Data: 2005-05-17 10:34:01
Temat: Re: nawilżanie
Od: Anna M. Gidyńska <a...@d...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Tue, 17 May 2005 12:27:03 +0200, in pl.rec.uroda "Rafal"
<H...@p...edu.pl> wrote in <d6cgtf$2p6$1@amigo.idg.com.pl>:
>No wiem ze sie nie umiera ale ja swoj tradzik przyrownuje do
>bialaczki...Prosta sprawa ze dla kazdej osoby jego choroba bedzie zawsze
>najwazniejsza....Tak tez jest i u mnie...Nie wiem co to znaczy miec
>bialaczke ale wiem za to co to znaczy miec tradzik...i do tej pory uwazam ze
>to choroba nieuleczalna...zeupelnie jak rak
jak tam sobie wolisz.
>Dobre sobie tam gdzie teraz chodze do dermatologa pracuje wlasnie
>dr.Noszczyk :)) Co prawda widziala mnie i wymieniala swoje poglady z moim
>lekarzem...I do czego doszli?? Znowu mnie faszeruja antybiotykami
>doustnymi...Jakby nie bylo to moja druga kuracja...kolejny rok lykania
>lekow. Nawet mi zadnych badan nie robia-bo uwazaja ze nie ma z czego zrobic
>wymazu...dodam ze podobno mam cos takiego jak tradzic zaskornikowy-lagodna
>postac...najwiecej takich krosteczek mam na gornej czesci policzkow do tego
>dochodza te prosaki....masakra....
zgadywałabym, że lekarze dermatolodzy mają jakies pojęcie o swoim
zawodze.
>To moze Ty mi cos doradzisz?? Jak sie tego pozbyc?? Do kosmetyczki narazie
>nie chodze bo po tych lekach co biore jest przejsciowe pogorszenie i
>zaostrzezenie tego tradziku,wiec szkoda 180zl
o tak, skoro nie pomogło Ci nie wiem ilu lekarzy dermatologów po
bezporednim badaniu, to ja przez internet naprawdę zdziałam cuda.
gdybym już miała myśleć nad jakąś radą, to sugerowałabym wizytę u
psychologa - może Twój stosunek do trądziku i jego opisywanie jako
czegoś w rodzaju raka ma podłoże w psychice?
amg
|