« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-08-27 08:38:55
Temat: konflikt z teściowąPrzede wszystkim chcę Was powitać po długiej wakacyjnej przerwie i prosić o
pomoc w rozwiązaniu konfliktu pomiędzy moim mężem i moją mamą.
Najpierw krótkie przybliżenie tematu: mąż szanował i bardzo lubił moją mamę,
kilka razy rozmawiał z nią o problemach naszego małżeństwa, kilka razy
telefonował, żeby się pożalić na mnie..... do czasu, kiedy moja mama
zmęczona i zdenerwowana ciągłym łagodzeniem sytuacji stanęła bardziej po
mojej (a nie jego) stronie. Następnym "gwoździem" była moja umowa z mamą, że
podczas naszego wakacyjnego wyjazdu posprząta trochę u nas w mieszkaniu
(lodówka, okna, zrobi zakupy i obiad na nasz powrót) i ja głupia szczera
d.... powiedziałam o tym mężowi. Ten najpierw stwierdził, że mama będzie się
przepracowywać ale jak ja uważam, że to ok., to on nie ma nic przeciwko
temu. Też do czasu, bo nagle stwierdził, że nie życzy sobie aby obca osoba
robiła mu porządki, grzebała po jego rzeczach, że posprzątamy sami jak
wrócimy, że to nasze mieszkanie itp., w związku z tym zadzwonił do mamy i
powiedział, żeby kobieta nie myła okien i lodówki. Podczas naszej
nieobecności mama i tak zrobiła porządek w szafie (umawiałam się z nią już
dużżzo wcześniej) i u dziecka w pokoju, nie ruszała rzeczy męża. Ten po
powrocie oczywiście poczuł się zlekceważony i olany. Nie ma nic do
powiedzenia we własnym domu, gdzie tu szacunek do jego osoby, jak moja matka
mogła, teraz musi go przeprosić za zniewagę! To był problem nr 1 przez 2
tygodnie (rany ile się nasluchałam, ile było kłótni na ten temat, ile
gadania!!!!), a teraz po upływie prawie miesiąca nadal moja mama jest
głównym wrogiem i nie ma wstępu do mieszkania (poza godzinami kiedy mąż jest
w pracy). Moja mama również się obraziła, twierdzi, że to ja sprzątam w domu
i ona pomogła mi (to fakt!) do tego nie umyła okien ani lodówki (o co ją
prosił) tylko zrobiła coś innego co należalo do moich obowiązków, a jak zna
burzliwość naszego małżeństwa to i tak sama będę musiała te głupie okna myć,
bo on się "obrazi" i znowu z domu zniknie na tydzień zostawiając dom na
mojej głowie.
Tylko złość kobiecie już przechodzi, zaczyna się dopytywać, czy mąż też się
już trochę uspokoił a ten ani myśli o "pogodzeniu", nadal temat "teściowej"
nie jest poruszany.
I teraz nie wiem co zrobić, jak z nim gadać; wracam od października do
pracy, córką miała zająć się mama, mąż zna wersję, że będziemy dziecko wozić
do niej ale ja razem z nią uzgodniłam, że lepiej (dla dziecka i wygodniej
dla nas) byłoby, gdyby to ona przyjeżdżała do nas. Ale wówczas mąż nie
uniknie porannych spotkań z teściową a do tego przecież "on sobie nie życzy,
żeby w jego domu...." kazał nawet oddać mamie klucze do naszego mieszkania.
Sprawa mnie trochę pili, bo jeszcze dojdzie do tego, że dziecko trafi do
żłobka albo na gwałt będzie potrzebna opiekunka.
Sorki, że długo, sorki, że chaotycznie - ludzie co robić????
--
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2002-08-27 09:04:36
Temat: Re: konflikt z teściow
Użytkownik "ninka" <w...@a...eu.org.żadnych-ogłoszeń> napisał w
wiadomości news:akfdqp$vrt$1@pingwin.acn.pl...
> I teraz nie wiem co zrobić, jak z nim gadać; wracam od października do
> pracy, córką miała zająć się mama, mąż zna wersję, że będziemy dziecko
wozić
> do niej ale ja razem z nią uzgodniłam, że lepiej (dla dziecka i wygodniej
> dla nas) byłoby, gdyby to ona przyjeżdżała do nas.
W sprawie dziecka - kto woziłby je do babci ty czy mąż?
