Data: 2002-02-20 22:50:08
Temat: Re: konkubinat raz jeszcze
Od: Agnieszka Krysiak <p...@p...tukan.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 20 Feb 2002 13:06:37 +0100, newsowiec "ania"
<p...@f...onet.pl> sam zaczął, pisząc w wiadomości
<a503e7$s5o$1@news.tpi.pl>:
>>Zapewniam cię również, że nie trzeba wyzawać
>>jakiejkolwiek regligii, by uznawać wagę składanych obietnic, które z
>>kolei mogą mieć taką samą (albo i większą) wartość od tych składanych
>>przed ołtarzem.
>
>A te składane w USC mają według ciebie większą wartość?
>Chyba się nad tym nie zastanowiłaś.
Wyraźnie napisałam powyżej, co sądzę na ten temat. Mogą mieć tą samą
lub większą wartość. Są oczywiście przypadki, że mogą być bez
wartości. Tak samo jak przed ołtarzem.
Dla mnie osobiście przysięgi składane w urzędzie i przed ołtarzem mają
tę samą wartość w znaczeniu mocy sprawczej. "Powodują", że jest się
małżeństwem. Różnica jest w formalnościach przy zawieraniu i
rozwiązywaniu oraz wartości do których odwołuje się podczas samej
ceremonii. Żadne z ich nie ma dla mnie _większej_ wartości od
drugiego, pozwolę sobie dodać.
>Jak ktos chce odejść, to odejdzie i po ślubie cywilnym, i po koscielnym. Jak
>ktos nie chce brać ślubu koscielnego, tylko cywilny, to chyba nie dlatego,
>że sądzi, że obietnice z USC są trwalsze.
>Uroczystą przysięgę można złożyć sobie gdziekolwiek. Nie potrzeba do tego
>świadków. I jak taki związek ma byc trwały, to i tak będzie. Albo będzie
>trwały bez żadnych przysiąg w ogole. A do USC można po prostu isć podpisac
>dokumenty i juz tych obietnic nie powtarzac przy świadkach.
W sumie się zgadzamy, ale zapytam wobec tego, co właściwie ci
przeszkadza formuła wypowiadana w urzędzie? I to przeszkadza w taki
sposób, że proponujesz zlikwidowanie ślubów cywilnych. Jeśli chodzi ci
o to, że przypomina przysiegę religijną - w końcu żyjemy w pewnym
określonym kręgu kulturowym. W krajach o bardziej urozmaiconym
składzie społeczeństwa urzędowa formuła po prostu musiała stać się
bardziej eklektyczna.
>Wcale nie musi nazywac się konkubinat. Można po prostu pozostac przy nazwie
>małżeństwo cywilne, tylko uproscic jego formę - zrezygnować z ceremonii i
>ograniczyc to do podpisania dokumentu. Większości ludzi na tej ceremonii
>wcale nie zależy, a o wadze obietnic przed chwila pisałam.
Skąd wiesz, że większości? I skąd wiesz, że to ty masz rację, jeśli
chodzi o wage obietnic? Nie przeprowadziłaś żadnych badań na
reprezentatywnej próbce społeczeństwa, a to, że bardzo dużo osób w
twoim otoczeniu ma takie a nie inne poglądy nie musi oznaczać, że
przekłada się to na większą skalę. Zauważ, że nie twierdzę
jednocześnie, ze w takim razie ja mam rację. Skłaniam się raczej ku
twierdzeniu, że jest sporo osób, którym formułka wisi, dynda i
powiewa, jest jednak sporo, którzy dla zawarcia małżeństwa uważają za
konieczne, by zaistniała podniosła atmosfera i _chcą_ wypowiedzieć
pewnego rodzaju przysięgę. I nie muszą do tego być religijni, bo
pragnienie celebrowania "przekraczania" pewnych ważnych punktów
granicznych w życiu jest wspólne wszystkim ludziom, bez względu na
wyznanie, lub jego brak.
>A co do
>obrączek - można je sobie założyć rowniez gdziekolwiek. Jak ktos chce je
>nosiś. Obrączka nie jest wcale dowodem zawarcia slubu, bo znam sporo szcześl
>iwych małżonek i małżonków, ktorzy obrączek nie noszą. Nie ma zakazu ani
>nakazu.
Obrączka jest symbolem. Nie widzę powodu, by ograniczać jego zasięg do
uroczystości religijnych. Nie jest to krzyż ani nic bezpośrednio
związane z kościołem jako takim.
/.../
>Można jeszcze zupelnie zmienić nazwę - np. na "legalny związek".
Ale w jakim celu? Podaj logiczny powód, dla którego mianoby uruchamiać
całą procedure legislacyjną _likwidacji_ instytucji, która w bardzo
wielu wypadkach sie doskonale sprawdza, zamiast _utworzenia_ czegoś,
co byłoby bardziej dostosowane do zmieniającej się rzeczywistości i
oczekiwań ludzi. Przy czym to nie jest tak, że wszyscy nagle bedą sie
chcieli przestawić na tą ewentualna nową formę związku - myślę nawet,
że na początku niewiele by sie na to "rzucało".
>A po co poszerzać tę "ofertę"? Będzie więcej bałaganu i własnie
>przypisywanego mojej propozycji podziału ludzi na lepszych i gorszych, bo ci
>mają ślub cywilny, a tamci tylko konkubinat. A tak, najlepiej nazwać to
>jednakowo, dać jednakowe prawa i ewentualnie dołączyć do oferty ceremonię
>przysięgi i wymiany obrączek, jak obecnie przy ślubach cywilnych, za
>specjalna opłatą, dla tych chetnych, ktorzy sobie tego bezwzględnie życzą,
Emmmm... Czyli niech zostanie ślub cywilny i kościelny? Tak jak jest?
Bo jeśli iść dalej za twoją argumentacją, to nie ma sensu niczego
zmieniać.
>ale wątpię, czy byloby ich tak dużo, bo, powtarzam, przysięge mozna sobie
>złożyć gdziekolwiek, i nie musi to byc ani kościół ani USC.
Wierność możesz przysiąc nawet swojemu ulubionemu fotelowi. O
potrzebie celebrowania już pisałam. To, ze dla bardzo wielu osób ślub
to tylko papierek, nie oznacza, że nie ma ludzi, dla których oznacza
dokładnie to samo, co dla ciebie ślub kościelny.
Agnieszka
--
_.-. Agnieszka Krysiak
'( ^{_} (
`~\`----'\ Pieski Pieseczki
jgs )_)---)_) http://www.pieski.tukan.pl/
|