Data: 2007-06-16 12:52:48
Temat: Re: kurwa mac
Od: "czeremcha " <c...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dominik <domik@bezysfu_epf.pl> napisał(a):
> I bardzo dobrze. Zobaczymy co zrobi rząd jak połowa lekarzy się zwolni.
A o co zakład, że tak nie będzie?
Po pierwsze - gdzie pójdą? Prywatne lecznice z pewnością mają obsadzone
etaty i nie mają możliwości z dnia na dzień zwiększyć ani zatrudnienia, ani
ilości przyjmowanych pacjentów. Nie zorganizuje się też nowej lecznicy w
miesiąc.
Po drugie - nie każdy lekarz może być pewien, że będzie miał tylu pacjentów,
żeby osiągnąć dochody - nie przychody - na poziomie oczekiwanych od nas -
płatników - 5000 zł miesięcznie. Zwłaszcza, gdyby gwałtownie wzrosła ilość
prywatnych gabinetów. Już teraz ulubionym zajęciem wielu lekarzy jest
podważanie opinii innego lekarza, brużdżenie sobie nawzajem dla ugruntowania
swojej pozycji.
Po trzecie - na dzień dobry - 817 zł składek ZUS plus konieczne koszty
bankowe, co daje razem 850 zł miesięcznie. Do tego opłacenie biura
rachunkowego - myślę, że jakieś min. 500 zł/mc. Mniej brać od lekarza byłoby
głupotą. No, chyba że żeby zaoszczędzić - poprowadzimy sami. Czyli -
bieganie do Urzędu Skarbowego i ZUS-u - raz w miesiącu plus na każde
wezwanie. No i śledzenie, pilne śledzenie obowiązujących przepisów
podatkowych, zagłębianie sie w ustawy i rozporządzenia. Pomyłki kosztują -
nieznajomość prawa szkodzi. Czyli - lepiej jednak zlecić to komuś innemu.
Powiedzmy, że gabinet zrobimy z jednego pokoju w mieszkaniu - czyli mamy go
za free. Jak tu teraz wykazywać dochody? Można prawie nic - pacjenci nie
żadają faktur - ale za to jest się niewiarygodnym klientem dla banków. Skąd
wziąć pieniądze na ewentualny sprzęt czy inne większe wydatki? Czyli, cóż,
trzeba wykazywać co najmniej 3 do 5 tys. miesięcznie. Odprowadzić od tego
podatek - 20 albo i 30 %. Wyjąć z kieszeni i złożyc przelew. Boli, ale
trudno. Jestem na swoim. A jak mi wstawią kasę fiskalną? Na ile procent mnie
wycenią? 7 czy 22? Hmm... Ale za to latem, nie prosząc się nikogo o urlop
pojadę na dwutygodniowe wakacje. Przychodów bedzie o połowę mniej - koszty
te same. Cóż, może nie jechać. W końcu - paru pacjentów może przejść z
konieczności do gabinetu kolegi... Nie, nie pojadę.
Po czwarte - cóż jest warta większość specjalistów, jeśli nie mają oparcia w
łóżkach szpitalnych? Jeśli leczę się u kogoś prywatnie, chciałabym być pod
jego opieką także i w szpitalu. Pacjent pójdzie do gabinetu lekarza, o
którym wie, że ten pracuje w szpitalu. Albo - będzie od początku leczył się
w prywatnej klinice i jej przychodniach. Hmmm, skąd tu wziąć szpital?
A czy mi tu jest właściwie tak źle? Dostaję 1500 zł, ale ile oszczędzam...
Tak to będzie, proszę Pana.
Ania
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|