Data: 2009-05-21 18:07:20
Temat: Re: no to będę miał dla was więcej czasu robaczki
Od: tren R <t...@n...sieciowy>
Pokaż wszystkie nagłówki
Chiron pisze:
>
> Użytkownik "tren R" <t...@n...sieciowy> napisał w wiadomości
> news:gv3o79$6i1$1@news.onet.pl...
>> Chiron pisze:
>>
>>>> czy dziecko urodzone z wadą serca wymyśliło sobie tę wadę dla korzyści?
>>>
>>> Jakby przekraczasz temat grupy..ale dobrze. Uważam, że:
>>>
>>> 1. prawie za wszystkie choroby odpowiadamy sami- sami je sobie
>>> wymyślamy i kreujemy.
>>
>> czy dziecko urodzone z wadą serca wymyśliło sobie tę wadę i wykreowało?
>>
>>> 2. sami wybieramy sobie rodziców rodząc się.
>>
>> możesz rozwinąć, zanim uznam cię za wariata? :)
>
> Nie mogę. Pisząc, że coś przekracza ramy tej grupy mam na myśli też to,
> że nie odpowiada się książką. Jeśli 2 razy proponowałem Ci dosyć
> popularny bestseller LL Hay- to dlatego, że po przeczytaniu go być może
> spojrzysz inaczej na mój punkt widzenia. Oczywiście- to nie wystarczy do
> rzeczowej dyskusji, ale pozwoli Ci zrozumieć, o co chodzi. Odpowiedź na
> grupie (kilka, kilkanaście linijek) stanie się możliwa ewentualnie po
> Twojej lekturze.
> Są ludzie, którzy uważają innych za wariatów. Innej przyczyny- poza
> niezrozumieniem- nie znam. Jak Ci to pasuje- to mnie uważaj za kogo
> chcesz. Pamiętaj proszę, że opnia Twoja zawsze świadczy o Tobie.
niniejszym uznaję, że nie jesteś w stanie sensownie wykazać tezy którą
zgłosiłeś - co zresztą jest wysoce zrozumiałe - teza jest nie do
udowodnienia.
bardzo też będę ci wdzięczny za pozbycie się w konwersacji zwrotów typu:
" Pamiętaj proszę, że opnia Twoja zawsze świadczy o Tobie"
one nieco utrudniają mi skupienie się na meritum.
>
>>> 3. istnieje całkiem spora część naszego życia, która raczej
>>> pozostanie poza naszą możliwością poznania. Można się tym zadowolić-
>>> i powiedzieć sobie, że odpowiadam przecież za to, co mogę przeczuć,
>>> przewidzieć, co zależy ode mnie. Jeśli nie jestem tego w stanie objąć
>>> swoim umysłem- to i tak nie szkodzi. Przykładajmy więc maksimu
>>> starańdo tego, na co napewno możemy mieć wpływ.
>>
>> istnieje też całkiem spora część naszego życia w granicach poznania.
>> i ja faktycznie do tego przykładałbym największą wagę.
>> wiesz dlaczego?
>> bo to właśnie jest proste, zwykłe ludzkie życie.
>> pomoc sąsiadowi, a zwłaszcza sąsiadce :) ,rodzenie dzieci i ich
>> wychowywanie, pomaganie im w lekcjach - bycie tatą na etacie, a nie
>> pracownikiem wpadającym na moment do domu, kochanie żony itd itp.
> NIGDY nie twierdziłem inaczej. Skąd pomysł, że tak? Wielu ludzi nie ma
> nawet tego, niektórym niczego więcej nie potrzeba. Nie jest to wcale
> złe, w mojej opinii.
miałem wrażenie, że kładziesz nacisk na poszerzanie granic poznania.
a nie na poznanie granic poszerzenia :)
>> przykładanie maksimum starań do tego, co obok nas, co jest poznane.
>> a to niepoznane samo się wtedy przybliży.
>> to coś jak gonienie za szczęściem. im bardziej za nim gonisz, tym
>> bardziej się oddala.
> Piszesz o czymś innym. Pierwsze (to zwykłe życie) jest warunkiem
> zaistnienia drugiego. Jeślio ktoś zaniedba pierwsze- tak naprawdę drugie
> będzie dla niego nieosiągalne. Będzie- jak napisałeś- gonił szczęście.
> No a skoro goni, to jest nieszczęśliwy...
no nie pisze o czymś innym. piszę dokładnie o procesie który ty powyżej
trawestujesz. o poszerzaniu granic poznania jako celu samego w sobie.
