Data: 2002-02-20 21:19:32
Temat: Re: dojrzała osobowość tłumu
Od: "Marsel" <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "EvaTM" <...>
> /.../
> > Pomiędzy roczulaniem się nad _chorym biedactwem_, a traktowaniem
> > człowieka jak rzeczy.
>
> Zdecydowanie bardziej podoba mi się koncepcja
> holistycznego podejścia do pacjenta.
mi tez sie podoba, jest piekna ;)
> Piszę to jako pacjent były i potencjalny.
> Nie chodzi o rozczulanie się. Chodzi o zrozumienie sedna choroby, a nie
jej objawów w tym momencie.
> Zresztą od razu się czuje, kiedy jest się "klientem" a kiedy "pacjentem"
lekarza.
> I przecież nie chodzi o to, by ślub brać;) z lekarzem, a tylko by
zrozumiał skąd wzięła się choroba,
> a tego bez "analizy i syntezy" pacjenta
> nie da się dokonać. IMO:)
ale tu mie sie nie wszystko podoba. nie wiem czy jest sens zajmować sie
całoscia jesli szwankuje jeden organik i jest dość łatwo go podleczyc..
moze to i wazne który rodzic zawiniłe nie upilnował dziecka, ale jezeli
bedziemy sie skupiac nad tym za bardzo, to mozemy zapomneć o rozbitym
kolanie. pamietac o tym co wazniejsze
druga sprawa która mi sie nei podoba to ryzyko utrwalenia człowieka w
pewnym schemacie.. bo 'skoro tak sie stało/działo, to i nic dziwnego ze
jest'. ja niechciałbym zeby ktoś mi mówił, z to co sie stało z moimi
płucami to stac sie musiało bo paliłem; wolałbym wiedziec co moge zrobić
zeby jeszcze odetchnąc. najpierw to.
'analiza i synteza' mi smierdzi, no chyba ze jest tylko narzedziem. ale
jak kazde narzedzie wymaga pewnie wprawnej reki, nie wiem czy jest sens
aby sie uczyć smamu wszystkiego.jeslie miałbym wierzyc ze tylko dzieki
zrozumieniu całosci mozna osiagnac poprawe, to musze wierzyc równocześnie
ze to niemozliwe.
M.
|