Jeśli będzie córkę zawoził mąż to byc może uciążliwość dowozów spowoduje
zrewidowanie poglądów na ten temat.
A tak w ogóle myślę sobie, że problem dotyczy waszych stosunków między sobą,
relacji mąż - żona, a babcia dostała rykoszetem.
pozdr.Joanna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2002-08-27 09:05:24
Temat: Re: konflikt z teściowąUżytkownik "ninka" <w...@a...eu.org.żadnych-ogłoszeń>
napisał w wiadomości news:akfdqp$vrt$1@pingwin.acn.pl...
> [...]moja umowa z mamą, że
> podczas naszego wakacyjnego wyjazdu posprząta trochę u nas w
mieszkaniu
> [...]
> [...]mąż zna wersję, że będziemy dziecko wozić
> do niej ale ja razem z nią uzgodniłam, że lepiej (dla dziecka
i wygodniej
> dla nas) byłoby, gdyby to ona przyjeżdżała do nas.[...]
> Sorki, że długo, sorki, że chaotycznie - ludzie co robić????
Tak na pierwszy rzut oka to może uzgadniać z mężem takie umowy z
mamą przed faktem? Bo z tego, co piszesz, wywnioskowałam, że
stawiasz faceta przed faktem dokonanym. Gdyby mi TŻ oznajmił, że
w czasie naszej nieobecności jego mama przyjdzie pozmywać czy
odkurzyć (to są czynności wykonywane u nas zwyczajowo przez TŻ,
więc też mógłby wyjść z założenia, że to jego sprawa i jemu mama
pomaga), też by mnie chyba zatrzęsło. A to "mąż zna wersję"
sugeruje, że bez porozumienia z nim zmieniasz jakieś
wcześniejsze Wasze ustalenia. W pewnym sensie rozumiem jego
zdenerwowanie. Nawet jeśli macie taki podział obowiązków, że
sprzątanie jest Twoją działką, to mieszkanie jest również domem
męża i ma prawo do decyzji w kwestiach z nim związanych, nie?
Dziecka dotyczy to tym bardziej :)
Pewnie to mało konstruktywne, bo sposobów załagodzenia
istniejącego konfliktu - oprócz standardowych typu "ładnie
przeprosić, a potem przeprowadzić poważną rozmowę dotyczącą
wzajemnych oczekiwań" - nie znam. Ale wspólne ustalanie
strategii wydaje mi się niezłym sposobem uniknięcia tych, które
mogłyby pojawić się w przyszłości.
Pozdrawiam i życzę bezbolesnego rozwiązania problemu
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2002-08-27 09:22:19
Temat: Re: konflikt z teściową
Użytkownik "ninka" <w...@a...eu.org.żadnych-ogłoszeń> napisał w
wiadomości news:akfdqp$vrt$1@pingwin.acn.pl...
> Najpierw krótkie przybliżenie tematu: mąż szanował i bardzo lubił moją
mamę,
> kilka razy rozmawiał z nią o problemach naszego małżeństwa, kilka razy
> telefonował, żeby się pożalić na mnie..... do czasu, kiedy moja mama
> zmęczona i zdenerwowana ciągłym łagodzeniem sytuacji stanęła bardziej po
> mojej (a nie jego) stronie.
IMHO niepotrzebnie wogóle brała kiedykolwiek czyjąś stronę. Problemy
rozwiązuje się ze sobą, a nie wkoponowywuje się w to jeszcze osoby trzecie.
W momencie jak się wyprowadzałam Tato przytoczył historię swojego Ojca
(mojego Dziadka) i Jego siostry Zosi. Zosia któregoś razu narzekała na
swojego męża, że taki nieuważny itp i akurat w tym momencie zrzucił On
kwiatek doniczkowy. Oczywiście "gadanie" się wzmogło. Zosi brat nic nie
mówiąc wstał i zrzucił drugi kwiatek. I tak skończyło się narzekanie w Jego
obecności i stawianie Go w takich sytuacjach kiedy musiałby stawać po
czyjejś stronie. IMHO bardzo mądrze zrobił.
Opowiedział to mi i mojemu bratu ;) i bardzo dobrze.
