Strona główna Grupy pl.soc.rodzina konflikt z teściową

Grupy

Szukaj w grupach

 

konflikt z teściową

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 31


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2002-08-27 10:16:53

Temat: Re: konflikt z teściową
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



ninka wrote:

> Między nami są bardzo częste kłótnie, w wyniku których mąż wychodzi
rano do pracy i wraca (albo i nie) po 24 do domu. Wówczas sprawy
> "mieszkaniowe" jak i organizacji pewnych spraw (np. muszę gdzieś się udać
> bez dziecka) spadają na moją mamę, na którą zawsze mogę liczyć.

Mysle, ze pomoc mamy to ratunek dorazny i jak widac nie pomaga na Wasze
klopoty. Zaczelabym od powaznej rozmowy z mezem, dlaczego ON stawia Cie
w takiej sytuacji, ze w ogóle cudza pomoc jest potrzebna. Dopiero gdy
uda Wam sie z mezem wypracowac wzajemne relacje domowe, podzial
obowiazków etc. - mozna myslec o prawdziwym koncu konfliktów.
IMHO - przeprosiny naleza sie Twojej mamie, bo w koncu zostala
wmanewrowana w cala sytuacje, nie jest strona w konflikcie ( przeprosiny
od Was obojga- za postawienie jej w niezrecznej sytuacji ) . Ale dopoki
z mezem nie wyjasnicie podloza calej sprawy- raczej sie ich z jego
strony nie doczeka.
Na chwile obecna niezaleznie, która strona przeprosi- to zrobi to na
sile - a zadraznienia na przyszlosc beda rosly i przy kazdej nastepnej
pomocy od Twojej mamy- beda wylazic znowu.
pzdr
agi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2002-08-27 10:26:15

Temat: Re: konflikt z teściową
Od: "ninka" <w...@a...eu.org.żadnych-ogłoszeń> szukaj wiadomości tego autora

>. Jeśli zalezy
> tobie na ratowaniu podupadającego małżeństwa, to skup się
> raczej na was dwojgu, a nie kupcz z własną matką, ponieważ
> ona w przyszłości nie zastapi tobie męża.

Można to odbierać jako "kupczenie" ale to dzięki niej i jej pomocy przy
dziecku udało mi się bardzo wiele rzeczy załatwić (np. w terminie skończyć
studia). Mąż zawiódł mnie nie raz, moja matka nigdy, może dlatego czuję
wewnętrzną rozterkę w tej sytuacji, stoję między młotem a kowadłem.

Jeśli mąż odwraca
> sie do ciebie tyłem starając się być poza domem, to może
> oznaczać, że możesz mieć 50% odpowiedzialności za taki stan
> rzeczy i trzeba coś z tym robić, choćby poprzez "wyciąganie
> ręki jako pierwszej".

Ech, Sokrates, bo to raz wyciągałam tę rękę:) Zresztą nie o to chodzi.....

Z późniejszych twoich opisów można
> dojść do wniosku, że nieźle zapętliliście wasze małżeństwo i
> myślę powinniście powiedzieć sobie STOP i zacząć układać to
> wszystko po kolei na nowo i życzę sukcesów w tym względzie.
> Sokrates
>
Święte słowa:) Dzięki za rady!


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2002-08-27 10:29:07

Temat: Re: konflikt z teściową
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "ninka" <w...@a...eu.org.żadnych-ogłoszeń>
napisał w wiadomości news:akfhef$14gb$1@pingwin.acn.pl...
> [...]Między nami są bardzo częste kłótnie, w wyniku których
mąż wychodzi
> rano do pracy i wraca (albo i nie) po 24 do domu.

A to ja przepraszam. Teraz mi to zaczyna zupełnie inaczej
wyglądać. Swoją drogą nie obraź się, ale wydaje mi się, że takie
tendencje eskapistyczne świadczą o pewnej niedojrzałości i że to
jest chyba główny problem do przepracowania w Waszym związku; o
ile dobrze zrozumiałam Twój post (może tym razem mi sie udało
;), Twój mąż życzy sobie, żeby wszystko było poustawiane tak,
jak on chce, ale nie zamierza się do tego przyłożyć, a jak coś
nie wypali, to zabiera swoje zabawki i idzie do innej
piaskownicy.

