Data: 2004-03-09 15:24:31
Temat: Re: historia przyjazni i zazdrosci...
Od: Paweł Niezbecki <s...@a...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sarna<S...@H...com>
news:c2kd1s$9nc$1@news5.svr.pol.co.uk:
> Od kiedy dowiedzialam sie , ze jest tyle rzeczy , ktorych o sobie nie
> wiem, przestalam byc byc juz taka pewna siebie zwlaszcza, jesli ktos
> powie o mnie cos i moze kiedys bym sie tym nie przejela tak teraz
> zawsze nachodzi mnie pytanie, ze moze ziarnko prawdy jakies w tym
> jest, nawet jesli mi sie to osobiscie nie podoba...i tym chcialam
> nawiazac do mojego problemu, z ktorym nie moge sobie sama poradzic, a
> mianowicie, nie moge sie pogodzic z tym , ze najlepsza kolezanka
> uwaza , ze jestem zazdrosna o swojego meza i o nia..
[...]
A może zaakceptuj w kontaktach z nią jej zdanie o Tobie (jako swego rodzaju
grę) i... zobacz, co się stanie (z jej strony, w Tobie, między wami :). A
jako skutek uboczny nabywania wiedzy, być może pomoże Ci to się wyluzować,
spojrzeć na nią z pewną pobłażliwościo-wyrozumiałością.
Aha, nie sugeruję, że jesteś zazdrosna, ale rzeczywiście chyba można być
mądrze i głupio zazdrosnym i to stereotyp, że każda zazdrość jest zła :)
Więc tak czy inaczej... wyluzuj... :)
Pozdro
P.
|