Data: 2011-10-20 17:48:56
Temat: Re: jedno co warto, to napisać warto...
Od: "kju... suzi kju" <u...@k...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Fragile" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:1tpysh7ea5k9e$.1c7yxyupbumdt.dlg@40tude
.net...
>> Eeee. Nie umiesz, ale mocno sie starasz :)))
>
>Moze byc. Na jedno wychodzi :)
>Nie lubie niepotrzebnie sprawiac przykrosci, a czasami zlosliwosc, nawet
>podana humorystycznie, potrafi niektore wrazliwsze jednostki najzwyczajniej
>w swiecie zabolec. No ale tez nie lubie sztywniactwa, wiec roznie to
>czasami bywa... :)
Rozumiem o czym mówisz i chwalebna to postawa, ale w moim wypadku jak sie
borderlline zejdzie z PMS to mission impossible ://
I czasem żałuję...częściej żałuję potem, że szlag, ale słowa juz
poooooszły...
>> No masz. Wobec tego, czemu niezmiennie odnoszę wrażenie, ze wszystkie
>> estrogenki za wyjątkiem Hanki mnie atakują?
>Powaznie masz wrazenie, ze Cie atakuje? :(
>Czy moze po prostu juz sie tak uprzedzilas do 'estrogenek' (ładne:)), ze
>innej opcji nie przyjmujesz, i co za tym idzie dopatrujesz sie czegos,
>czego nie ma? Kiedys, jak bylam bardzo mloda ;), czasami mialam podobnie.
>Dopatrywalam sie wrogosci w kazdym najmniejszym gescie i slowie.
>Niepotrzebnie :) Czesto takie podejscie zamyka nas na innych, blokuje przed
>pelnym odbieraniem i doswiadczaniem swiata, i ludzi.
>Ja w kazdym razie, nic do Ciebie nie mam, powaznie :)
Hie. Aleś zdziwiona. No medea ostatnio wskazała mi odrobinę sympatii chyba a
proiori. I Paulina. A z nią to dziwna sprawa, bo ona myślała, że ja jej nie
trawie, podczas gdy ja choć czytałam ją naprawdę mało, to jaki juz czytałam,
to lubiłam jej tok rozumowania. Zwłaszcza to jak potrafi się broić przed
kalekami emocjonalnymi. Generalnie... to ostatnio myślałam nad usenetem i
naszą "zażyłością" z grupowiczami. Bo tak. W zasadzie w realu musimy
zakładać maski(ja zakładam, staram sie być jak najbardziej odstręczająca,
ale na poziomie i w mizurze kryterium mojej lokalnej społeczności). Boli
mnie to, że nie moge być sobą. Ale. Tu jestem w zasadzie soba w 80% i myślę,
że anonimowo, bardziej jesteśmy skłonni pokazać jacy jesteśmy naprawdę. Tak
czy nie? Ja sadze, że tak. Ja prędzej wygadam sie współpasażerowi podróży
niż sąsiadce. Ale do czego zmierzam. Skoro tak. Skoro tu sie odkrywamy,
mówimy często słowa(bolesne, nieprawdziwe, bolesne prawdziwe) na które w
realu często byśmy sie nie zdobyli ze znajomymi, czy przyjaciółmi. To ja sie
pytam. Czemu, te usenetowe znajomości sa takie... mizerne(przecież
podchodzimy do siebie uczciwiej niż w realu. czyżbyśmy byli ślepcami,
głcholami i obłudnikami na własne życzenie i woleli jednak te osoby, które
trzymają jakiś rezon w kontaktach z nami.Czy też jednak człowiek potrzebuje
czuć się lubiany i akceptowany(co tuta jest raczej mocno ruchomym
zjawiskiem) a poza tym potrzebuje widzieć osobę z która nawiązuje więź i
dlatego znajomi live to nie znajomi vide matix?????? Oto jest pytanie. Wiesz
cos na ten temat?
--
Ojtam.Ojtam. Zaraz, że niebezpiecznie.
http://pics.kuvaton.com/kuvei/russian_bungee.gif
|