Data: 2007-03-05 08:45:57
Temat: Re: jak samemu podciąć włosy?
Od: "Carrie" <c...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 5 Mar, 02:38, "Kalinka" <k...@p...onet.pl> wrote:
> <ciach>
>
> > Uff. Tyle ;)
>
> Dzięki. Ja w sumie noszę 36-38, ale chcę się ujędrnić.
Dla ujędrnienia lepiej ćwiczyć i stosować zabiegi, na przykład masaże,
niż katować się dietą ;)
> No, zrzucić z 5 kg
> też mogę:)
Sprawdź, czy na pewno masz co zrzucać, bo może masz prawidłową
zawartość tkanki tłuszczowej, a Twoja masa to głównie mięśnie i kości
- w takim przypadku trudno będzie schudnąć, zwłaszcza że po
ćwiczeniach mięśnie się wzmocnią, skutkiem czego mogą ważyć więcej :)
> Jutro kupuję steper albo orbitrek, od tygodnia piję masę wody,
> nie jem słodyczy, z innym jedzeniem gorzej - dziś zjadłam 1/3 pizzy :( Ale
> na cieniutkim cieście... :/
Lekarka twierdzi, że aby schudnąć, trzeba mieć "ujemny bilans
energetyczny", czyli albo dostarczać organizmowi mniej kalorii, niż
potrzebuje [to się wylicza na podstawie jakiegoś wzoru, ale ja nie
umiem - waga łazienkowa mi to mówi ;)], albo spalić więcej, niż się
dostarczyło. Moja dieta przewiduje niedobór ok. 700 kcal dziennie, a
na grupie dietowej piszą, że wystarczy nawet -300 do -500 kcal.
Natomiast tyjemy wtedy, kiedy bilans energetyczny znacznie przekracza
zapotrzebowanie, i nawet wiedziałam, ile kalorii skutkuje dodatkowym
kilogramem tkanki tłuszczowej, ale zapomniałam :/ Kilka tysięcy, w
każdym razie.
> Już dwa dni trochę ćwiczyłam :D Nie ma to jak początki, ten zapał, ta wiara
> w efekt. Potem zazwyczaj gdzies mi to po drodze ginie... I jest jak jest.
> Może jak wpakuję kasę w steper to chociaz parę miesięcy będę miała
> mobilizację.
Trzymaj się! :) Ja tak samo myślałam, jak kupowałam rower treningowy,
ale potem jakoś nie było widać efektów i się zniechęciłam. Dopiero
teraz mnie porządnie mobilizuje kuracja i to, że podczas kolejnej
wizyty muszę się spowiadać pani doktor, jak dużo ćwiczę ;)
> Dzięki za informacje. Może napiszesz jeszcze, czego kategorycznie jeść nie
> wolno? Że np. szarlotki to wiem:( Ale z takich mniej oczywistych rzeczy?
Ogólnie biorąc, nie należy jeść pokarmów kalorycznych, które oprócz
kalorii nie mają wiele wartości odżywczych. Na przykład chipsy,
frytki, ciastka i inne takie przekąski. Jak zobaczyłam, że majonez ma
700 kcal na 100 g, to zdębiałam :} A najśmieszniejsze, że majonez jest
w prawie wszystkich fast-foodach i gotowych sałatkach z garmażerii :>
Na kawałek ciasta pozwalam sobie raz na kilkanaście dni, to nie
zbrodnia ;) Jak się czymś strułam, to się okazało, że najlepiej na
uspokojenie żołądka działała gorzka czekolada i przez dwa dni nie
jadłam prawie nic innego - pożarłam dwie tabliczki :) A tak na co
dzień ograniczam tłuszcze i węglowodany [z naciskiem na słodycze], za
to mam przykazane, żeby jeść dużo białka i warzyw. Nie piję słodzonych
cukrem napojów, w tym także gotowych soków owocowych, zamieniłam białe
pieczywo na chrupkie i grahamki [razowego jakoś nie mogę polubić], i
przez pierwsze dwa tygodnie skrzętnie ważyłam wszystkie produkty do
posiłków i notowałam w kajeciku, ile co ma kalorii i ile zjadam
dziennie :) Teraz już mniej więcej potrafię ocenić na oko.
Aha, i jeszcze mam przykazane, żeby jeść 5 małych posiłków dziennie,
najlepiej o stałych porach.
> I tej wody to ile dziennie? faktycznie 2 litry?
Co najmniej dwa. Pani doktor krzyczy, żebym piła 2,5, ale ja z trudem
wmuszam w siebie 1,5 litra dziennie :/ Nawet wliczając w to kawę i
herbatę.
> I czy temperatura ma
> znaczenie? Ja piję lodowatą prosto z lodówki.
A co na to Twoje migdałki? ;)
Podobno jeśli się je zimne pokarmy i pije zimne napoje, to organizm
musi zużyć trochę energii, żeby je ogrzać - podobnie ma się sprawa z
tymi zimnymi prysznicami i kąpielami. Zatem chyba lepiej pić zimne lub
chłodne niż gorące, ale nie wiem tego na pewno. Ja zwykle pijam wodę
chłodną lub o temperaturze pokojowej [w pracy mam za daleko lodówkę,
więc butelka z wodą stoi na biurku].
Pozdrawiam, Carrie [dziś kolejna wizyta kontrolna, co to będzie, co to
będzie... ;)]
|