Data: 2012-05-06 17:49:26
Temat: Re: ło matko
Od: Stalker <t...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-05-06 19:23, Ikselka pisze:
> Kiedy na terenie jednego kraju uważanego za mocarstwo ginie prezydent
> drugiego kraju biorącego udział w misjach zbrojnych we współpracy z trzecim
> krajem uważanym za mocarstwo, zamach jest bardziej prawdopodobny, niż
> zwykła katastrofa lotnicza.
> Podobnie jak kiedy w kraju uważanym za mocarstwo dwa obce samoloty tak
> sobie wbijają się w wieże symbolizujące jego potęgę, a inny spada na
> naczelny ośrodek dowodzenia militarnego, prawdopodobieństwo zwykłego
> wypadku jest zerowe :->
Tak, tylko to błyskotliwe spostrzeżenie nijak nie jest w stanie zmienić
faktu, że o ile druga sytuacja to faktycznie JEST zamach absolutnie nie
zmienia automatycznie w zamach pierwszej :-) To ciągle tylko MÓGŁBY BYĆ
zamach.
Sam jestem otwarty na wszelkiego rodzaju informacje przemawiające za
zamachem, ale te które są nie wytrzymują nawet pobieżnej krytyki.
Są tak ponaciągane i tak powykręcane, że trzymają się kupy tylko bardzo
bardzo silnemu poczuciu o ich prawdziwości ich twórców. Często w całości
brakuje nawet jakichkolwiek informacji, ale całość i tak się trzyma na
krótkim acz treściwym stwierdzeniu:
"Tak czy inaczej zamach, technika mnie nie interesuje"
To jest tak ponaciągane, że brzmi jak ta stara anegdota, która powstała
zaraz po zamachach na WTC:
Latał sobie motolotniarz nad Warszawą, ale wyjątkowo niesprzyjające
warunki pogodowe sprowadziły go aż w okolice Pałacu Kultury. W dodatku
wiatr uszkodził jakieś elementy sterujące i motolotniarz na oczach
wystających pod budka z piwem warszawskich meneli przygrzał w Pałac, po
czym się od niego odbił i spadł na ziemię. Cała sytuacja wywołała
głęboko filozoficzny komentarz jednego z piwoszy:
- No i macie, jaki kraj tacy zamachowcy...
Stalker
|