« poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2005-06-11 07:49:47
Temat: Re: laczenie zerowkowiczow (w przedszkolu) z dziecmi mlodszymi
Użytkownik "M.Nowak" <e...@i...pl> napisał >
> Czy mozna bez
> konsekwencji laczyc w grupie dzieci na innym etapie rozwoju emocjonalnego
> i
> intelektualnego?
U nas w przedszkolu właśnie tak jest podobnie . Jeśli jest więcej dzieci z
jednego rocznika , to nadmiar jest w innej grupie. Nie ma problemu nauki, bo
każde dziecko ma książki dostosowane do swojego wieku.
Np w tej samej grupie 5 latki mają swoje podręczniki, a 4 latki mają swoje
. nie widzę problemu.
--
Pozdrawiam
Kasia i Patryk lat 6
Łódź
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2005-06-11 08:42:50
Temat: Re: laczenie zerowkowiczow (w przedszkolu) z dziecmi mlodszymiTo moze ja raz jeszcze zabiore glos i rozwine moj problem.
Rozmawialam o tej sytuacji z innymi rodzicami dzieci z naszej grupy. I nikt
z nich nie akceptuje tego pomyslu dzielania, a potem sztucznego laczenia w
nowej konfiguracji.
Nasze dzieci sa prowadzone od maluszkow w tym samym zestawie i z ta sama
wychowawczynia. Pani caly czas twierdzi, iz jest to wyjatkowo "mocna" grupa.
Dzieci maja swoich przyjaciol (sa emocjonalnie zwiazane z innymi). Moj synek
np. ma dwoje takich przyjaciol i w wolnym czasie bawi sie wlasciwie tylko z
nimi. Rozumieja sie doskonale. Corka natomiast ma jedna swoja przyjaciolke w
grupie.
I te zwiazki przyjazni sa bardzo mocno zarysowane. Losowanie na pewno
podzieli te grupki, a dzieci nie beda wiedzialy z jakiego powodu zostaly tak
potraktowane. To jeden aspekt.
Drugi aspekt, nonsensowny wedlug wiekszosci rodzicow, to fakt, iz grupe
najpierw beda dzielic, a potem laczyc kazda z nich z obecnymi maluszkami.
Sila rzeczy, wychowawczynie beda musialy dekoncentrowac sie z
przygotowywania li tylko programu zerowkowego, ale na osobnym
przygotowywaniu zajec dla tych malych, wiec zerowkowicze naucza sie mniej,
niz gdyby byli w swoim gronie.
Moja corcia uczylaby sie (choc plynie czyta) trzeci raz alfabetu i dodawania
1+1, bo co bedzie robic, kiedy pani zajmie sie mlodszymi? Ona juz w tym roku
nudzila sie na zajeciach.
Jesli tych zerowkowiczow mozna przez rok nauczyc wiecej, kiedy beda w swoim
gronie, to dlaczego maja tracic czas przygladajac sie dukaniu mlodszych
kolegow? Moga pojsc dalej, a nie nudzic sie. Mozna dodac im skrzydel,
pokazac wiecej, bo juz duzo rozumieja.
A kontakty z mlodszymi kolegami z przedszkola i tak maja, bo od 15.00 sa
laczeni w jedna grupe. Czyli wtedy jest czas na opieke itp. itd.
Moim zdaniem laczenie 3 i 4 latkow, to norma, podobnie 4 i 5 latkow, ale
laczenie mlodszych z zerowkowiczami to juz nie najlepszy pomysl.
Przygladalam sie programom nauki dla zerowki i uwazam, ze nauczycielka
powinna skupic sie tylko na tym, by dzieci byly odpowiednio przygotowane do
szkoly.
Jesli mozna laczyc zerwoke z mlodszymi, to rodzice 5 latkow powinni zglaszac
sie do szkol, gdzie sa oddzialy zerowek i rzadac ich przyjecia. A przeciez
to nie jest praktykowane (pomijajac sporadyczne przypadki). Skoro szkoly nie
prowadza oddzialow dla 5 latkow, to dlaczego przedszkola z zerowka maja to
robic?