>Następnym "gwoździem" była moja umowa z mamą, że
> podczas naszego wakacyjnego wyjazdu posprząta trochę u nas w mieszkaniu
> (lodówka, okna, zrobi zakupy i obiad na nasz powrót)
Rozpieszcza Was Twoja Mama ;))))))))))))))))
> i ja głupia szczera
> d.... powiedziałam o tym mężowi. Ten najpierw stwierdził, że mama będzie
się
> przepracowywać ale jak ja uważam, że to ok., to on nie ma nic przeciwko
> temu. Też do czasu, bo nagle stwierdził, że nie życzy sobie aby obca osoba
> robiła mu porządki, grzebała po jego rzeczach, że posprzątamy sami jak
> wrócimy, że to nasze mieszkanie itp., w związku z tym zadzwonił do mamy i
> powiedział, żeby kobieta nie myła okien i lodówki.
IMHO miał prawo. Ja bym się czuła bardzo nieprzyjemnie jakby moja Teściowa
była (nie wspominając o sprzątniu brrr) w naszym domu pod naszą nieobecność,
ale co kraj to obyczaj.
Podczas naszej
> nieobecności mama i tak zrobiła porządek w szafie (umawiałam się z nią już
> dużżzo wcześniej) i u dziecka w pokoju, nie ruszała rzeczy męża. Ten po
> powrocie oczywiście poczuł się zlekceważony i olany. Nie ma nic do
> powiedzenia we własnym domu, gdzie tu szacunek do jego osoby, jak moja
matka
> mogła, teraz musi go przeprosić za zniewagę!
Zniewaga to mocne słowo, ale skoro widziałaś co się święci to może
faktycznie lepiej było odwołać Mamę. Wiem, że to dla Ciebie pomoc, ale ze
zdaniem TŻ trzeba się liczyć i ewentualnie porozmawiać, żeby się tak nie
zacietrzewiał.
> To był problem nr 1 przez 2
> tygodnie (rany ile się nasluchałam, ile było kłótni na ten temat, ile
> gadania!!!!), a teraz po upływie prawie miesiąca nadal moja mama jest
> głównym wrogiem i nie ma wstępu do mieszkania (poza godzinami kiedy mąż
jest
> w pracy). Moja mama również się obraziła, twierdzi, że to ja sprzątam w
domu
> i ona pomogła mi (to fakt!) do tego nie umyła okien ani lodówki (o co ją
> prosił)
;))))))))))) Sprytne ;))))))))))
tylko zrobiła coś innego co należalo do moich obowiązków, a jak zna
> burzliwość naszego małżeństwa to i tak sama będę musiała te głupie okna
myć,
> bo on się "obrazi" i znowu z domu zniknie na tydzień zostawiając dom na
> mojej głowie.
A tego to nie bardzo rozumiem :( Takie obrażanie i uciekanie nie wchodzi w
rachubę :(
> Tylko złość kobiecie już przechodzi, zaczyna się dopytywać, czy mąż też
się
> już trochę uspokoił a ten ani myśli o "pogodzeniu", nadal temat
"teściowej"
> nie jest poruszany.
> I teraz nie wiem co zrobić, jak z nim gadać; wracam od października do
> pracy, córką miała zająć się mama, mąż zna wersję, że będziemy dziecko
wozić
> do niej
Jak to zna wersję ?????!!!!!!!!!!!!!!!! To Wy tak zawsze ukrywacie przed
sobą i nie omawiacie wspólnych problemów rodzinnych? Może o to tu chodzi.
Może czas zacząć wspólnie decydować, rozmawiać i na drodze kompromisów
dochodzić do porozumienia bez udziału Mamy. Mamie można przedstawić efekt
końcowy ustaleń bez wgłębiania się w przebieg rozmowy. Mamy nie muszą o
wszystkim wiedzieć.
>ale ja razem z nią uzgodniłam, że lepiej (dla dziecka i wygodniej
> dla nas) byłoby, gdyby to ona przyjeżdżała do nas.
Lepiej by było, ale jednak takie rzeczy ustala się z TŻ a nie z Mamą za Jego
plecami. Bardzo nie podobają mi się takie ustalenia zaplecowe :(
>Ale wówczas mąż nie
> uniknie porannych spotkań z teściową a do tego przecież "on sobie nie
życzy,
> żeby w jego domu...." kazał nawet oddać mamie klucze do naszego
mieszkania.
