Data: 2009-12-17 17:28:42
Temat: Re: klaps wychowawczy
Od: Marchewka <s...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea pisze:
> Marchewka pisze:
>> medea pisze:
>>> Marchewka pisze:
>>>
>>>> U nas jest podobnie. Zasugerowalam w koncu. Na razie nic z tego
>>>> zaproszenia nie wyszlo. Najczesciej slysze: "to u Was, bo macie duzo
>>>> miejsca" albo "to u Was, to sie dzieciaki w ogrodzie pobawia".
>>>
>>> Szkoda, że nie jesteśmy sąsiadkami. Przypuszczam, że i nasze
>>> dziewczyny by się dogadywały i my jako tako. ;) No i nie byłoby
>>> problemów z odwiedzinami.
>>
>> Mozesz przyjechac na czesc wakacji.
>
> Myślę, że można by to zorganizować, z rewanżem oczywiście. :) Aczkolwiek
> gościć kogoś (co tu kryć - obcego) przez kilka dni, to już nie to samo,
> co odwiedzać się po sąsiedzku i stopniowo nabierać do siebie
> przekonania. Szok i dysonans poznawczy mogą być spore. ;)
Moga. Choc nie musza.
W naszym przypadku - w koncu parte lat tu juz czytamy swoje przemyslenia.
>> Kiedys od rodzicow corki kolegi (jeszcze z przedszkola) uslyszalam cos
>> na wzor: "chetnie bysmy Was zaprosili, ale sami rozumiecie, nie mamy
>> gdzie Was przyjac." Wynajmuja 2-pokojowe mieszkanie, jakies 40-50 m2.
>> Buduja sie.
>
> I tu się częściowo zgadzam z IXI. Faktycznie niektórzy ludzie tak mają.
> Mamy takich znajomych, którym zawsze wygodniej wpaść do nas. Kiedy
> mieszkali na 45mkw z dwojgiem dzieci, to było zrozumiałe, ale teraz
> przeprowadzili się na 80mkw, a jakoś niewiele się zmieniło pod względem
> zapraszania.
Kurka, ja tego jakos nie pojmuje. W koncu jak sie jest kilka razy u
kogos, to jednak wypadaloby sie zrewanzowac. Zwlaszcza, ze nei chodzi o
jakies tam sztywne czy z przymusu utrzymywane kontakty, tylko mile
spedzanie czasu. A moze ja zle wszystko interpretuje...
I.
|