Data: 2005-06-01 11:36:27
Temat: Re: moje małżeństwo to jakaś paranoja!
Od: Habeck Colibretto <h...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 01.06.2005, o godzinie 12.26.02, na pl.soc.rodzina, Basia Z.
napisał(a):
>> Bo tak łatwiej.
> Słowo honoru, ze czasem wcale nie jest mi łatwo.
> Chodzi mi o moje wewnętrzne przekonanie.
> Bo mimo ze jestem nadal wierząca (i praktykująca, staram się co niedziela
> być na mszy św. i tylko wyjątkowo zdarza mi się na niej nie być, modlę się,
> szczególnie w górach) to nie mam możliwości przystąpienia do sakramentów. I
> to mnie czasem bardzo boli .
Ja to rozumiem. Ale co to ma do rzeczy? Nie wiem jaka jesteś w realu, nie
wiem jaką katoliczką jesteś, ale standardem w KRK staje się bycie
katolikiem wtedy kiedy jest to łatwe i potrzebne (ślub, chrzest, komunia).
I tacy ludzie mówią o sobie, że są pełną gębą katolikami robiąc z
prawdziwego katolicyzmu komedię. Nie piszę personalnie Basiu (a po tym co
piszesz bym Cię prędzej uściskał niż DD :) ).
> O tym nie myślałam ponad 20 lat temu będąc młoda i niesamowicie zakochana w
> swoim mężu.
> Niemniej męża nadal bardzo kocham, dobrze nam ze sobą, mam z nim dwójkę
> udanych dzieci i nie mogę przecież przekreślić tego wszystkiego co nas
> łączy.
Ale nikt Ci nie każe. I chyba nikt Cię za to nie karze. Wybrałaś taką drogę
i znałaś konsekwencje - teraz po prostu z nimi żyjesz.
> Taki zupełny absurd.
> Gdybym zabiła byłą żoną swojego męża (nie zrobię tego bo to fajna kobieta i
> jesteśmy w przyjacielskich stosunkach) to po spowiedzi mogłabym uzyskać
> rozgrzeszenie, a potem wziąć kościelny ślub z moim mężem.
Mogłabyś dostać rozgrzeszenie - ale wątpię, gdybyś była w trakcie spowiedzi
szczera. Poniosłabyś karę tutaj (prawo) i - jak wierzą katolicy - byłby
tego jakieś konsekwencje po śmierci. Poza tym to byłby jednorazowy grzech -
za który mogłabyś żałować. Ale sądzę, że gdybyś powiedziała księdzu, że
zabiłaś żeby dostać ślub kościelny to o rozgrzeszeniu mogłabyś zapomnieć. A
nieszczera spowiedź to jakby jej nie było.
> No i teoretycznie wszystko byłoby OK.
Ok? Nic by nie było okej. Może dla ludzi tak (wiesz... na pokaz), ale nie
dla Boga - on by wiedział dlaczego zginęła była TŻ Twojego TŻ-ta. Myślisz,
że uznałby to za OK? Nawet teoretycznie OK?
> A tak ze spowiedzią i z rozgrzeszeniem trzeba czekać aż któreś z nas umrze
> (ksiądz mi powiedział ze mogę uzyskać rozgrzeszenie w obliczu śmierci). Czy
> to nie absurd ?
Jedyny absurd jaki widzę to w przykładzie. :)
> (proszę nie traktować tego o zabijaniu zbyt serio, nie mam żadnych
> morderczych zamiarów)
Alpiniści śniący o zaspokajaniu potrzeb seksualnych z lamami mówią to samo.
;)
--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach
|