> Sprawa mnie trochę pili, bo jeszcze dojdzie do tego, że dziecko trafi do
> żłobka albo na gwałt będzie potrzebna opiekunka.
Lepiej opiekunka od żłobka jeżeli Was na to stać. Jak TŻ zobaczy ile to
kosztuje to może przejdzie Mu cała złość, albo jak Go to nie przerazi to też
Mu przejdzie, bo zobaczy, że Jago zdanie też jest ważne.
Z tego co piszesz wydaje mi się, że Mama (osoba złota) jednak dużo
uczestniczy w Waszym życiu. Szczególnie mówię tu o Jej stawaniu po czyjejś
stronie. TŻ jest teraz osobą z którą wszystko ustalasz. Wasze dziecko nie
powinno patrzeć jak Mama nie liczy się ze zdaniem Taty.
--
Pozdrawiam serdeczniasto
Ania >:-)<-<
GG 1355764
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2002-08-27 09:40:36
Temat: Re: konflikt z teściową>
> Tak na pierwszy rzut oka to może uzgadniać z mężem takie umowy z
> mamą przed faktem? Bo z tego, co piszesz, wywnioskowałam, że
> stawiasz faceta przed faktem dokonanym.
Obie z Joanną macie racje, że sprawa dotyczy tego co dzieje się naszym
związku. Między nami są bardzo częste kłótnie, w wyniku których mąż wychodzi
rano do pracy i wraca (albo i nie) po 24 do domu. Wówczas sprawy
"mieszkaniowe" jak i organizacji pewnych spraw (np. muszę gdzieś się udać
bez dziecka) spadają na moją mamę, na którą zawsze mogę liczyć. Tak było i w
tym przypadku, przed wyjazdem mąż był nastawiony na podjęcie kroków
rozwodowych, domem, mną, dzieckiem nie interesował się przez blisko
miesiąc - stąd moje ustalenia z mamą z pominięciem jego osoby. Przed samym
wyjazdem pogodziliśmy się i dlatego wspomniałam mu (zresztą niepotrzebnie) o
tym nieszczęsnym sprzątaniu.
Gdyby mi TŻ oznajmił, że
> w czasie naszej nieobecności jego mama przyjdzie pozmywać czy
> odkurzyć (to są czynności wykonywane u nas zwyczajowo przez TŻ,
> więc też mógłby wyjść z założenia, że to jego sprawa i jemu mama
> pomaga), też by mnie chyba zatrzęsło.
Tak masz rację ale mną zatrzęsło również jak usłyszałam, że to jego dom i
jemu to się nie podoba. Przecież to również mój dom a to podoba mi się
bardzo - co wtedy?
Ale nie ma o czym gadać, bo najpierw zapytałam czy nie ma nic przeciwko
temu, to, że jednak ma dowiedziałam się tydzień później.
A to "mąż zna wersję"
> sugeruje, że bez porozumienia z nim zmieniasz jakieś
> wcześniejsze Wasze ustalenia.
Z czego wynikają te "ustalenia" bez wiedzy męża napisałam już wcześniej.
Teraz tylko problem jak z nim bez bólu o tym porozmawiać.
W pewnym sensie rozumiem jego
> zdenerwowanie. Nawet jeśli macie taki podział obowiązków, że
> sprzątanie jest Twoją działką, to mieszkanie jest również domem
> męża i ma prawo do decyzji w kwestiach z nim związanych, nie?
> Dziecka dotyczy to tym bardziej :)
Zgadzam się w zupełności. Ale teoria - teorią a życie - życiem. Zgadzać się
albo i nie, można, nawet trzeba, tylko co z tego wynika? Ano to, że on się
"nie zgadza" ale i nie pomoże w pracach domowych i spada to na mnie. Gadać
można i poczuć się ważnym - przyjemna rzecz ale na tym się kończy. Miałam
nie pisać ale co tam: mąż miał podaczas naszej nieobecności pomalować
łazienkę (5mkw), załatwić naprawę łóżka, magnetowidu i bateri od wanny. Był
sam w chałupie 3 tyg i nie zrobił z tego NIC pod pretekstem nadmiaru
obowiązków zawodowych. Wiesz jaka nasuwa mi się myśl? Jeżeli ktoś nie
wywiązuje się ze swoich zobowiązań to niech nie wpiernicza się w kompetencje
innych. Rozumiem, baba wywaliła mu jego zabawki, poprała gacie i skarpety,
zepsuła ukochany komputerek ale to, że poukładała ręczniki i ubrania dziecka
to już chyba nie jest powód do kosmicznej awantury trwającej ponad tydzień i
zachaczającej o brak szacunku? Mój zaangażowany małzonek do tej pory nie
wie, gdzie w szafie leżą prześcieradła (po prostu go to nie interesuje) ale
to, że leżą równo - to mu działa na nerwy.
