Data: 2002-03-13 22:12:44
Temat: Re: moje dziecko i jego tatus :-( (dlugie)
Od: "Asia" <a...@t...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Teoretycznie nie ma prawa zabraniac tego, ale tu nie chodzi o zadne teorie
a
> o realne uczucia Asi. Dlatego pisalam o czasie, jaki jej jest potrzebny na
> uporanie sie z sytuacja i o wyrozumialosc Kamila.
Jednym z powodow byl taki. Pomyslalam sobie, ze skoro ma dwie wizyty w
tygodniu i z jego wyboru sa po dwie godz. to niech je poswieci wylacznie
dziecku. Niech ida gdzies sami niech sie lepiej poznaja, zaprzyjaznia, a nie
uskuteczniaja odwiedzin u "przyjaciolki", ktora moze miec 5 dni w tyg.
Tak na marginesie, niedziele zaproponowalam cala od rana do wieczora, ale
maz twierdzi, ze czasem mu moze cos wypasc i moze nie miec czasu. Ponadto
jest to uwarunkowane pora spania Basi. Kiedys prosilam, zeby przyjechal
szybciej bo dziecko jest spiace a jak je poloze to bedzie czekal jakies dwie
godz. Powiedzial, ze bedzie za godzine bo ma daleko, niedziela, dojazdy.
Przyszedl po dwoch prawie (dziecko zmeczone jak diabli) i okazalo sie, ze
idzie od "przyjaciolki" od , ktorej ma 20 minut butami. Jakos mu nie
przyszlo do glowy, ze to dziecko sie meczy i zasypia na stojaco. Wtedy to
wlasnie zasugerowal, ze czasem nie bedzie mial czasu... Informowalam sie u
psychologow. Wizyty powinny byc absolutnie regularne i o tej samej porze (w
przypadku naszego nerwowego dziecka), a on mowi, ze czasem mu cos wypadnie.
Rozumiem chorobe, wypadek namotorze, ale nie "przyjaciolke". Mam wrazenie,
ze w hierarchi waznosci Basia nie stoi tak wysoko jak zasluguje. Kamil to
potwierdza swoim zachowaniem od samiutkiego poczatku.
pzd Asia
|