Data: 2009-05-21 14:28:40
Temat: Re: no to będę miał dla was więcej czasu robaczki
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "tren R" <t...@n...sieciowy> napisał w wiadomości
news:gv3d1u$3tb$1@news.onet.pl...
> Chiron pisze:
>
>>>> 1. nie należy dawać energii Twojemu wypadkowi- każde takie pisanie o
>>>> tym jest wzmacnianiem Twojej...choroby.
>>>
>>> to co takiego sprawiło, że dodałeś tej energii? :)
>>> wybacz, ale rozprawianie o tym w kategoriach "dodawania energii" brzmi
>>> dla mnie lekko abstrakcyjnie. jakiej energii? kinetycznej? potencjalnej?
>>> :)
>> Na wszystko potrzeba czegoś, co określa się jako "energia"- w trochę
>> innym znaczeniu, niż fizyka. Przykład? Weźmy choćby tu, z psp. Otóż w
>> pewnym momencie zadziało się tak, że praktycznie wszystkie posty były o
>> Iksełce. Żeby cos takiego istniało, każdy z grupowiczów musiał dać na to
>> swoją energię- bez tego nikt by o niej nie pisał. Co ciekawe- cbnet to
>> zauważył, i - zamiast napisać raz: przestańmy dawać jej swoją energię-
>> już więcej o niej nie piszmy- sam pisał najwięcej (karcąc każdego
>> piszącego). Sprawa zaistniała abstrakcyjnie tu, na psp. Gdzie ta energia?
>> Otóż- serio całkiem- wzięła ją sobie Iksełka. Ot- coś w niej potrzebuje
>> tego zainteresowania- to "coś" się tym karmi.
>
> a nie możesz po ludzku napisać - poświęcanie uwagi?
> już musisz odlatywać w abstrakcyjne energorejony tylko z tego powodu, że
> piszesz na psp i jesteś po kursach silvy?
> wg mnie to tylko zakręcanie prostych spraw w imieniu potrzeby
> "powynaukawiania" sie na ten temat.
> pytanie pozostało - czemu, mimo wszystko, dodałeś tej "energii"?
Ojej- zdaje się, że coś takiego napisałem, co Cię zezłościło? Choć nie
miałem takiej intencji- to coś takiego się chyba zadziało, prawda? Co- jeśli
łaska? Będę wiedział, czego unikać. A odpowiedź "dlaczego"- da Ci zapewne
sporo informacji o...Tobie.
Napisałeś "poświęcanie uwagi". W zasadzie może być, jednakże to "dawanie
energii" pasuje mi bardziej. Ot- dajemy czemuś energię, a to się dzieje. W
podanym przykładzie Iksełki- dawali energię uczestnicy tej dyskusji, a
dawali ją jej. Ona się nią żywi- coś tam przecież jej to musi załatwiać,
skoro tak zręcznie takie sytuacje prowokuje. Zastąpić to dawaniem uwagi-
chyba nie da rady, prawda?
Nie odpowiedziałem Ci na pytanie, czemu mimo wszystko dodałem tej
energii...no cóż- nie potrafię uczciwie odpowiedzieć- racjonalizować nie
chcę. Wydaje mi się, że dużo tu było chęci błyśnięcia pewną wiedzą- tak mi
się zdaje. I może to wywołało Twoje zdenerwowanie? Kto wie.
>>>> A także robieniem dobrze piszącemu ze współczuciem (o, jaki ja jestem
>>>> super- patrz, współczuję ci- no to jestem dobry, prawda?).
>>>
>>> serio tak myślisz? czyli - współczucie ma sens tylko wtedy jeśli się je
>>> schowa głęboko w swoim sercu?
>>
>> Jeśli komuś stała się się krzywda (np- strata, śmierć bliskiej osoby)-
>> mogę tą osobę przytulić, wyrazić swój żal, etc. Jednak nie można - i ja
>> tego nie zrobię- cały czas tej osoby trzymać w tym smutku tekstami "o,
>> jakaś ty biedna". Działając dla dobra tej osoby- należało by starać się
>> ją wciągać na powrót w tryby normalnego życia. Jeśli np kobieta straci
>> męża w wypadku i została sama- to przecież nie będzie dla jej dobra,
>> jeśli ktoś będzie np ustępował jej z tego powodu miejsca w kolejce, nie
>> brał od niej zapłaty za różne towary (no bo taka biedna), etc- bo będzie
>> to działanie utrzymujące ją w tym stanie smutku. Prawdziwy przyjaciel
>> będzie ją zachęcać do rozpoczęcia normalnego, aktywnego życia.
>
> tak, ale kto tu mówi o ciągłym utrzymywaniu w smutku i podtrzymywaniu?!
> czy aby nie popadasz w jakieś schematyczne rejony swoich energetycznych
> teorii?
> jak może widzisz, ja potrafię się śmiać z tego mojego kuku, zarówno na
> sali operacyjnej (byłem świadomy) jak i w sali szpitalnej oraz w domu.
> gdzie ty tu widzisz jakiś smutek?!
Chodziło mi o intencje innych- te prawdziwe. I o to, że żadne z nich nie
koncentrowało się na Twoim wyzdrowieniu, lecz na obecnym stanie chorobowym.
To samo w sobie świadczy o ich intencjach.
>>>> Pies jest przyjacielem człowieka- jak jego pan zachoruje, to piesek
>>>> przynosi zabawki- chce się bawić, etc- robi wszystko, żeby jego pan nie
>>>> skupiał się na chorobie tylko szedł w kierunku zdrowia. Jak nie da
>>>> rady- to pilnuje pana- żeby mu się nie stała krzywda. Nie wpycha go
>>>> jednak do łóżka po to, by móc mu okazywać współczucie.
>>>
>>> e tam, moja foka ani mnie nie pilnuje ani nie przynosi zabawek. jak
>>> zwykle nadstawia się do głaskania i puszcza smrodliwe bąki.
>>
>> Mój brutusik też:-). Jednak- jak ktoś z domowników jest markotny, chory-
>> to najpierw robi wszystko, aby go rozbawić: przynosi piłeczkę, wygłupia
>> się, etc. Dopiero jak to nie przynosi efektów- to ze smutkiem włazi pod
>> łóżko chorego- i pilnuje. No ale jak chory wstaje- to on już znów
>> kombinuje, żeby go rozbawić. Nie wciska go w jego ból i smutek.
>
> mój nigdzie nie włazi ze smutkiem jak się nie chcę z nim bawić.
> imho - projektujesz na psa swoje stany smutkowe.
> na psa i na pspuserów - w tym na mnie.
No cóż- widzę to inaczej, niż Ty. Kto ma rację? Może w jakimś sensie- obaj?
Mój pies zachowuje się tak, jak opisałem. Tak się zachowuje sporo psów.
Uważam to za zachowanie zdrowe. To psie zachowanie- wynikłe z
jego...garnituru dziejowego. No cóż- niektóre psy zatraciły swoje pierwotne
zachowania- zapewne w skutek długotrwałego obcowania z człowiekiem:-).
>>>> 2. nie ma przypadków- po coś sobie to "kuku" zrobiłeś. Może nie powinno
>>>> się o tym pisać, ale skoro sam to zauważyłeś...zauważ proszę, że jeśli
>>>> odczuwałes potrzebę- zupełnie zdrową i naturalną- zrobienia sobie
>>>> stopa, to rozwiązanie znalazłeś takie nie za zdrowe:-)...
>>>
>>> tak to można wszystko wytłumaczyć.
>>> to był wypadek, a nie znalezienie rozwiązania.
>>> wszystkie rzeczy których nie chciałem za bardzo robić, miałem jednak w
>>> planach zrobić i nawet dostrzegałem ic h pozytywne dla mnie strony - np
>>> przede mną był cykl szkoleń, które miałem prowadzić, a na "wybiegu"
>>> czuję się słabo. więc to byłaby doskonała wprawka przed październikowym
>>> występem w krakowie, na który mam nadzieję pojadę :)
>>> nie mnóż bytów bez potrzeby.
>>
>> widzisz...nie ma przypadków. Nie mnożę bytów bez potrzeby- a to, co teraz
>> napisałes było IMHO racjonalizacją Twojego postępowania.
>
> przypadków w sensie czysto fizycznym nie ma. zawsze jest jakaś przyczyna i
> skutek. ale dlaczego akurat pewne przyczyny nie wywołują tych samych
> skutków? bo się ze sobą zazębiają. bo przyczyn jest miliony. a co rządzi
> tym zazębianiem się? imho - przypadek :)
> tzn - nie do końca, ale tak sobie nazywam siłę, której ani nie widzę, ani
> nie czuję, a uwierzyć w nią nie umiem, bo jest zanadto zmienna i brak jej
> prawidłowości.
Siła ta ma prawidłowość, a my jesteśmy w stanie ją poznać swoim umysłem (nie
mylić z intelektem). Ale cóż- Ty tego nie dostrzegasz- być może nie chcesz.
A to Twoje prawo. Jak popatrzę na siebie, ilu czasem rzeczy sam nie chcę
zobaczyć...:-)
>> Wyjasniłeś sobie LOGICZNIE, dlaczego nie powinieneś sobie tego robić.
>> Tylko że nie jesteśmy logiczni- wcale. Tego nie da się wyjaśnić w paru
>> słowach- uczą tego np na kursach Silvy.
>
> skąd wiesz CZEGO naprawdę uczą na kursach silvy?
> skąd wiesz CZEGO dotykasz?
Wiem z autopsji...do końca chyba nie zrozumiałem, o co pytasz?
>> Właściwie ja najlepsze potwierdzenie tego dostałem, kiedy uczestniczyłem
>> w ciekawych warsztatach rozwoju osobistego. Przez cały dzień pracowaliśmy
>> w grupach rysując na kartkach wykresy: a to różne choroby i faule, a to
>> radosne wydarzenia, czy na jeszcze innym wykresie traumy życiowe, smutne
>> wydarzenia, etc. Powstało kilka wykresów- a po nałożeniu ich na siebie
>> wyszły naprawdę niesamowite rzeczy.
>
> bawiłes się kiedyś w wywoływanie duchów? talerzyk wędrujący, pokazujący
> literki? wiesz jakie niesamowite rzeczy wychodzą? duchy mówią. normalnymi
> zdaniami, sensownymi. niesamowite? nie, bzdura.
> tak samo jak to nakładanie wykresów.
> nałóż na siebie pińć dowolnych wykresów i pointerpretuj :)
> toż to jak lanie wosku :)
Twoim zdaniem. Bawiłem się i talerzykiem, a przede wszystkim- pismem
automatycznym. Kto i jak przeze mnie przemawiał- nie wiem. Mam przekonanie,
ze to nie tylko moja podświadomość...i więcej tego robić nie będę. Opisywane
warsztaty jednak były całkiem racjonalne. Na dodatek prowadzone przez
znanych psychologów.
Czym konkretnie zajmujesz się jako psycholog (jeśli to nie tajemnica)?
>> Pytałeś, czy dziecko Twoje wywołało sobie zapalenie płuc? No cóż-
>> poczytaj na początek Louise L.Hay- odpowiedź na to pytanie nie da się
>> zawrzeć w kilku zdaniach. Każdy choruje dlatego, że ma z tego korzyści. A
>> u dzieci to widać szczególnie.
>
> na początek to ja sięgnę po zdrowy rozsądek.
> i tobie radzę to samo - zamiast tarzać się w energetycznych wyjaśnieniach
> i nakładać na siebie wykresy z traumami.
>
> bo jeszcze jak cię, nie daj energio, pierdyknie jutro samochód, to se to
> zracjonalizujesz, że wywołałeś tego gościa co przejechał na czerwonym.
Jeśli coś pomiędzy mną a kimś innym- to jest to skutek naszych
wzajemnych...oczekiwań? Może to nie to słowo, ale nie chcę, aby Ci się
podniosło ciśnienie- jak o tę energię:-). Pewni ludzie przyciągają do siebie
w danym momencie określonych ludzi i określone zdarzenia. Jeśli nauczą się
przyciągać innych ludzi i inne zdarzenia- wtedy zmienią swoje życie.
Oglądałeś "Dzień świra"? Zobacz jak bardzo ten człowiek był negatywnie
zaprogramowany- i jak łatwo spełniały się jego wizualizacje. Kogo
przyciągał? Gdyby zaczął pracę nad sobą- to po pewnym czasie coś takiego by
mu się nie przydarzało. Kwestia nauczenia się.
> pozdrawiam również.
> choć jak pomyślę, ile energii ci dałem, to mnie szlag trafia :)
eee, daj spokój. Zobacz, ile Ci oddałem. Nie rób sobie już więcej kuku,
wyłaź stamtąd- bo prawdziwe życie jest tu i teraz- a nie na szpitalnym
łóżku:-)
Chiron
|