Data: 2003-10-22 22:44:02
Temat: Re: jeszcze a propos edukacji - do Pyzolka
Od: "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Wed, 22 Oct 2003 11:04:25 -0500
"Pyzol" <n...@s...ca> wrote:
>
> "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun> wrote in message > ja
> nie wiem. ale ciekawi mnie, skad sie w ogole zreby takiego podejscia
> > do nauki w podstawowce wziely. czyzby racje mial Hartman piszac, ze
> > to efekt jakiegos poronionego eksperymentu?
>
> Problem w tym,ze Hartman, poza krytykowanie nie wychodzi. W dodatku,
> jego
to prawda. ale znow - to tylko felieton w gazecie, trudno tam rozwijac
konkrety.
> krytyka jest nader niekonkretna, w sumie rzeczywiscie, wyglada na
> to,ze chcialby wiecej filozofii kosztem matematyki. No to z tym, to ja
> sie nie
moze to tak wygladac, ale poniewaz znam jego wypowiedzi nie tylko w tym
felietonie, to nie sadze, zeby tak uwazal ;)
> zgadzam. Bardzo wysoko cenie filozofie i uwazam,ze jest jej za malo w
> programach, ale nie jako osobny przedmiot! Czy Hartman, lub
> jakikolwiek inny
a jak sobie to wyobrazasz jako NIE osobny przedmiot? ze troche bedzie go
pani od polskiego uczyla a troche historyk?
to sie nie sprawdza, bo ci nauczyciele, przynajmniej jak na dzisiaj,
nigdy w swoich studiach nie mieli do czynienia z filozofia. NIEKTORZY
mieli jeden semestr filozofii - a to ograniczalo sie do skrotowego
przelotu z historii filozofii i wyrecytowania jakichs tam nazwisk,
pradow i dat na egzaminie. NIC z tego nie wiedza.
To jak maja na swoim przedmiocie tego uczyc?
> specjalista w Polsce zajmuje sie tym problemem, ma propozycje
> programowe, w ogole zaangazowany jest w jakiekowliek gremia
> decydujace, badz chocby dyskutujace zawartosci programowa?
> Dziwi mnie, kiedy nauczyciel zasadniczo majacy uczyc danego przedmiotu
> ma za zle uczonim,ze go nie znaja. Taka postawa
> "mienia za zle" nie najlepiej swiadczy o jego kwalifikacjach - jako
> nauczyciela. Mnie to przypomina agrumenty w stylu " Do czego to
> podobne!", niepowazne, nadete i totalnie rozjechane z rzeczywistoscia.
> Fakt,ze takich uzywa aurat ktos kto ma wykladac etyke, z lekka mnie
> przeraza.
Facet narzekal z punktu widzenia nauczyciela akademickiego na poziom
mlodziezy po liceum.
no i chyba bardziej narzekal na to, ze ma do czynienia ze studentami,
ktorzy nie sa w stanie nawet wlasnej pracy samodzielnie napisac.
Tu sie z nim calkowicie zgadzam: w Polsce to plaga.
juz od podstawowki srednio inteligentne dzieci wiedza, ze zeby zdac do
nastepnej klasy przy takim nawale materialu i wymagan trzeba albo od
switu do nocy KUC jak dzikie zwierze (chyba, ze ktos m pamiec
fotograficzna), albo sciagac.
No to sciagaja.
Potem ktos za nich pisze prace: wypracowania i na zaliczenie.
potem na studiach pisza inni im za pieniazki pracki zaliczeniowe.
to, co mnie przeraza, to ze nie sciga sie u nas w ogoe tego!
chyba w kazdej szkole, a juz na uniwerku w USA jest tak, ze jesli sie
przylapie na sciaganiu albo udowodnia, ze praca nie twoja - relegowanie
z uczelni natychmiast.
a u nas co? kazdy przymyka oczy, a nauczyciele na maturach, zeby sobie
"statystyki" nie psuc, sami nosza sciagi.
To jest ten mechanizm, co mnie w Polsce denerwuje, a ktory wystepuje i w
innych dziedzinach, nie tylko szkole. Jak cos jest zle, to zamiast
ludzie sie zastanawiac, jak to poprawic i poprawiac, to zastanawiaja
sie, jak to OMINAC.
No i dochodzi potem do takich paranoi, ze glowa mala. Prawo i normy
sobie, a ludzie sobie, bo wiadomo ze jakby chciec sie stosowac, to nie
da sie zyc normalnie. Ale nie, brna dalej, a zmieniac nic nikt nie chce.
Piekna szkola: od malego sie uczy oszukiwac, omijac i zlewac zupelnie
prawo i zasady. A potem zdziwienie, ze w Polsce tylu kombinatorow i cwaniakow :(
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net.usun
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
|