Data: 2004-03-19 17:00:44
Temat: Re: jak żyć dalej
Od: "asmira" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Twój opis zaczyna wyglądać coraz trudniej, z jednej strony Ty pełna
lęków czy budowanie zaufania
> ma sens,
> z drugiej strony on Twój mąż, którego opisane przez Ciebie zachowanie
wskazuje na brak
> dojrzałości.
> Skoro wyjechałaś aby być sama to on powinien to uszanować.
> Nie rozumiem postępowania ludzi, którzy kiedy sami pokazali jak bardzo
nie są doskonali
> nie potrafią zrozumieć partnera.
Nie jestem pewna czy niedojrzałości.
W życiu zdarzają się różne momenty, czasem nawet ludzie, którzy przez wiele
lat dawali wyrazy głębokiej dojrzałości, pod wpływem chwili, dając się
ponieść emocjom, robią coś, czego nie powinni.
I czy należy przez to ich przekreślać?
To, że ludzie popełniają błędy, jest rzeczą normalną. Doskonałość istnieje
tylko jako stan idealny, wyobrażenie, do którego powinniśmy dążyć.
Ja osobiście nie przekreśliłabym męża, i wszystkich naszych wspólnych lat,
gdyby zdarzyła mu się jakaś chwila słabości. Jeżeli potrafiłby mnie
przekonać.
A do "Onej" - chyba jednak nie wybaczyłaś, skoro ciągle drąży Cię żal.
Jeśli zrezygnujesz z małżeństwa (co niekoniecznie musi oznaczać formalny
rozwód), może sie okazać, że ten żal nie opuści Cię do końca życia. Mnie się
wydaje, że aby jakoś nadal wspólnie żyć musiałabyś zaakceptować ten brak
nieskazitelności, zrozumieć, być może nawet przyznać się do jakiś własnych
niedoskonałości.
Ja bym wspólne, małżeńskie życie porównała do białej sukienki - zakłada się
ją na początku, jest piękna, nieskazitelna, chce się na nią patrzeć, z
czasem się jednak przybrudza, rozdziera. Są ludzie, którzy nie lubią łatać,
ale też są tacy, którzy potrafią wciąż dostrzegać piękno, a wszystkie
"skazy" są dowodem na to że coś się działo w ich życiu.
My mieliśmy, mamy, wiele momentów, które bolały paskudnie, dni takich, po
których miałam ochotę wybiec i nie wrócić, tygodni, kiedy nie mogłam patrzeć
na męża, na siebie, do wściekłości doprowadzała mnie myśl o nas razem. Ale
jakoś jest - im dalej, to wydaje mi się, że cieplej, z większą wzajemną
troską, z większym.... uczuciem.
A.
|