Data: 2002-11-24 19:05:13
Temat: Re: (n) Zamieszczam i przepraszam
Od: "Lamia" <L...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Roman Gawron" <n...@N...gazeta.pl> writes:
Odniosę się tylko do niektórych fragmentów tej analizy . Przepraszam za
takie szatkowanie, ale trochę tego faktycznie dużo.
[...]
> Czy nauczyciel może zabrać uczniowi z plecaka alkohol wbrew jego woli?
> Szerzej - czy nauczyciel może skontrolować rzeczy osobiste ucznia
> pozostającego pod jego opieką?
> INTERPRETACJA PRAWNA
> Sama zasada przyzwolenia na tego typu działania objawia się w takich
–
> dozwolonych przecież – przypadkach:
> 1. Skontrolowanie bagażu dziecka na kolonii na okoliczność właściwego
> wyposażenia go przez rodziców – nawet w tzw. rzeczy osobiste.
W efekcie skontrolowac rodziców?
No nie wiem...
> 2. Zabranie siedmio-, ośmiolatkowi ostrego lub w inny sposób
niebezpiecznego
> narzędzia, którym się bawi, czy które ma w tornistrze, nawet gdy nie chce
> oddać.
Tu owszem, zabieram dzieciakowi , jeżeli widzę. Prawdopodobnie zabrałabym i
z teczki , ale małemu dziecku , wiedząc że ma jakiś przedmiot ktory może
zagrażac bezpieczeństwu innych. Natomiast nie tyczy się to młodziezy.
> Pod względem wychowania i właściwego sprawowania opieki nad dzieckiem
> sytuacje te nie różnią się od sytuacji zabrania dziecku alkoholu czy
> narkotyków – nawet z plecaka i wbrew jego woli, czego się według
> kuratoryjnych interpretacji zabrania.
Różni się i to znacznie.
Z plecaka? A skąd wiem że w plecaku jest alkohol , ewentualnie narkotyki?
[...]
> W świetle obowiązujących aktów prawnych (art. 72. ust. 1. Konstytucji RP,
> art. 4. Ustawy o systemie oświaty, art. 6. Karty nauczyciela; kontekst
prawny
> w art. 65. § 1. Ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich), także prawa
> międzynarodowego (zasada nr 7 Deklaracji praw dziecka) nauczyciel ma wręcz
> obowiązek zabrać uczniowi szkodliwe, niebezpieczne lub tylko niepożądane
> wychowawczo przedmioty i substancje. Zaniechanie tego byłoby błędem w
sztuce
> i mogłoby zostać uznane przez sąd za zaniedbanie i niewłaściwe sprawowanie
> opieki nad powierzonym nauczycielowi dzieckiem [Nie ma tu nic do rzeczy
zgoda
> bądź niezgoda nieletniego, nie ma też obowiązku natychmiastowego
> zawiadamiania rodziców, jeśli sytuacja została opanowana i nie trzeba
dziecka
> hospitalizować bądź przekazać policji, jeśli nie ma potrzeby domagać się
od
> rodziców jakiegoś działania, np. zabrania dziecka z wycieczki szkolnej.
> Rodziców wystarczy poinformować w stosownym czasie, aby mogli podjąć
> odpowiednie działania wychowawcze ze swojej strony, aby poinformować ich o
> dalszych krokach, jakie podjąć zamierza szkoła.
Tu się zgadzam. Ale zabrać , a nie rewidować. O tym nie ma mowy w żadnym
akcie prawnym.
Dyrektor LO podczas dyskoteki przyłapał dwóch uczniów pijących w ubikacji
"Jasia Wędrowniczka". Na ich oczach wylał ten szlachetny trunek do umywalki,
po czym wezwał telefonicznie rodziców, żeby odpowiednio "zaopiekowali" się
dzieciakami.
Sposób godny naśladowania ;)
> Wybieg stosowany przez wielu nauczycieli, polegający na nakłonieniu
dziecka,
> aby samo wyjęło rzeczy z torby czy plecaka, jest niepotrzebny; pod
względem
> prawnym nie widać między tymi sytuacjami specjalnej różnicy, obie metody
są
> dozwolone, z tym że druga – trudniejsza do realizacji i wymagająca
wywarcia
> na dziecko tzw. „nacisku interpersonalnego”].
[...]
Coś mi się zdaje, że różnica jest, ponieważ dziecko może odmówić opróżnienia
plecaka.
[...]
> Czy nauczyciel może przechwycić na lekcji list i przeczytać go?
> W procesie wychowania siłą rzeczy uzyskuje się wiedzę o życiu prywatnym
> ucznia, nawet o jego intymnych sekretach. Nauczyciel jest więc z mocy
prawa
> osobą upoważnioną do wglądu w prywatność dziecka. Ma tylko obowiązek
> zachowania tajemnicy zawodowej.
> W przypadku małych dzieci nauczyciel ma prawo, a wręcz obowiązek, pomóc im
> przy myciu lub – na wycieczce czy na koloniach - nadzorować w czasie
kąpieli.
> Któż zaręczy, że w liściku krążącym na lekcji nie znajdują się szkodliwe
> wychowawczo czy wręcz niezgodne z prawem (np. sposób kupienia narkotyków)
> treści? Nauczyciel ma prawo się o tym przekonać, zachowując tajemnicę
> zawodową, jeśli jego podejrzenia były niesłuszne.
> Pod względem prawnym sytuacja wygląda bardzo podobnie do poprzednio
> omawianych.
Wow! A któż zaręczy że w liściku są jakiekolwiek szkodliwe wychowawczo
treści?
W ten sposób byśmy tylko kontrolowali dzieci na każdym kroku , bo a może....
Ja własnemu dziecku nie sprawdzam korespondencji , a co dopiero uczniom.
Poza tym jest kolosalna różnica w sprawowaniu opieki i pomocy małym i
dorastającym dzieciom. Troszkę innymi kryteriami się tu kierujemy , nie
zapominając jednakże o poszanowaniu godności osobistej ucznia.
I może jeszcze na koniec. Nie zgodziłabym się na to, żeby nauczyciel wobec
mojego dziecka miał takie same prawa jak ja, mimo że jestem nauczycielem.
Lamia
--
// certum est, quia impassibile est //
|