Data: 2003-10-07 13:10:00
Temat: Re: jak skutecznie pracowac nad soba?
Od: "Natalia" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun> napisał w
wiadomości news:m2r81puvbd.fsf@pierdol.ninka.net...
> "Natalia" <k...@p...onet.pl> writes:
>
>
> >> "nic" - w/g kogo?
> >
> > ano najpierw to było "nic" z punktu widzenia tych ogólnych wzorców
kariery i
> > pracy
> > jakie teraz są w modzie (całe życie chciałam być taka jak inni...)
> > znajomi zaczęli pracować, robić karierę, biura, garsonki, lunche z
szefami
> > :))
>
> olac to. zycie sie ma tylko jedno i szkoda je tracic na dopasowaywanie
> sie do ogolnie panujacych trendow.
zatem olewam aktualnie
:)
normy, powinności i innych ludzi, niestety
dokładnie to - olewam
>
> > ja swoją rzekomą "pracę" robiłam głównie w domu
> > w zasadzie nie musiałam wychodzić, wychodziłam głównie na różne mniej
lub
> > bardziej oficjalne "literackie" imprezki, gdzie trenowałam
wytrzymałośćna
> > wódkę :)
> > kiedy znajomi pytali, jak moja kariera, co ja tak właściwie robię
> > musiałam odpowiadać "nic" "w zasadzie nie robię nic" "utrzymują mnie
inni
> > ludzie i dobrze mi z tym"
> > czy ty coś robisz? "ja?? nie, nic...."
>
> "musisz" odpowiedziec "nic" tylo wtedy, kiedy sama siebie oceniasz ich
> systemem wartosci. dla nich to nic - a czy dla ciebie to tez bylo nic?
w pewien sposób to było nic
takze i dla mnie
trochę bardziej na zasadzie zabawy niż poważnego zajęcia
coś w rodzaju hobby
nie traktowałam tego w kategoriach pracy, zarobków
kariery
to było coś, czymś poważny człowiek, przyszły prawnik mający robić karierę
w zasadzie nie powinien się chwalić itd
>
> > no to mi się w końcu uwierzyło w to nic nierobienie
> > bo tak naprawdę żadnymi wymiernymi dowodami mojej rzekomej aktywności
> > pochwalić się nie mogłam
> > ja naprawdę nie robiłam nic.
>
> a czy kazdego zycie musi miec jakies "wymierne" i namacalne -
> najlepiej w postaci kasy - efekty?
w pewnym momencie wymierne efekty b. by się przydały
wyobraź sobie, że dość mam już życia na garnuszku innych
przydałoby się zostać bez środków do życia
byłaby motywacja
ale w mojej świetlanej rzeczywistości to nierealne
bo niebawem poślubię człowieka, który może mnie utrzymywać do końca życia
a moi rodzice też nie pozwolą mi na niedobór pieniędzy
przecież nie rzucę faceta, którego kocham tylko dlatego, że
bycie z nim "mnie nie motywuje do życia zawodowego"
jakaś paranoja totalna to by była :))
pewien mój znajomy, z którym często piję :)
powiedział, że mi odbiło Z NADMIARU wszystkiego
(pieniędzy, szczęascia, fajnego chłopa, kilku domów, kilku szczoteczek do
zębów itd)
:))
> czy juz nie mozna zyc po prostu, zeby cieszyc sie zyciem i kazdym
> przezytym dniem?
>
oczywiście, że można
zamierzam do tego wrócić :)
>
> > obecnie zaś jest jeszcze inaczej - tzn ja autentycznie nic nie robię,
nie
> > pracuję, nie uczę się czegokolwiek, nie czytam ksiązek, nie chodzę na
> > spotkania z literatami, nie tłumaczę nic, nie udzielam korepetycji, nie
> > gotuję, często nie jem nawet śniadania, nie uczę się włoskiego, nie
jeżdżę
> > na rowerze, itd
> > dokładne nic
> > i jest to nic jak najbardziej z mojego punktu widzenia
> > innym mówię, że owszem, bardzo zajęta jestem, działalnośc na wielu
polach,
> > tu zajmuję sie językami, tam szkolę znajomość przepisów prawa, oj
strasznie
> > zabiegana jestem...
>
> a tak naprawde - czym zyyjesz? jak spedzasz dzien?
przez ostatni tydzień było to włóczenie się po ulicach
gapienie się na wystawy
picie alkoholu z kolegą na ulicy
leżenie w łóżku, słuchanie non stop muzyki
wstawanie czasem do kompa
acha, i chodzenie do baru mlecznego, rytuał dnia, pomidorowa za 2,30
śniadania nie jad łam, piłam tylko kawę, zresztą kilka dziennie
łykanie tabletek nasennych, bo tak szybciej minie dzień
popijanie ich alkoholem, słowem:)
degrengolada
aż momentami zabawne, nieco żałosne
> >> no i kto powiedzial, ze zycie ma polegac na robieniu 'czegos'?
> >> i co to 'cos' ma byc?
> >
> > jednak trzeba coś robić,
>
> "trzeba" - kto tak mowi?
> czy to czasem nie jest opinia srodowiska?
ja muszę coś robić, ja wolę coś robić, niż to co "robiłam" ostatnio :)
(patrz wyżej)
>
> > ale zaraz, może to właśnie mój zawód,
> > pani która ma w miarę dobrze wyglądać, być miła dla swojego
> > narzeczonego/męża
> > wykonywać drobne czynności życia codziennego
> > a ukradkiem popijać likier kokosowy
> > albo wino domowej roboty...
>
> a dobrze ci z tym? jesli tak, to ja nie widze problemu.
pewnie niebawem sprawdzę, czy mi z tym dobrze
ale już przeczuwam, że tak jak z tym wyborem prawa
że teraz też wpakuję się z WłASNEJ WOLI w jakąś rolę, która mi nie odpowiada
>
> >> zyjesz dla innych czy dla siebie?
> >
> > do tej pory było to tylko dla innych:))
>
> fatalnie.
>
> > ich zdanie ich punkt widzenia bardziej się liczył niż mój
> > zawsze chciałam być dokładnie taka jak inni
> > teraz nie jest ani dla mnie, ani dla innych
>
> to moze zacznij dla siebie wreszcie?
>
> ale, jesli nie dla ciebie ani dla innych - dla kogo w takim razie?
tryb życia który ostatnio prowadzę trudno nazwać życiem hihi :)
>
>
> >> dlaczego dobrze? dla kogo dobrze?
> >
> > bo gdybym maksymalnie sobie odpuściła kontrolowanie
> > i robiła wszystko tylko zgodnie z moja wolą
> > naruszyłabym zbyt wiele zasad, zniszczyłabym wszystko
>
> co na przyklad, co chcesz rtobic, "zniszczyloby wszystko" i co to za
> "wszystko'?
>
> czyzby twoim skrytym marzeniem bylo wziac w reke kalacha i strzelac na
> oslep do nieznajomych ludzi?
>
hihi, do nieznajomych to może nie
ale paru znajomych jakby się nawinęło...
no... to nie wiem :)
pozdrowioenia
Natalia
>
> --
> Nina Mazur Miller
> n...@p...ninka.net.usun
> http://pierdol.ninka.net/~ninka/
|