Pozdrawiam Wszystkich!
Magda N.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2005-06-11 10:22:37
Temat: Re: laczenie zerowkowiczow (w przedszkolu) z dziecmi mlodszymiUżytkownik M.Nowak napisał:
> Nasze dzieci sa prowadzone od maluszkow w tym samym zestawie i z ta sama
> wychowawczynia. Pani caly czas twierdzi, iz jest to wyjatkowo "mocna" grupa.
> Dzieci maja swoich przyjaciol (sa emocjonalnie zwiazane z innymi). Moj synek
> np. ma dwoje takich przyjaciol i w wolnym czasie bawi sie wlasciwie tylko z
> nimi. Rozumieja sie doskonale. Corka natomiast ma jedna swoja przyjaciolke w
> grupie.
Straszne - ja sie znajdą za rok w szkole w różnych klasach, a nie daj
Panie - w różnych szkołach, to umrą?
Nie czujesz, że toniesz w oparach absurdu?
Nauczyciel ma interes w tym, by sobie ułatwić życie i robotę, a wy - jak
te barany - dajecie się temu ponieść.
jeśli nauczyciel nie umie zorganizować tak zajęć, by WSZYSTKIE dzieci
były traktowane idealnie, to jest d* a nie nauczyciel.
A co z dziećmi szczególnie uzdolnionymi??
Gdzie mamy je prowadzać, skoro pani potrafi zorganizowac zajęcia JEDYNIE
dla równej grupy średniaków?
>
> I te zwiazki przyjazni sa bardzo mocno zarysowane. Losowanie na pewno
> podzieli te grupki, a dzieci nie beda wiedzialy z jakiego powodu zostaly tak
> potraktowane. To jeden aspekt.
Nie masz języka, by to wytłumaczyć? Uważasz, że masz tak ograniczone
dziecko, że nie zrozumie?
> przygotowywaniu zajec dla tych malych, wiec zerowkowicze naucza sie mniej,
> niz gdyby byli w swoim gronie.
W zyciu nie widziałaś jak wyglądają zajęcia w przedszkolu. Wiesz, że
masz prawo przyjść tam i się im przyjrzeć? Dobrze by Ci zrobiło -
wiedziałabyś o czy piszesz.
> Moja corcia uczylaby sie (choc plynie czyta) trzeci raz alfabetu i dodawania
> 1+1, bo co bedzie robic, kiedy pani zajmie sie mlodszymi? Ona juz w tym roku
> nudzila sie na zajeciach.
Zmień przedszkole.
Poważnie piszę.
Jeśli pani nie potrafi zorganizowac zajęć dzieciom bardziej uzdolnionym
to jest to bani.
>
> Jesli tych zerowkowiczow mozna przez rok nauczyc wiecej, kiedy beda w swoim
> gronie, to dlaczego maja tracic czas przygladajac sie dukaniu mlodszych
> kolegow? Moga pojsc dalej, a nie nudzic sie. Mozna dodac im skrzydel,
> pokazac wiecej, bo juz duzo rozumieja.
A jak widzisz to w szkole? Tam tez będą słabsi...
>
> A kontakty z mlodszymi kolegami z przedszkola i tak maja, bo od 15.00 sa
> laczeni w jedna grupe. Czyli wtedy jest czas na opieke itp. itd.
>
> Moim zdaniem laczenie 3 i 4 latkow, to norma, podobnie 4 i 5 latkow, ale
> laczenie mlodszych z zerowkowiczami to juz nie najlepszy pomysl.
> Przygladalam sie programom nauki dla zerowki i uwazam, ze nauczycielka
> powinna skupic sie tylko na tym, by dzieci byly odpowiednio przygotowane do
> szkoly.