> Pewnie to mało konstruktywne, bo sposobów załagodzenia
> istniejącego konfliktu - oprócz standardowych typu "ładnie
> przeprosić, a potem przeprowadzić poważną rozmowę dotyczącą
> wzajemnych oczekiwań" - nie znam.
Ale tu nasuwa sie pytanie: kto kogo ma przeprosić!?!
Ale wspólne ustalanie
> strategii wydaje mi się niezłym sposobem uniknięcia tych, które
> mogłyby pojawić się w przyszłości.
>
> Pozdrawiam i życzę bezbolesnego rozwiązania problemu
> --
> Hanka Skwarczyńska
> i kotek Behemotek
> KOTY. KOTY SĄ MIŁE
>
Dzięki:)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2002-08-27 09:58:13
Temat: Re: konflikt z teściową
Użytkownik "ninka" <w...@a...eu.org.żadnych-ogłoszeń>
napisał w wiadomości news:akfdqp$vrt$1@pingwin.acn.pl...
> Przede wszystkim chcę Was powitać po długiej wakacyjnej
przerwie i prosić o
> pomoc w rozwiązaniu konfliktu pomiędzy moim mężem i moją
mamą.
[ciach]
Typowy przykład małżeństwa, w którym fakt posiadania własnej
rodziny nie idzie w parze ze stosowaniem przynależnych jej
procedur stosowanych we właściwej kolejności, czyli najpierw
mąż/żona, potem cała reszta, nawet w na pozór błahych
sprawach. Przede wszystkim na przyszłość zakończ działania
na dwa fronty i nawet w sprawach "babskich" rozmawiaj
najpierw z mężem a nie z jego teściową, ponieważ mało który
mężczyzna potrafi zaakceptować takie traktowanie.
W konkretnej sprawie opieki nad dzieckiem wg mnie powinnaś
dla załagodzenia męża porozmawiać z nim o tej sprawie,
przedstawić własne możliwości, spytać się o jego pomysły i
możliwe, że na początek wybrać ten, który on będzie uważał
za najlepszy. To powinno załagodzić jego naruszone mężowskie
ego. Jeśli jego rozwiązanie okaże się dla ciebie uciążliwe,
a będziesz miała lepsze, to po jakimś czasie, gdy wam
wszystkim przejdą konfliktowe emocje zaproponuj mu zmianę
uzyskując od niego akceptację. Jeśli będziesz postępować jak
100% żona, licząc się z faktem posiadania męża, który też ma
cos do powiedzenia we wszystkich waszych sprawach, to jakoś
wspólnie ustalicie sobie zakres i rodzaj pomocy wam przez
osoby trzecie, w domyśle teściową. Proponuję przestawić
własne myślenie o sprawach rodziny na wspólne myślenie i
unikanie sytuacji, których tłumaczeniem jest, że twoja mama
pomaga tylko tobie. To takie dziecinne i nie przemyślane.
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2002-08-27 10:05:37
Temat: Re: konflikt z teściową
Sokrates wrote:
> To powinno załagodzić jego naruszone mężowskie
> ego.
A ja mam wrazenie, ze tutaj meskie "ego" jest ponad wszystkim. Góruje
ponad poczuciem obowiazkow ( mam wrazenie, ze wlasnie tego poczucia brak
), zyciem we wspolnym domu i kompromisem. Czytales drugi post ninki? Juz
troche inne swiatlo rzuca na konflikt prawda?
Co z tego, ze zalagodzi meza kosztem matki jesli glowna przyczyna
problemu nie bedzie rozwiazana?
Inna sprawa, ze na przyszlosc postaralabym sie meza nie stawiac przed
faktami dokonanymi bo to poglebi tylko juz istniejace zadry i tarcia.
