Data: 2002-09-22 08:38:32
Temat: Re: nieumyslne spowodowanie smierci
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Amnesiac" <amnesiac_wawa@_zero_spamu_gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:v1qpousuruod60n2983ceipn7qsjh2n7ar@4ax.com...
> On Sat, 21 Sep 2002 23:03:18 +0200, "Little Dorrit"
<z...@c...pl>
> wrote:
>
>
> >To znaczy adekwatna do powszechnych oczekiwań. Demon miał na myśli,
że
> >masz wobec pracy psychologa wyidealizowane, acz mało realne
> >oczekiwania.
>
> Moje oczekiwania wobec pracy psychologa są zdecydowanie bliższe
> odczuciu społecznemu niż Twoje.
Ten zawód jak i wiele innych nie polega na pracy "satysfakcjonującej
społeczne odczucia" tylko pacjenta/klienta. W związku z tym klient
musi wiedzieć jaki towar chce kupić w psychologicznym kramiku. Jeśli
będzie to psychoterapia, diagnostyka, usługi reklamowe, doradztwo
personalne, zawodowe, poradnictwo psychologiczne, ekspertyza biegłego
i wiele, wiele innych to Ok.Jeden psycholog handluje tym, drugi innym
towarem. Jeżeli zaś chce "pomocy" i sam nawet nie wie na czym ona ma
polegać, to każdy specjalista rozłoży bezradnie ręce i klienta
pożegna. Dlatego pierwsza wizyta musi polegać na ustaleniu oczekiwań
wobec psychologa, bo w zależności od tego usluga może być
zrealizowana, albo nie. Jeżeli ktoś ma wypaczone pojęcie o zakresie
usług psychologicznych, to nie wina psychologa. Jeżeli X osób ma o
pracy psychologa fałszywe wyobrażenie to nie znaczy, że psycholog
powinien zrezygnować z wykonywania swojej specjalności.
. Stwierdziłem jedynie, że
> społeczne_znaczenie zawodu psychologa jest zupełnie inne niż górnika
> czy ślusarza.
Tu już Ci Demon odpowiedziała, nie wyraziłabym tego lepiej.
>
> >Twierdzisz
> >dalej, że zawód psychologa to nie jest praca usługowa, tylko jakieś
> >enigmatyczne "pomaganie ludziom".
>
> Jedno drugiego nie musi wykluczać.
Nigdzie. Ślusarz też mi w końcu "pomaga" otwierając przypadkowo
zatrzaśnięte drzwi mojego mieszkania.
>
> >Uważasz, że brak życzliwości wobec
> >klienta=chamstwo i dyskwalifikuje takiego psychologa całkowicie.
>
> Istotnie uważam, że brak życzliwości dyskwalifikuje psychologa. Choć
> miałem na myśli coś więcej niż "brak życzliwości".
Czyli co konkretnie?
>
> >O
> >kwalifikacje zawodowe pomagacza już Cię główka nie boli. Wg. Ciebie
> >życzliwość jest więcej warta niż dyplom, a "pomaganie" niż praca
> >zawodowa.
>
> Musiałaś mieć bardzo złą wolę, żeby coś takiego napisać. Znajdź mi
> fragment mojej wypowiedzi, w której z lekceważeniem wypowiedziałem
się
> o kwalifikacjach zawodowych. Albo, że "życzliwość jest więcej warta
> niż dyplom".
Powyżej: "Istotnie uważam, że brak życzliwości dyskwalifikuje
psychologa" Można przez to zdanie rozumieszć tylko jedno - twierdzisz,
że nieżyczliwy psycholog nie ma żadnych kwalifikacji /czyli dyplomu,
wiedzy, doświadczenia/ do wykonywania pracy zawodowej.
Kochasz zwierzęta, ale w stosunku do ludzi jesteś
> perfidna.
Logikę nazywasz perfidią?
>
> >Ciekawe, że tak absurdalnych oczekiwań nie masz np. wobec
> >adwokata. Tam bulisz aż miło i nie żądasz pomocy na krzywy ryj.
>
> Właśnie. Bo adwokat to nie psycholog.
Więc co, nie musi być życzliwy dla klienta, nie świadczy usług
prawniczych analogicznych do usług psychologa, nie udziela porad
prawnych? Pewnie, adwokat to nie psycholog, a krowa to nie koza. Tylko
jaki wniosek z twoich "błyskotliwych' argumentów?
> czynisz. Czymże innym jest sprowadzanie pacjenta do li tylko
> usługobiorcy?
A czymże innym on jest dla usługodawcy?
Dorrit
> --
> Amnesiac
>
|