Napisałaś, że córka płynnie czyta i liczy, to chyba juz jest przygotowana?
>
> Jesli mozna laczyc zerwoke z mlodszymi, to rodzice 5 latkow powinni zglaszac
> sie do szkol, gdzie sa oddzialy zerowek i rzadac ich przyjecia. A przeciez
> to nie jest praktykowane (pomijajac sporadyczne przypadki). Skoro szkoly nie
> prowadza oddzialow dla 5 latkow, to dlaczego przedszkola z zerowka maja to
> robic?
Nie napisałaś tego poważnie, prawda?
Nie ma przymusu - sama wyslij dzieciaka do zerówki szkolnej.
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2005-06-11 13:03:33
Temat: Re: laczenie zerowkowiczow (w przedszkolu) z dziecmi mlodszymiWiesz co Eulalko, albo masz zespol napiecia przedmiesiaczkowego, albo jakies
inne problemy emocjonalne, ze tak atakujesz mnie i nie tylko mnie.
Po co w ogole zabierasz glos, skoro prosilam o rade, a nie o ocene sytuacji?
Powinnasi dostac plonka!
Magda N.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2005-06-11 13:16:51
Temat: Re: laczenie zerowkowiczow (w przedszkolu) z dziecmi mlodszymiDziekuje bardzo za "otwarcie" mi oczu na moja dyletanckosc, pieniactwo i
innne cechy, o ktorych istnieniu nie mialam pojecia.
To doprawdy bardzo pouczajaca grupa.
Jestem zdecydowanie ponizej jej poziomu.
Prosze mi wybaczyc, ze sie osmielilam.
Magda N.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2005-06-11 13:19:08
Temat: Re: laczenie zerowkowiczow (w przedszkolu) z dziecmi mlodszymiUżytkownik M.Nowak napisał:
> Rozmawialam o tej sytuacji z innymi rodzicami dzieci z naszej grupy. I nikt
> z nich nie akceptuje tego pomyslu dzielania, a potem sztucznego laczenia w
> nowej konfiguracji.
Zgodzili się dla świętego spokoju.
> Nasze dzieci sa prowadzone od maluszkow w tym samym zestawie i z ta sama
> wychowawczynia.
Wszystko płynie, jak powiedzial Pan Tarei ;-) Zmiana
jest motorem postępu. Założyłaś sobie, że po podziale
grupy będą "słabe". Moim zdaniem to bez sensu - nie
masz podstaw do takich przypuszczeń, a twoje argumenty
są (za przeproszeniem) dyletanckie.
Pani caly czas twierdzi, iz jest to wyjatkowo "mocna" grupa.
> Dzieci maja swoich przyjaciol (sa emocjonalnie zwiazane z innymi). Moj synek
> np. ma dwoje takich przyjaciol i w wolnym czasie bawi sie wlasciwie tylko z
> nimi. Rozumieja sie doskonale. Corka natomiast ma jedna swoja przyjaciolke w
> grupie.
Czy te związki emocjonalne są aż tak ważne, że świat
ma się wokół nich kręcić? Podział na grupy nie niszczy
przyjaźni, może co najwyżej umożliwić zawiązanie nowych.
> I te zwiazki przyjazni sa bardzo mocno zarysowane. Losowanie na pewno
> podzieli te grupki, a dzieci nie beda wiedzialy z jakiego powodu zostaly tak
> potraktowane. To jeden aspekt.
Chyba możesz wyjaśnić dzieciom, że wszystko się zmienia.
> Drugi aspekt, nonsensowny wedlug wiekszosci rodzicow, to fakt, iz grupe
> najpierw beda dzielic, a potem laczyc kazda z nich z obecnymi maluszkami.
> Sila rzeczy, wychowawczynie beda musialy dekoncentrowac sie z
> przygotowywania li tylko programu zerowkowego, ale na osobnym
> przygotowywaniu zajec dla tych malych, wiec zerowkowicze naucza sie mniej,
> niz gdyby byli w swoim gronie.