> Wówczas sprawy
> "mieszkaniowe" jak i organizacji pewnych spraw (np. muszę
gdzieś się udać
> bez dziecka) spadają na moją mamę, na którą zawsze mogę
liczyć.

Co prawdopodobnie Twojego męża denerwuje jeszcze bardziej...

> [...]
> Tak masz rację ale mną zatrzęsło również jak usłyszałam, że to
jego dom i
> jemu to się nie podoba. Przecież to również mój dom a to
podoba mi się
> bardzo - co wtedy?

Osobiście wyznaję pogląd, że jeśli jedna osoba bardzo chce, a
druga bardzo nie chce, to raczej należy zrezygnować. Chociaż to
się może niekoniecznie stosuje do Twojej sytuacji.

> Ale nie ma o czym gadać, bo najpierw zapytałam czy nie ma nic
przeciwko
> temu, to, że jednak ma dowiedziałam się tydzień później.

No to skoro mąż już zmienił zdanie, to może powinien
poinformować mamę dokładnie, czego sobie nie życzy - ostatecznie
okien i lodówki nie umyła, nie?

> [...]
> Z czego wynikają te "ustalenia" bez wiedzy męża napisałam już
wcześniej.
> Teraz tylko problem jak z nim bez bólu o tym porozmawiać.

Trudna sprawa, naprawdę. Mieliśmy kiedyś trochę podobny - choć
na o wiele mniejszą skalę - problem z TŻ; TŻ mianowicie
twierdził, że do roztrząsania problemów natury psychicznej "nie
jest przyzwyczajony" i nie będzie ze mną gadał na takie tematy;
jak mam ochotę się zastanawiać, co w naszym związku jest dobrze,
co źle i czego oczekujemy, to proszę uprzejmie, ale on w tym
udziału brać nie będzie. Po kilku próbach wyjaśnienia, dlaczego
tak mi zależy, żeby przynajmniej komunikował swoje zastrzeżenia,
nie wytrzymałam, poryczałam się i zapytałam, czy naprawdę uważa
za sprawiedliwe, że cały ciężar utrzymania związku w jakim takim
stanie spoczywa na mnie i czy jego zdaniem ja jestem w stanie
sobie z tym sama poradzić. Trochę pomogło.

Mnie się wydaje (no, mnie się z daleka może dużo wydawać), że
Wasz problem nie ma wiele wspólnego z teściową. Może o tyle, że
Twoja mama wchodzi mężowi w paradę, kiedy on chce Cię "za karę"
postawić w sytuacji bez wyjścia. No wiesz, on robi numer na
zasadzie "tak? no to zobaczymy, jak sobie poradzisz beze mnie",
a Ty sobie radzisz - przy pomocy mamy, co z kolei Twój mąż może
postrzegać jako "wspólny front" przeciwko niemu; a że takie
przekonanie całkiem nieźle rośnie na gruncie starych dobrych
okołoteściowych stereotypów... Strasznie mętnie mi wyszło, w
każdym razie wydaje mi się, że problemem jest postawa Twojego
męża, a mama - jak to ujęła JoJo - dostaje rykoszetem.

A skutkiem ubocznym faktu, że w razie potrzeby wkracza Twoja
mama, jest to, że Tój mąż nie ponosi absolutnie żadnych
konsekwencji swojego postępowania. Musisz wyjść, nie masz z kim
zostawić dziecka, a mąż zabiera się do pracy i tyle go
widzieli - dziecko podrzucasz mamie, męża nic to nie kosztuje i
jeszcze się wścieka na Ciebie i na teściową, że mu się "kara"
nie udała. A gdyby mu tak zawieźć dziecko do pracy...

> [...]Ano to, że on się
> "nie zgadza" ale i nie pomoże w pracach domowych i spada to na
mnie.

A gdyby mu tak urządzić test wyboru? "Kochanie, trzeba umyć
okna, ja się nie wyrobię, wolisz zrobić to sam, poprosić moją
mamę czy wziąć kogoś z ogłoszenia?"

> [...]mąż miał podaczas naszej nieobecności pomalować
> łazienkę (5mkw), załatwić naprawę łóżka, magnetowidu i bateri
od wanny. Był
> sam w chałupie 3 tyg i nie zrobił z tego NIC pod pretekstem
nadmiaru
> obowiązków zawodowych.

