Data: 2002-07-30 08:48:32
Temat: Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Od: GosiaH <g...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2002-07-29 16:41, Użytkownik Harmonny Wroclaw napisał:
> Użytkownik Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisał:ai393n$olk$...@n...ipartners.pl...
>
>> Dziś wieczorem szykuje się poważna rozmowa z TŻ, a ja mam wodę w
>> mózgu. Pomóżcie :)
> Nie wiem co Ci poradzić, ale chciałabym zebys wiedziala ze Cie rozumiem bo
> nieraz mam takie sytuacje - dlatego opisze jak to wyglada(ło) u nas.
> Prosty przyklad - zaprosilismy jednych i drugich rodzicow do siebie na
> obiad. Rodzice TŻ przyjechali szybciej niz moi, oczywiscie przywiezli gore
> ciasta ktora czym predzej wystawili na stol (poniewaz podobno mam sklonnosci
> do doszukiwania sie zlosliwosci w zachowaniu tesciowej powiedzialabym ze to
> dlatego zeby sie zapchac i tym ciastem i zeby nikt nie chcial pozniej jesc
> mojego obiadu). W ramach jarzyny do obiadu miala byc surowka z kapusty, ale
> tesciowa stwaierdzila ze ta surowka tak biednie wyglada (kapusta, kukurydza,
> groszek, itp.), wobec czego pozwolila sobie wkroic do surowki obrane
> mandarynki, ktore lezaly przygotowane do polozenia na wierzch sernika, ktory
> wlasnie zastygal w lodowce. Na moja niesmiala uwage ze te mandarynki byly
> przeznaczone do czegos innego (konkretnie do ciasta) i ze nie mam wiecej
> mandarynek w domu odpowiedziala ze przeciez przywiozla tyle ciasta ze na
> pewno wystarczy. Kiedy odciagnelam mojego TŻ na bok i powiedzialam jak
> sprawa wyglada oczywiscie ja zbagatelizowal, a na moja wyrazna prosbe aby
> cos z tym zrobil, stwierdzil ze pojedzie po te cholerne mandarynki skoro mi
> tak na nich zalezy (chociaz w danym momencie nie zalezalo mi juz na
> mandarynkach tylko na zalatwieniu sprawy z tesciowa).. Pojechal. Wrocil po 2
> godzinach, kiedy obiad byl juz zimny, a wszyscy patrzyli na mnie jak na
> idiotke, ktorej sie w niedzielne popoludnie zachcialo mandarynek i wygnala
> po nie biednego meza.
No nie wiem pod jakim postem odpisać, więc tu się przyczepiam, bo
sytuacje są podobne. Chodzi mi o te jedzeniowe.
Mnie w ogóle nie przeszkadza to co opisałyście.
Moja teściowa/mama może przywozić ile chce i kiedy chce i ja jestem za
to jej wdzięczna i już.
Jakby się któraś z mam zaoferowała umyć okna czy podłogę to przyjęłabym
to z wdzięcznością, że ona mi pomoże a potem, jak pojedzie, ja będę
mogła poleżeć chociażby patrząc w sufit (i tak się nie da przy dziecku,
ale zawsze będą miała lepszy nastrój).
W Waszych postach tylko zwróciły moją uwagę te zabiegi urządzania
mieszkania. A nie dałoby się powiedzieć, że o fajnie, mamo, myśmy sobie
już nawet wybrali firanki, ale jakoś tak brakowało czasu na ew. zakup i
uszycie, jakby mama mogła, to my z wieeeeeelką chęcią.
Przecież te nasze mamy/teściowe zawsze chcą być pomocne, nawet jak nie
potrafią tego inaczej wyrazić.
Może wystarczyłoby pogadać?
Z moją teściową na ten przykład to się da, z mamą też.
--
Pozdrawiam z Krakowa GosiaH
|