Czy to jakiś uniwersytet, czy klasyfikacja zespołowa?
Wszyscy mają się trzymać w peletonie? Masz tam jakieś
wykłady/ćwiczenia/laboratoria? Koleżanka przedszkolanka
mówi, że najwięcej czasu traci na przygotowanie zajęć
plastycznych i występów (Dzień Matki itp.).
> Moja corcia uczylaby sie (choc plynie czyta) trzeci raz alfabetu i dodawania
> 1+1, bo co bedzie robic, kiedy pani zajmie sie mlodszymi? Ona juz w tym roku
> nudzila sie na zajeciach.
Oczekujesz więc, że pani w zerówce przerobi z nią teraz
materiał klasy pierwszej, żeby nie tracić czasu ;-) ?
I spodziewasz się, że jak pójdzie do pierwszej klasy,
to będzie miała jakąś przewagę? Błąd. Przewagę
w szkolnym nauczaniu zapewnia dziecku zdolność
koncentracji, umiejętność uczenia się, sprawność
manualna konieczna do czynności wykonywanych na lekcji
i dojrzałość psychiczna: do pozostawania bez mamy,
do wykonywania poleceń nauczycielki, do współdziałania
z kolegami, do siedzenia w ławce przez całą lekcję,
do pamiętania o pracy domowej.
Co z tego, że mały geniusz umie liczyć do pięciu
tysięcy, skoro nie wytrzyma w ławce pięciu minut?
Moim zdaniem uwaga o "nudzeniu się na zajęciach"
bardziej świadczy o twoim stosunku do nauczycieli
i twoich oczekiwaniach wobec dziecka, niż o przebiegu
zajęć. Chcesz, aby dziecko lekceważyło nauczycielkę,
żeby pokazywało swoją wyższość, bo już zna wszystkie
literki. Podważanie autorytetów wychowawczyń to miecz
obosieczny - kiedy przyjdzie okres kontestacji możesz
zauważyć, że jesteś traktowana tak samo, jak parę lat
wcześniej ta dyrektorka przedszkola. Że potrzeby
emocjonalne dziecka są mu drogowskazem.
> Jesli tych zerowkowiczow mozna przez rok nauczyc wiecej, kiedy beda w swoim
> gronie, to dlaczego maja tracic czas przygladajac sie dukaniu mlodszych
> kolegow? Moga pojsc dalej, a nie nudzic sie. Mozna dodac im skrzydel,
> pokazac wiecej, bo juz duzo rozumieja.
Jak daleko? Do drugiej klasy podstawówki? Może do
trzeciej? Można wtłoczyć do umysłów tabliczkę mnożenia
do 400 i wszystkie zboża na wyrywki, a nawet stolice
krajów europejskich, choć to jeszcze dłuuugo. Można,
ale po co? Oprócz tzw. dziedziny intelektualnej jest
jeszcze artystyczna i społeczna. Do wyklejanek nie
trzeba znać liter - to całkiem inne ośrodki w mózgu.
> A kontakty z mlodszymi kolegami z przedszkola i tak maja, bo od 15.00 sa
> laczeni w jedna grupe. Czyli wtedy jest czas na opieke itp. itd.
Traktujesz to jak jeszcze jeden wskaźnik, który trzeba
"odfajkować"? Dopisz jeszcze głaskanie kotka, karmienie
króliczka i jazdę konną ;-)
> Moim zdaniem laczenie 3 i 4 latkow, to norma, podobnie 4 i 5 latkow, ale
> laczenie mlodszych z zerowkowiczami to juz nie najlepszy pomysl.
> Przygladalam sie programom nauki dla zerowki i uwazam, ze nauczycielka
> powinna skupic sie tylko na tym, by dzieci byly odpowiednio przygotowane do
> szkoly.