Ninka rozmawialas ze swoim mezem o tym w jakiej Cie stawia sytuacji i
skad sie bierze taka a nie inna Twoja postawa? Skad sie bierze takie
mocne wlaczanie Twojej mamy w Wasze zycie? Bo moze do niego nie dociera
przyczyna a dopiero widzac konkretne dzialania czuje sie urazony i tym
bardziej sie wylacza z zycia rodzinnego? Spróbuj mu moze powiedziec na
spokojnie i logicznie to samo co napisalas do nas w drugim poscie. ( na
spokojnie bo kazdy podniesiony czy agresywny ton konczy sie zawsze
slyszeniem przez druga strone samego tonu a nie argumentów- i zamiast
pomóc w wyjasnieniu konfliktów, narastaja nowe )
Moze po takiej rzeczowej rozmowie maz zacznie bardziej wlaczac sie w
sprawy domowe a Ty nie bedziesz musiala uciekac sie do pomocy mamy.
pzdr i zycze poprawy stosunków
agi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2002-08-27 10:05:47
Temat: Re: konflikt z teściow
Użytkownik "ninka" <w...@a...eu.org.żadnych-ogłoszeń> napisał w
wiadomości news:akfhef$14gb$1@pingwin.acn.pl...
> Obie z Joanną macie racje, że sprawa dotyczy tego co dzieje się naszym
> związku. Między nami są bardzo częste kłótnie, w wyniku których mąż
wychodzi
> rano do pracy i wraca (albo i nie) po 24 do domu.
bez podtekstów z mojej strony - jestes pewna że z pracy?
Wówczas sprawy
> "mieszkaniowe" jak i organizacji pewnych spraw (np. muszę gdzieś się udać
> bez dziecka) spadają na moją mamę, na którą zawsze mogę liczyć.
Powinniscie usiąść i na spokojnie spróbować porozmawiać o podziale
obowiązków domowych, również o tych w których pomaga ci mama
mąż nie ma prawa żądać od ciebie całkowitej obsługi siebie, dziecka , całego
domu i jeszcze mieć pretensje o pomoc trzeciej osoby
>Tak było i w
> tym przypadku, przed wyjazdem mąż był nastawiony na podjęcie kroków
> rozwodowych, domem, mną, dzieckiem nie interesował się przez blisko
> miesiąc - stąd moje ustalenia z mamą z pominięciem jego osoby. Przed
samym
> wyjazdem pogodziliśmy się i dlatego wspomniałam mu (zresztą niepotrzebnie)
o
> tym nieszczęsnym sprzątaniu.
widać nie wszystko sobie wyjaśniliście przy tym pogodzeniu, bo w tym wypadku
jestes całkowicie usprawiedliwiona jeśli chodzi o ustalenia z mamą za
plecami męża
> Teraz tylko problem jak z nim bez bólu o tym porozmawiać.
>
bez bólu to sie na pewno nie da, ale rozmowy musza wyjaśnić część problemów
>Miałam
> nie pisać ale co tam: mąż miał podaczas naszej nieobecności pomalować
> łazienkę (5mkw), załatwić naprawę łóżka, magnetowidu i bateri od wanny.
Był
> sam w chałupie 3 tyg i nie zrobił z tego NIC pod pretekstem nadmiaru
> obowiązków zawodowych.
A to akurat jest norma w wielu znanych mi stadłach, żyjących sobie dość
zgodnie poza tym - u mnie też :)
> Mój zaangażowany małzonek do tej pory nie
> wie, gdzie w szafie leżą prześcieradła (po prostu go to nie interesuje)
ale
> to, że leżą równo - to mu działa na nerwy.
>
Dlaczego nie wie? nie powiedziałaś mu? ścielisz mu cały czas sama?
> > Pewnie to mało konstruktywne, bo sposobów załagodzenia
> > istniejącego konfliktu - oprócz standardowych typu "ładnie
> > przeprosić, a potem przeprowadzić poważną rozmowę dotyczącą
> > wzajemnych oczekiwań" - nie znam.
>
> Ale tu nasuwa sie pytanie: kto kogo ma przeprosić!?!
przede wszystkim ty przeproś mamę, że niechcący dostała się w środek waszych
konfliktów i poproś ją o wyrozumiałość i cierpliwość - jeśli oczywiście się
da
natomiast reszta powinna sie dogadać - przeprosiny nic nie wniosą
pozdr.Joanna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2002-08-27 10:06:08
Temat: Re: konflikt z teściową> IMHO niepotrzebnie wogóle brała kiedykolwiek czyjąś stronę. Problemy
> rozwiązuje się ze sobą, a nie wkoponowywuje się w to jeszcze osoby
trzecie.