Bo wiedział, że nie musi - Ty to zrobisz za niego, a jak
zaczniesz podskakiwać, to Cię postraszy rozwodem...

> Wiesz jaka nasuwa mi się myśl?

Wiem ;(

> [...]
> Ale tu nasuwa sie pytanie: kto kogo ma przeprosić!?!

No, tak teoretycznie, na podstawie Twojego postu - jasne, że mąż
Ciebie, ale w praktyce - wiesz, jak to jest... Gdyby tak zacząć
od "Kochanie, przykro mi z powodu tego nieporozumienia [_nie_
tego, że poprosiłaś mamę o pomoc - przyp. aut.], może moglibyśmy
jakoś sobie wyjaśnić, w czym właściwie jest problem?". Myślisz,
że mogłoby zadziałać?

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2002-08-27 10:36:11

Temat: Re: konflikt z teściow
Od: "JoJo" <g...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> napisał w
wiadomości news:akfjni$241s$1@news2.ipartners.pl...
> A skutkiem ubocznym faktu, że w razie potrzeby wkracza Twoja
> mama, jest to, że Tój mąż nie ponosi absolutnie żadnych
> konsekwencji swojego postępowania. Musisz wyjść, nie masz z kim
> zostawić dziecka, a mąż zabiera się do pracy i tyle go
> widzieli - dziecko podrzucasz mamie, męża nic to nie kosztuje i
> jeszcze się wścieka na Ciebie i na teściową, że mu się "kara"
> nie udała. A gdyby mu tak zawieźć dziecko do pracy...

Toż samo żem se kiedyś pomyślała i zapodała TŻ, ale technicznie to niezbyt
wykonalne jest zwłaszcza jak dziecko już rozumie o co chodzi
I jeszcze jedno - jeśli chodzi o dzieci to mama złamie się pierwsza (poza
nielicznymi wyjątkami) i tata jest górą

polecam raczej uświadomienie w sprawie prześcieradeł (same się nie piorą i
nie prasują), zakupów (same się nie przynoszą), obiadów (samogotujące się
nie istnieją), sprzatania(sposób- przeciągi na wywianie kotów kurzowych z
chałupy jest tylko doraźny) i wielu innych rzeczy umilających nam życie
codzienne
to wszystko oczywiście tylko w wypadku, jesli widzisz sens w kontynuowaniu
związku i uświadomieniu męża na czym polega założenie rodziny i z jakimi
obowiązkami to się wiąże
jak dla mnie to do tej pory on tego nie wie

pozdr.serdecznie i życzę rozwiązania konfliktu
Joanna


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2002-08-27 10:43:54

Temat: Re: konflikt z teściową
Od: "Ania K." <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora




Użytkownik "ninka" <w...@a...eu.org.żadnych-ogłoszeń> napisał w
wiadomości news:akfiub$180i$1@pingwin.acn.pl...

> To nie ja wkomponowuję tylko mój małżonek:) To on dzwonił i "zapraszał"
moją
> mamę na "rozmowy". Mama nie stawała nigdy po niczyjej stronie zawsze
starała
> się nam tłumaczyć obiektywnie. Ale z czasem, kiedy zobaczyła, że to jej
> gadanie nic nie daje, w końcu wypowiedziała swoje zdanie, które nie
> spodobało się mojemu TŻ.

Mnie chodziło o to, że nie powinna się godzić na takie rozmowy od samego
początku. Czy proszona przez Ciebie czy przez TŻ.

> > Rozpieszcza Was Twoja Mama ;))))))))))))))))
> >
> Bo to przyjemnie wrócić z wakacji do czystego domku, zakupy i obiadzik
> zrobione a Ty sobie odpoczywasz po podróży i tylko musisz rozpakować
> bagaż:)))))) Zamiast chwytać za odkurzacz można się do siebie zwyczajnie
> przytulić:)))))

Ja i tak wolę sama sprzątać, ale może dlatego, że robimy to razem i zajmuje
tam to niewiele czasu. Po co ktoś ma mi chodzić po naszych "śmieciach". Jak
mieszkałam z rodzicami to sama sprzątałam swój pokój i tak mi zostało do
dziś.
Chociaż jak wróciłam ze szpitala i były zmyte naczynia ze śniadania TŻ
(nigdy rano nie zmywamy, bo brak czasu przed pracą) przez Teściową to był
miły gest. Jak zrobiła nam zakupy na śniadanie po powrocie z urlopu też było
miło. I jak karmiła nasze zwierzaki też było ok.
Ale całe mieszkanie i żeby tak sobie chodziła po nim i coś robiła jak nas
nie ma to NIE NIE NIE! Ja wolę nasze porządki.