Albo wasze nauczycielki takie marne, albo ty ich nie
doceniasz. Dopiero co czytałem, że twoja córka właściwie
już jest przygotowana, więc o co teraz znów chodzi?
Ubędzie jej tego przygotowania?
> Jesli mozna laczyc zerwoke z mlodszymi, to rodzice 5 latkow powinni zglaszac
> sie do szkol, gdzie sa oddzialy zerowek i rzadac ich przyjecia. A przeciez
> to nie jest praktykowane (pomijajac sporadyczne przypadki). Skoro szkoly nie
> prowadza oddzialow dla 5 latkow, to dlaczego przedszkola z zerowka maja to
> robic?
Z powodu sprawności społecznej dzieci. Niektóre kraje
wyrywają dzieci pięcioletnie do szkoły, ale tam jest
obowiązkowe wcześniejsze przedszkole, właśnie dla
uspołecznienia.
powodzenia
J.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2005-06-11 14:06:31
Temat: Re: laczenie zerowkowiczow (w przedszkolu) z dziecmi mlodszymiEulalka pisze:
> Straszne - ja sie znajdą za rok w szkole w różnych klasach, a nie daj
> Panie - w różnych szkołach, to umrą?
Ale to jest siła wyższa. Natomiast jeśli można zapobiec rozbijaniu zżytej
grupy, to dlaczego właściwie tego nie zrobić? Emocje dziecka w tym wieku,
jego przyjaźnie i przywiązania są bardzo istotne i na to naprawdę zwraca się
uwagę. Dlatego klasy pierwsze w szkołach kompletuje się dokładając wszelkich
starań, by jak najmniej ingerować w istniejące już układy między dziećmi. I
pewnie dlatego moja Martyna dostała się do w pełni skompletowanej klasy, gdy
powiedziałam dyrektorce, że zależy mi na tym, bo jest tam jej przyjaciółka z
przedszkola. Dyrektorka też mogła powiedzieć, że to nie ma żadnego
znaczenia, że wymyślam bzdury, a jednak bez żadnego "ale" wpisała mi dziecko
do tej właśnie grupy, choć ze względów formalnych Martyna powinna pójść do
innej, mniejszej pod względem ilości dzieci.
> Jeśli pani nie potrafi zorganizowac zajęć dzieciom bardziej
> uzdolnionym to jest to bani.
A może nie chodzi o to, że nie potrafi, tylko, że nie ma takich fizycznych
możliwości.
> A jak widzisz to w szkole? Tam tez będą słabsi...
Ale prawdopodobnie nie będą stanowić trzonu klasy i wychowawczyni nie będzie
specjalnie dla nich ciągle powtarzać programu. To raczej słabsi będą chodzić
na zajęcia wyrównawcze po to, by dobić do czołówki, a nie nauczyciel zaniżać
poziom klasy. W przedszkolu jednak zazwczaj bywa zupełnie odwrotnie - tam
grupę dostosowuje się do możliwości tych najmłodszych. Siłą rzeczy, bo
różnice wiekowe są bardziej znaczące, niż te same różnice już w szkole.
> Nie ma przymusu - sama wyslij dzieciaka do zerówki szkolnej.
He, he, o ile taka jest w danej szkole.
To nie żart. W gdyńskiej 18-tce od lat nie ma klasy zerowej i osoby z rejonu
siłą rzeczy muszą posyłać dzieci do pobliskich przedszkoli.
To jedno. A drugie jest takie, że jakby miała wysłać dzieciaki do zerówki
przedszkolnej, to nie byłoby problemu. Przecież chodzi jej właśnie o to, by
dzieci pozostały w tym przedszkolu i w tej grupie.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2005-06-11 14:30:01
Temat: Re: laczenie zerowkowiczow (w przedszkolu) z dziecmi mlodszymiUżytkownik M.Nowak napisał:
> Dziekuje bardzo za "otwarcie" mi oczu na moja dyletanckosc, pieniactwo i
> innne cechy, o ktorych istnieniu nie mialam pojecia.