To nie ja wkomponowuję tylko mój małżonek:) To on dzwonił i "zapraszał" moją
mamę na "rozmowy". Mama nie stawała nigdy po niczyjej stronie zawsze starała
się nam tłumaczyć obiektywnie. Ale z czasem, kiedy zobaczyła, że to jej
gadanie nic nie daje, w końcu wypowiedziała swoje zdanie, które nie
spodobało się mojemu TŻ.
> Rozpieszcza Was Twoja Mama ;))))))))))))))))
>
Bo to przyjemnie wrócić z wakacji do czystego domku, zakupy i obiadzik
zrobione a Ty sobie odpoczywasz po podróży i tylko musisz rozpakować
bagaż:)))))) Zamiast chwytać za odkurzacz można się do siebie zwyczajnie
przytulić:)))))
>
> IMHO miał prawo. Ja bym się czuła bardzo nieprzyjemnie jakby moja Teściowa
> była (nie wspominając o sprzątniu brrr) w naszym domu pod naszą
nieobecność,
> ale co kraj to obyczaj.
A jak by to zaproponowała Twoja mama? Poza tym mama przyjeżdżała przede
wszystkim do naszego kotka, a ponieważ kobieta nie potrafi przez pół dnia
siedzieć i patrzeć w sufit - przy okazji chciała pomóc......
Ale masz rację o tym "obyczaju" w naszej rodzinie to zwyczaj, że matka na
przyjazd dzieci "przygotowuje" niejako mieszkanie. W każdym bądź razie nie
kończy się na podlewaniu kwiatków.
>
> Zniewaga to mocne słowo, ale skoro widziałaś co się święci to może
> faktycznie lepiej było odwołać Mamę. Wiem, że to dla Ciebie pomoc, ale ze
> zdaniem TŻ trzeba się liczyć i ewentualnie porozmawiać, żeby się tak nie
> zacietrzewiał.
>
Moja wina i moja głupota ale nie przypuszczałam, że to urośnie do taaaakich
rozmiarów. Poza tym, gdyby mój ukochany nie był na moją mamę "cięty" to sam
by ją po rękach za tą pomoc całował!
A tego to nie bardzo rozumiem :( Takie obrażanie i uciekanie nie wchodzi w
> rachubę :(
> Jak to zna wersję ?????!!!!!!!!!!!!!!!! To Wy tak zawsze ukrywacie przed
> sobą i nie omawiacie wspólnych problemów rodzinnych?--
Jak to u nas bywa napisałam wcześniej:(
> Pozdrawiam serdeczniasto
> Ania >:-)<-<
> GG 1355764
>
> Ja również:)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2002-08-27 10:15:50
Temat: Re: konflikt z teściową
Użytkownik "ninka" <w...@a...eu.org.żadnych-ogłoszeń>
napisał w wiadomości news:akfhef$14gb$1@pingwin.acn.pl...
>Tak było i w
> tym przypadku, przed wyjazdem mąż był nastawiony na
podjęcie kroków
> rozwodowych, domem, mną, dzieckiem nie interesował się
przez blisko
> miesiąc - stąd moje ustalenia z mamą z pominięciem jego
osoby. Przed samym
> wyjazdem pogodziliśmy się i dlatego wspomniałam mu
(zresztą niepotrzebnie) o
> tym nieszczęsnym sprzątaniu.
W ten sposób dolewasz tylko oliwy do ognia. Jeśli zalezy
tobie na ratowaniu podupadającego małżeństwa, to skup się
raczej na was dwojgu, a nie kupcz z własną matką, ponieważ
ona w przyszłości nie zastapi tobie męża. Jeśli mąż odwraca
sie do ciebie tyłem starając się być poza domem, to może
oznaczać, że możesz mieć 50% odpowiedzialności za taki stan
rzeczy i trzeba coś z tym robić, choćby poprzez "wyciąganie
ręki jako pierwszej". Z późniejszych twoich opisów można
dojść do wniosku, że nieźle zapętliliście wasze małżeństwo i
myślę powinniście powiedzieć sobie STOP i zacząć układać to
wszystko po kolei na nowo i życzę sukcesów w tym względzie.
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |