Data: 2001-05-03 16:27:13
Temat: Re: moralnosc a korzystanie z prostytutek.
Od: "Melisa" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Gosia" <g...@p...onet.pl> napisała:
> > (..) agencji
> > towarzystkich cale mnostwo, do tego pelno prywatnych panienek czy
> > studentek, a klientow nikly procent...?
>
> Nikły procent w skali całego społeczeństwa.
To zalezy jak na to spojrzec. Te prostytutki maja z czego zyc i to zyja
dosc dobrze, wiec latwo sobie policzyc jaki to (przyblizony) procent -
wiedzac ile mniej wiecej maja od jednego klienta policzyc ilu miesiecznie
musza miec, pomnozyc to przez ilosc agencji w danym miescie i zblizona
ilosc dziewczyn w jednej, potem pomnozyc przez... hmm... trzy (?) (wszelkie
"studentki" i inne cichodajki, plus tirowki, panienki barowe i wystajace na
ulicy). Jesli to dla Ciebie wyjdzie "nikly procent" facetow to mnie
zadziwiasz. Z tym, ze musisz pamietac, ze to jest procent "ukryty", bo
wiekszosc korzystajacych jednak sie z tym kryje i nie chwali - szczegolnie
osobom o potepiajacych pogladach (co jest dosc powszechne). Ja sie kiedys
niezle zdziwilam jak zaczelam o tym
mowic, ilu znajomych (w realu i necie) przyznalo sie do korzystania z uslug
platnych dziewczyn. Nawet takich, ktorych bym nie podejrzewala, wiec mysle,
ze Twoje wyobrazenia nie maja tu pokrycia. No, chyba zeby polemizowac z
okresleniem "niklego procentu", bo moze dla Ciebie ta masa bedzie "nikla".
Zdrowka w cieply dzien :)
Melisa
|