- Wczoraj na Patriarszych Prudach spotkał pan szatana.
- To niemożliwe! Nie ma żadnego szatana! - Iwan zachował
spokój, jak obiecywał, ale był niezwykle zaskoczony.
- Kto jak kto, ale pan nie powinien mówić takich rzeczy.
Siedzi pan w szpitalu psychiatrycznym, a ciągle się
jeszcze upiera, że szatan nie istnieje. To doprawdy
dziwne!
Iwan, zbity z pantałyku, zamilkł.
- Pan... raz jeszcze proszę mi wybaczyć, ale chyba się
nie mylę, sądząc, że jest pan nieukiem?
- Niewątpliwie! - przytaknął zmieniony nie do poznania
Iwan.
> To doprawdy bardzo pouczajaca grupa.
> Jestem zdecydowanie ponizej jej poziomu.
Nasz doktor od sieci powiedział, że usenet,
to miejsce, gdzie ci co nic nie wiedzą proszą
o pomoc tych, którzy się nie znają. Pomagamy
przede wszystkim w oparciu o swoje doświadczenia.
Moje obie córki mają w zerówce pierwsze miejsca,
o ile warto to tak różnicować. Nie uważam, żeby
obecność mniej douczonych dzieci (a wszystkie
były mniej douczone) im w czymkolwiek szkodziła.
Jestem nauczycielem i wiem, jak wysokie są obecnie
wymagania wobec nauczycieli, również w przedszkolach.
Mój dyplom pozwala mi wierzyć, że wiem trochę
z zakresu pedagogiki i psychologii.
No i wreszcie ostatnia sprawa - spotykam często
rodziców, którym wydaje się, że można budować
swój autorytet kosztem szkoły, kosztem nauczycieli.
Tak jakby awantura u dyrektora dodawała im splendoru.
Spotykam rodziców, którzy wypisują usprawiedliwienia
z oczywistych wagarów, kłamiąc w żywe oczy, że dziecko
chorowało, albo wypadło coś ważnego nagle.
Była matka, która zawsze dziwiła się, że jej synek
tak może łobuzować, kiedy w domu taki dobry. Kiedy
przyszło do wyznaczania praktyk, to prosiła, żeby
przydzielić mu praktykę o 200 km stąd, to odpocznie
sobie przez ten miesiąc.
Nic nie wiem o poziomie tej grupy dyskusyjnej.
Wiem tylko, że staramy się pomagać w miarę możności.
Poczułaś się dotknięta, kiedy zakwestionowałem twoją
wiedzę pedagogiczną. Czy słusznie? Nie ma się o co
obrażać, jeśli mam rację, bo to nic wstydliwego.
Jeśli nie mam racji, to tym bardziej nie powinnaś
czuć się dotknięta.
pozdrawiam
J.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2005-06-11 14:46:36
Temat: Re: laczenie zerowkowiczow (w przedszkolu) z dziecmi mlodszymi
Użytkownik "Jonasz" <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:d8esjq$b5f$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Nic nie wiem o poziomie tej grupy dyskusyjnej.
> Wiem tylko, że staramy się pomagać w miarę możności.
> Poczułaś się dotknięta, kiedy zakwestionowałem twoją
> wiedzę pedagogiczną. Czy słusznie? Nie ma się o co
> obrażać, jeśli mam rację, bo to nic wstydliwego.
> Jeśli nie mam racji, to tym bardziej nie powinnaś
> czuć się dotknięta.
Jonasz, chylę czoła przed Tobą - pełna podziwu :)
--
pozdrawiam, misiczka
Ludzie naprawdę stanowczy i wytrwali, rzadko miewają w sobie słodycz i łagodność...
www.misiczka.com
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2005-06-11 15:16:39
Temat: Re: laczenie zerowkowiczow (w przedszkolu) z dziecmi mlodszymiUżytkownik Nixe napisał:
> Eulalka pisze:
>
>> Straszne - ja sie znajdą za rok w szkole w różnych klasach, a nie daj
>> Panie - w różnych szkołach, to umrą?