> A jak by to zaproponowała Twoja mama?

Zwykle jej całe wakacje nie ma. Zresztą jakby wpadła na taki pomysł to i tak
bym wybiła Jej z głowy. Wystarczająco ma dużo sprzątania u siebie. Ma
jeszcze trójeczkę dzieci do obsłużenia (16, 13 i 9 lat).

> Poza tym, gdyby mój ukochany nie był na moją mamę "cięty" to sam
> by ją po rękach za tą pomoc całował!

Chociaż tyle dobrego ;))))))))))))))))))))))


> A tego to nie bardzo rozumiem :( Takie obrażanie i uciekanie nie wchodzi
w
> > rachubę :(
> > Jak to zna wersję ?????!!!!!!!!!!!!!!!! To Wy tak zawsze ukrywacie przed
> > sobą i nie omawiacie wspólnych problemów rodzinnych?--
>
> Jak to u nas bywa napisałam wcześniej:(
>
Czytałam i trochę zweryfikowałam poglądy, bo nie znałam tych faktów.
Myślę, że jeszcze dużo musicie sobie wyjaśnić jeżeli zalezy Wam na tym
małżeństwie. Nie może być tak, że On się obraża i zrzuca całą winę na Ciebie
i po prostu wychodzi.
Pomyslcie razem na ile chcecie być ze sobą i ustalcie nowe zasady w swoim
związku, bo wczesniejsze jakoś Wam nie służyły.


--
Pozdrawiam serdeczniasto i życzę powodzenia
Ania >:-)<-<
GG 1355764


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2002-08-27 11:00:42

Temat: Re: konflikt z teściow
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "JoJo" <g...@p...fm> napisał w wiadomości
news:akfklu$a1o$1@sunsite.icm.edu.pl...
> [...]jeśli chodzi o dzieci to mama złamie się pierwsza (poza
> nielicznymi wyjątkami) i tata jest górą

Tyle że doprowadzanie do takich sytuacji nie jest OK ze strony
taty. Wiadomo, ze eksperymentowania na dziecku nikt serio nie
będzie polecać, ale w kwestii samopiernych prześcieradeł i
obiadków wyskakujących ze ściany po niaciśnięciu guziczka to ja
bym zaryzykowała (przy czym określenie "ryzyko" jest tu bardzo
na miejscu...)

> [...]
> to wszystko oczywiście tylko w wypadku, jesli widzisz sens w
kontynuowaniu
> związku i uświadomieniu męża na czym polega założenie rodziny
i z jakimi
> obowiązkami to się wiąże
> jak dla mnie to do tej pory on tego nie wie

Jak dla mnie - takoż. I teraz Ninki sprawa, czy pogodzi się z tą
sytuacją, czy zdecyduje się zaryzykować i jakoś problem
rozwiązać, zostając być może samotną, ale za to mającą rację,
matką, jeśli pan mąż zdecyduje się jednak obrazić. Przypuszczam,
że ja osobiście po przekroczeniu pewnego progu wolałabym to
drugie, ale ja podobno zbyt łatwo podejmuję takie decyzje.
Ninko, trzymam kciuki, żeby udało się sytuację wyjaśnić (przy
czym cały czas mam na myśli nie sytuację z Twoją mamą
sprzątającą Wasz dom, tylko postawę męża i jego oczekiwania).
Swoją drogą ja naprawdę przestałabym "eksploatować" mamę - jeśli
Ty nie możesz z różnych powodów (np. bo tak ;) czegoś zrobić, a
mąż uważa, że zrobione być powinno, niech zrobi sam. Albo będzie
nie zrobione. Bo w istniejącej sytuacji on i tak stawia na
swoim - ma wyprasowane prześcieradła i przypilnowane dziecko, i
do tego jeszcze pretekst, żeby Cię nękać, że się nie wywiązujesz
ze swoich - w jego mniemaniu - obowiązków.

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2002-08-27 11:15:03

Temat: Re: konflikt z teściową
Od: s...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

> > Tak było i w
> > tym przypadku, przed wyjazdem mąż był nastawiony na
> > podjęcie kroków
> > rozwodowych, domem, mną, dzieckiem nie interesował się
> > przez blisko
> > miesiąc - stąd moje ustalenia z mamą z pominięciem jego
> > osoby. Przed samym
> > wyjazdem pogodziliśmy się i dlatego wspomniałam mu
> > (zresztą niepotrzebnie) o
> > tym nieszczęsnym sprzątaniu.
>
> W ten sposób dolewasz tylko oliwy do ognia.

To znaczy? Co masz na myśli? Czy to, że pozostawiona przez męża sama sobie
powinna zrezygnować z pomocy matki?

> Jeśli zalezy
> tobie na ratowaniu podupadającego małżeństwa, to skup się
> raczej na was dwojgu, a nie kupcz z własną matką, ponieważ
> ona w przyszłości nie zastapi tobie męża.

Jasne. Powinna odciąć się od matki i być ślepo zapatrzona w męża, który
zostawia ją kiedy chce. A mąż jej zastąpi matkę?
Wszelkie próby ograniczenia kontaktów z rodziną kojarzą mi się niestety z sektą
lub znęcającym się członkiem rodziny. Jest to zwykle pierwszy krok do prania
mózgu.
O co Ci chodzi z tym kupczeniem?

> Jeśli mąż odwraca
> sie do ciebie tyłem starając się być poza domem, to może
> oznaczać, że możesz mieć 50% odpowiedzialności za taki stan
> rzeczy i trzeba coś z tym robić, choćby poprzez "wyciąganie
> ręki jako pierwszej".

Dokładnie tak samo myśli moja znajoma. Wyciąga pierwsza rękę na zgodę przez
dwadzieścia lat. Przeprasza za każdym razem za to, że została pobita. Na rozkaz
męża regularnie brała relanium (poczytaj o jego psychicznych skutkach
ubocznych), przestała, gdy jej odradził psychiatra. A poszła do niego (w
tajemnicy), by sprawdzić, czy jej mąż nie ma racji, twierdząc, że jest
psychicznie chora.
W niczym to nie pomogło! Jest coraz gorzej! Ale ona jest katoliczką... Wszystko
zniesie... :-(

Druga moja znajoma też tak myślała. Na szczęście, po pięciu latach, dotarło do
niej, że nie ponosi winy, za obecny stan rzeczy. Jej bratowa nadal jest bita i
wyrzucana z domu... Oczywiście, "sama sobie winna", przynajmniej w 50%...

Proszę Cię, nie sugeruj pokrzywdzonym, że ponoszą karę za własne grzechy...

> Sokrates

Sadira


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2002-08-27 12:05:18

Temat: Re: konflikt z teściową
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "ninka" <w...@a...eu.org.żadnych-ogłoszeń>
napisał w wiadomości news:akfk42$1au2$1@pingwin.acn.pl...

> Święte słowa:) Dzięki za rady!

Zapomniałem wcześniej napisać, że patrząc z zewnątrz to, co
napisałaś w sprawie powrotu z wakacji do wysprzątanego
mieszkania odebrałem jakoś mało dorośle z twojej strony. Jak
sama widzisz nie wdając się już w szczegóły takie
"młodzieńcze wygodnictwo" nie najlepiej w ostateczności się
kończy i myślę, że trzeba jednak trochę więcej zacisnąć
wargi ,zakasać rękawy i podjąć się dźwigania wspólnej
odpowiedzialności za własny, wspólny dom. Dotyczy to was
obojga. Korzystanie z czyjejś pomocy w nadmiarze może po
pewnym czasie być szkodliwe. To tak ogólnie i może nie
pasować do waszej konkretnej sytuacji, ale na pewno warte
przemyślenia.
Sokrates

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2002-08-27 12:25:51

Temat: Re: konflikt z teściową
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:26a7.00000372.3d6b5f36@newsgate.onet.pl...

> To znaczy? Co masz na myśli? Czy to, że pozostawiona przez
męża sama sobie
> powinna zrezygnować z pomocy matki?

Nie znamy dokładnie początków ich problemów i nie możemy
stwierdzić jednoznacznie, kto w tym wszystkim najwięcej
nabroił i zaczął. Z opisu ninki wynika, że oni na wzajem cos
sobie wzajemnie knocą i to już trwa dość długo. Ty wyjścia
jej męża z domu odbierasz jako przyczynę a ja jako skutek,
bo to też nie jest wcale wykluczone. Może lepiej, żeby
wychodził, niż robił coś gorszego w domu. Może od dawna
oczekuje od żony, żeby była bardziej samodzielna i nie
zwracała się wciąż o pomoc do własnej matki. Wiem coś o tym
z autopsji, co czuje mąż, którego żona długo nie potrafi się
uniezależnić od własnej matki i to uczucie jest na prawdę
bardzo przykre.
>

>
> Jasne. Powinna odciąć się od matki i być ślepo zapatrzona
w męża, który
> zostawia ją kiedy chce. A mąż jej zastąpi matkę?

Na tym poniekąd polega dorosłość, że zakładając rodzinę
odchodzi się z domu rodzinnego. Na pewno nie jest to dla
wszystkich łatwe, ale potrzebne.Przerabialiśmy jyż ten temat
w jednym z wcześniejszych wątków, poczytaj sobie.

> Wszelkie próby ograniczenia kontaktów z rodziną kojarzą mi
się niestety z sektą
> lub znęcającym się członkiem rodziny. Jest to zwykle
pierwszy krok do prania
> mózgu.

Nic nie poradzę, że tak się tobie błędnie kojarzy.

> O co Ci chodzi z tym kupczeniem?

O to, że nadmierne przywiązanie jednego z małżonków do
własnych matek powoduje dla jej partnerów negatywne emocje.
Może to zazdrość o własną żonę/męża, może coś innego, w
każdym razie u niektórych tak to jest.
>

>
> Dokładnie tak samo myśli moja znajoma. Wyciąga pierwsza
rękę na zgodę przez
> dwadzieścia lat. Przeprasza za każdym razem za to, że
została pobita. Na rozkaz
> męża regularnie brała relanium (poczytaj o jego
psychicznych skutkach
> ubocznych), przestała, gdy jej odradził psychiatra. A
poszła do niego (w
> tajemnicy), by sprawdzić, czy jej mąż nie ma racji,
twierdząc, że jest
> psychicznie chora.
> W niczym to nie pomogło! Jest coraz gorzej! Ale ona jest
katoliczką... Wszystko
> zniesie... :-(

Z powyższego rozumiem skąd wziął się twój post.


> Proszę Cię, nie sugeruj pokrzywdzonym, że ponoszą karę za
własne grzechy...

W sprawach małżeńskich z każdego niewinnego można zrobić
winnego i na odwrót, ponieważ nigdy nie zna się pierwotnej
przyczyny. Większość psychologów powie ci, że w większości
konfliktów małżeńskich wina jest obopólna
Sokrates

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2002-08-27 13:04:29

Temat: Re: konflikt z teściową
Od: "ninka" <w...@a...eu.org.żadnych-ogłoszeń> szukaj wiadomości tego autora


> Może od dawna
> oczekuje od żony, żeby była bardziej samodzielna i nie
> zwracała się wciąż o pomoc do własnej matki. Wiem coś o tym
> z autopsji, co czuje mąż, którego żona długo nie potrafi się
> uniezależnić od własnej matki i to uczucie jest na prawdę
> bardzo przykre.


Nie rozumiesz, że pomoc mojej matki nie jest powodem tylko skutkiem jego
zachowań?
Pępowina została przeze mnie odcięta już dawno temu.

> Na tym poniekąd polega dorosłość, że zakładając rodzinę
> odchodzi się z domu rodzinnego. Na pewno nie jest to dla
> wszystkich łatwe, ale potrzebne.

Tak, odchodzi się z domu rodzinnego, rozpoczyna wspólne życie, obdarza
zaufaniem co powoduje pewne uzależnienie od drugiej osoby. W przypadku
zawodu co? Rozwód, samobójstwo, zakasać rękawy i dzieciakiem na wykłady?
Nie mogę się nie zgodzić z twoimi wypowiedziami ale są to rozważania czysto
teoretyczne (a może nie?) w większości nie odnoszące się do mojej sytuacji
dające jednakże sporo do myślenia.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 . 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

plamy z żywicy
Romans z żonatym
Re: ja namowic do badan?
hej!
Już nigdy...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »