Nie jestem lekarzem w przeciwieństwie do Marka, jednak osobiście nie mogę
zgodzić się z jego opinią. Jest wiele tego powodów. Po pierwsze bio-jogurty
są jak najbardziej probiotykami. Skąd niby się wzięły probiotyki
farmaceutyczne? Czy raptem się okazało, że człowiek potrzebuje jakichś
sztucznie wyhodowanych szczepów bakterii? Nie, po prostu zaobserwowano, że
niektóre społeczności spożywające systematycznie kwaśne mleko rzadziej
chorują. Potem nastąpiły badania, które ujawniły występowanie w kwaśnym
mleku bakterii, które po systematycznym spożywaniu kwaśnym produktów
mlecznych zasiedlają nasze jelita, chroniąc je przed innymi chorobotwórczymi
mikroorganizmami. Na ziemi, prawie nigdzie nie występuje pustka biologiczna.
Różne organizmy bezustannie walczą o teren i w rezultacie, dany ekosystem
zajmuje pewna grupa organizmów albo inna. Nasza skóra a także nasze błony
śluzowe, są takim mini ekosystemem dla miliardów bakterii. Na przestrzeni
milionów lat pewne ich gatunki nauczyły się współistnieć z nami. Choć ktoś
może nie zdawać sobie z tego sprawy, tak naprawdę, to nie potrafimy bez nich
żyć. Zachwianie tej niewidocznej dla oka ludzkiego biologicznej równowagi,
może skończyć się tragicznie dla nas. Ponieważ w pewnym momencie swojej
historii człowiek zaczął wykorzystywać anty-biotyki (z greckiego, środki
przeciw życiu), przy okazji niszczenia bakterii chorobotwórczych - nie
zdając sobie początkowo z tego sprawy - zaczął niszczyć także te pozytywne.
Gdy dostrzegł swój błąd, wymyślił farmaceutyczne pro-biotyki (z greckiego,
dla życia), czyli pożyteczne bakterie w kapsułkach. Gdy już wiemy co to są
probiotyki "farmaceutyczne" oraz "naturalne", pytanie brzmi, które z nich są
lepsze. Odpowiedź nie jest prosta. Jedne i drugie mają swoje wady i zalety.
Nie chcę się tu na ten temat rozpisywać i przeciągać niepotrzebnie dyskusji,
i tak napisałem już mały referat, do którego zostałem poniekąd zmuszony ;-).
Stwierdzę tylko, że ja osobiście zalecałbym w "ciężkich przypadkach"
spożywanie jednego i drugiego, a w lekkich przypadkach bądź profilaktycznie,
bio-jogurtów.

Drugi problem poruszony przez Marka dotyczy tego, co ma wspólnego flora
bakteryjna pochwy i jelit. Otóż według mnie ma bardzo dużo. Każda kobieta
wie jak mała odległość dzieli ich pochwę od układu pokarmowego ;-). Z tego
co się orientuję, to w każdym przypadku grzybicy pochwy, należy bardzo
poważnie brać pod uwagę występowanie drożdżaka Candida w jelitach. Moim
zdaniem samo leczenie miejscowe w obrębie pochwy, gdy w jelitach namnożyły
się grzyby, raczej nie przyniesie efektów.

Reasumując, każdej kobiecie z grzybicą pochwy, a już szczególnie w
nawracających przypadkach, osobiście mocno sugeruję - obok stosowania
leczenia miejscowego bądź/i ogólnego, systematyczne spożywanie bio-jogutów.
Oczywiście to jest moja prywatna sugestia i jeżeli ktoś ma inną, nie będę
się dalej spierał. Decyzję pozostawiam samym zainteresowanym.

Na koniec muszę sprostować swoją poprzednią wypowiedź. Otóż drożdżycy pochwy
w ciąży nie należy lekceważyć. Gdy dziecko urodzi się zdrowe prawdopodobnie
skończy się to tylko na pleśniawkach. Natomiast dla noworodków przedwcześnie
urodzonych, zakażenie drożdżakami może skończyć się tragicznie -
przepraszam.

Życzę, aby dziecko Pauliny urodziło się w terminie i żeby do tego czasu
pozbyła się ona grzybów.

Pozdrawiam serdecznie, Andrzej

PS. Niektórzy ginekolodzy w przypadkach grzybic pochwy, zalecają także swoim
pacjentkom - jako uzupełnienie leczenia - wkładanie do pochwy tamponów
nasyconych jogurtem (kawałek waty namoczony w jogurcie).



> Marek Bieniek wrote:
>
> Żaden z dostępnych obecnie w Polsce 'biojogurtów', na czele z
> actimelem, nie jest probiotykiem. Przynajmniej z tego, co wiem. Do
> tego probiotyki i prebiotyki wpływają na florę, ale jelitową, nie
> pochwową. Więć jeśli lubisz jogurty - to jedz, na zdrowie (bo i wapń
> zawieraja itepe), ale nie ma co traktować ich jako lek na grzybicę
> pochwy.
>
> m.
> --
> Pozdrawiam,
> Marek Bieniek (mbieniek (at) poczta onet pl)
> "Przed gabinetem szefa kolejka jak do Harrisa..."
> (dr A. G.)