> Ale to jest siła wyższa. Natomiast jeśli można zapobiec rozbijaniu
> zżytej grupy, to dlaczego właściwie tego nie zrobić?
Jak jest grupa ponad 30 osób, to "siła wyższa"
tu właśnie już działa. Grupa będzie rozdzielona, to nie
podlega dyskusji. Koleżanka pyta "Jak mozemy (jako
rodzice) bronic integralnosci obecnej grupy i dobra
naszych dzieciakow?" Odpowiedź jest negatywna.
Dzieci muszą być rozdzielone z powodu przepisów.
Emocje dziecka w
> tym wieku, jego przyjaźnie i przywiązania są bardzo istotne i na to
> naprawdę zwraca się uwagę. Dlatego klasy pierwsze w szkołach kompletuje
> się dokładając wszelkich starań, by jak najmniej ingerować w istniejące
> już układy między dziećmi. I pewnie dlatego moja Martyna dostała się do
> w pełni skompletowanej klasy, gdy powiedziałam dyrektorce, że zależy mi
> na tym, bo jest tam jej przyjaciółka z przedszkola. Dyrektorka też mogła
> powiedzieć, że to nie ma żadnego znaczenia, że wymyślam bzdury, a jednak
> bez żadnego "ale" wpisała mi dziecko do tej właśnie grupy, choć ze
> względów formalnych Martyna powinna pójść do innej, mniejszej pod
> względem ilości dzieci.
Chodziło o jedno dziecko i jedną przyjaciółkę, a nie
30-osobową grupę zżytych przedszkolaków. Chyba można
dokonać takiego podziału, żeby nie rozbijać
"nierozłączek"?
>> Jeśli pani nie potrafi zorganizowac zajęć dzieciom bardziej
>> uzdolnionym to jest to bani.
> A może nie chodzi o to, że nie potrafi, tylko, że nie ma takich
> fizycznych możliwości.
Drugi problem stanowią pięciolatki, które są za głupie
i będą powstrzymywać sześciolatki od nauki. Wydaje mi
się to stanowiskiem nieco niewyważonym, szczególnie
w sytuacji, gdy dzieci część umiejętności z zerówki
już mają przyswojonych. Wiem, że bywają takie sytuacje
i starsze dzieci nie są pokrzywdzone.
>> A jak widzisz to w szkole? Tam tez będą słabsi...
> Ale prawdopodobnie nie będą stanowić trzonu klasy i wychowawczyni nie
> będzie specjalnie dla nich ciągle powtarzać programu. To raczej słabsi
> będą chodzić na zajęcia wyrównawcze po to, by dobić do czołówki, a nie
> nauczyciel zaniżać poziom klasy. W przedszkolu jednak zazwczaj bywa
> zupełnie odwrotnie - tam grupę dostosowuje się do możliwości tych
> najmłodszych.
U nas to jest silnie zindywidualizowane, a to wcale
nie elitarne przedszkole. To właśnie zaleta mniejszych
grup. Lepsza jest grupa 25-osobowa z młodszymi
dziećmi, niż 33-osobowa równolatków.
Trzeci problem, to świetna Pani, która jest tylko jedna
i nie wystarczy jej na dwie grupy. Tu nie chcę się
wypowiadać, bo każdy ma własny rozum.
I wreszcie pochopna opinia "Czy za blad dyrekcji,
ktora przyjela zabyt duzo dzieci z jednego rocznika,
konsekwencje maja poniesc dzieciaki?". Stąd wniosek,
że niektóre dzieci z tej trzydziestki nie powinny
w ogóle tam uczęszczać. A więc oprócz maluchów są też
inne "gorsze" dzieci.
Zupełnie mi się to nie podoba.
J.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |