Data: 2006-04-10 15:48:10
Temat: Re: napiwek dla fryzjera
Od: Kruszyzna <k...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pewnego pięknego dnia, a był(a) to sobota, 8 kwietnia 2006 11:10 użytkownik
Theli, sącząc kawkę, wyklepał:
> Nie wiem, jakie sa umiejetnosci tych pan, ale TZta ostrzygly tepa
> maszynka. To wystarczy.
Toż napisałam: zakładzik zakładzikowi nie równy :) Nie stawiam tezy, że
wszystkie z prl-owskim zacięciem są cool :)
> Najbardziej bylam
> zadowolona z malutkiego zakladziku, ktory prowadzila jedna dziewczyna w
> moim bloku (o ile pamietam, miala kosmetyki Welli). Niestety, zamknela
> interes.
Ja unikam zakładów, gdzie fryzjerki mają brzydki zwyczaj objeżdżania mnie
wzrokiem od stóp do głów. I już wiem, że acha, wchodzi klientka, która
tipsów nie ma, dekoltu nie ma, strzyc za bardzo nie ma co, ciuchy jakieś
dziwne, szpilek nie nosi - no to przyklejamy jej nalepkę: dziwna
alternatywna :) Ja jestem przewrażliwiona na tym punkcie. Sama jestem w
stanie powstrzymać się od rentgena w oczach i raczej wymagam tego od
innych :) A w tym malutkim zakładziku czuję się na luzie a nie jak jakaś
biedniejsza krewna, nikt mnie nie taksuje spojrzeniem przy wejściu, nie
krzywi się, nie marudzi, nie żuje ostentacyjnie gumy (zgroza!), nie wpycha
mi biustu na głowę i w ogóle.
Wiem, wiem, jestem dinozaurem, czas na zagładę :)
Krusz.
--
Kruszyna
#GG 3084947
"Primum non stresere..."
|