re: dlaczego nie odchodzimy? dlaczego nie odchodzę?
Od: "Sokrates" <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Uzytkownik "Dorita" <d...@t...pl> napisal w wiadomosci
news:b1trup$e9o$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Po co byc z kims na sile, jak uczucie wygaslo, jak nie ma
> poczucia szczescie i poczucia bezpieczenstwa? Uwazam,ze
ludzie dlatego
> trwaja ze soba mimo zlych relacji, mimo niedomowien i
konfliktow
> poniewaz boja sie zmian, boja sie samotnosci, czy chocby
z
> przyzwyczajenia. a przeciez kazdy z nas ma prawo do
szczescia,
Widzisz, to nie jest taka prosta sprawa, poniewaz nie zawsze
mozna byc do konca pewnym, czy przypadkiem w tym popiele
malzenstwa nie tli sie gdzies jeszcze jakas iskierka, z
której jesli sie bardzo chce mozna na nowo rozniecic domowe
ognisko. Wszystko zalezy od stopnia determinacji i tychze
checi, które z kolei zaleza od naszego rozumienia rodzaju
bezwzglednie niezbednych potrzeb i ich sily uczuciowej.
Niektórym w sytuacjach kryzysowych wystarczy oparcie w
przywiazaniu, we wzajemnym szacunku, przyzwyczajeniu, czy
innych jednostkowych skladnikach. Jeszcze inni tak, jak
piszesz boja sie zmian i chocby przejsciowej samotnosci. To
sa kwestie bardzo indywidualne, które mimo pomocy innych
ostatecznie rozstrzyga sie w samotnosci. Nie wiem, czy
podjelas juz jakas ostateczna decyzje i obecnie trwasz
jeszcze w obecnym zwiazku z sily dawniejszego rozpedu, ale
jesli chcesz jeszcze podjac jakas próbe naprawy, to zrób
sobie rozpiske Twojej definicji szczescia, jego wszystkich
istotnych skladników i przeanalizujcie wspólnie na ile jest
mozliwe ich, chocby wystarczajaco czesciowe odtworzenie.
Sokrates
|