>>> Odnosząc to do chorób, traum które sobie fundujemy: istnieje pewna
>>> niewielka część, której być może w żaden sposób nie da się przełożyć
>>> na nasze życie. Dlaczego nas to spotkało? Nie wiemy. Żądło (i nie
>>> tylko) próbował szukać przyczyn tego w poprzednich wcieleniach. Co by
>>> o tym nie myśleć- zanim mu potężnie odbiło, miał spore sukcesy
>>> terapeutyczne. Zostawiając jednak mały przecież procent chorób i
>>> traum, których pochodzenia nie znajdziemy- możemy ograniczać choroby,
>>> na które mamy wpływ- a które najpierw powstają w naszej psyche. Na
>>> moje oko to z 90% całości.
>>
>> a skąd to twoje oko bierze takie procenty? bo mi tak to wychodzi summa
>> summarum, że to zsumowanie dwóch flaszek jest.
> Oprócz polecenia lektur nie mogę Ci polecić swoich znajomości. Znam
> ludzi, którzy zajmują się medycyną- prawdziwą (choć niekoniecznie mają
> dyplom). I oni to potwierdzają.
ale napisałeś "Na moje oko to z 90% całości" więc chciałem wiedzieć skąd
to oko to wie. możesz oczywiście zasłaniać się lekturą, no ale mam
nadzieję, że coś z niej wyniosłeś?
>> a co do żądła - czy chodzi o tego człowieka:
>>
>> http://cudaducha.pl/page2.html
>> http://www.ezosfera.pl/leszek/artykuly
>>
>> jeśli tak, to na moje oko, on jest chory.
>
> Nie baw się proszę w psychiatrę. Poza tym- nie znałeś go kiedyś.
> Widzisz- w psychologii jest instytucja superwizji. Mnich katolicki ma
> swojego spowiednika. Mnich buddyjski swojego mistrza (nawet, jak sam
> jest mistrzem). Ci ludzie w chwili, kiedy np trudno im trzeźwo popatrzeć
> na swoją aktualną sytuację- mają się do kogo zwrócić po radę, pomoc.
> Jeśli jednak ktoś rozwija się duchowo- i ma wielkie osiągnięcia, ludzie
> przychodzą do niego a on im pomaga, ale sam się z nikim nie konsultuje-
> to blisko mu do wpadnięcia w pułapkę nazywaną często "syndromem boga". I
> w samej Polsce całkiem sporą liste takich ludzi można stworzyć. Ludzi,
> którzy uznali się za kogoś w rodzaju Boga. I teraz już na ogół nie
> pomagają ludziom- częściej ich niszczą. To chyba temat na zupełnie nową
> dyskusję. Może książkę. Tytuł: "Brak pokory przyczyną upadku człowieka.
> Od Lucyfera do ..." .
napiszę se po twojemu:
na moje oko to świr. i kropka.
>>> Napisałeś, że jesteś psychologiem. Przecież korzyść, jaką odnosi
>>> człowiek to nie jest to, co on mówi. Zapewne większość z ludzi powie,
>>> że chce być młoda, bogata i zdrowa, jednak 90% z nich kofabuluje.
>>
>> nie konfabuluje. nie dociera do sedna. wszyscy (większość) chcą być
>> zdrowi, młodzi i bogaci. ale oprócz tego korzyścią są dla nich inne
>> rzeczy. korzyścią umowną i to nawet nie uświadamianą.
>
> Nie zgadzam się. Ilu znasz ludzi, którzy w obliczui szansy mówią sobie
> "napewno mi się nie uda"? Chcesz kilka tysięcy innych przykładów?
> Podejrzewam, że ludzi ludzi mówiących w obliczu szansy na sukces : "o-
> super. Na to czekałem. Wszystko będzie tak, jak powinno" znasz chyba
> sporo mniej?
nie do końca rozumiem z czym się nie zgadzasz. z tym że większośc ludzi
pragnie być młoda, zdrowa i bogata?
>>> Popatrz na korzyści alkoholika z jego choroby- czy jego
>>> współuzależnionej rodziny dbającej o to, żeby chlał wódę. To procesy
>>> psychiczne chyba bardzo dokładnie opisane i znane Ci, jak myślę?
>>
>> wolę popatrzeć na mojego wujka alkoholika. i jego żoną, która go nigdy
>> nie odrzuciła. dzięki temu wujek przestał chlać. czy takie procesy
>> życiowe są tobie znane?
> Tak. Jeśli jednak przestał chlać- to ona nie byłą współuzależniona (lub
> wiedziała, że jest i chciałą to zmienić). To jednak rzadkość. Znam sporo
> ludzi uzależnionych, całych rodzin, jednak tylko jedną, która - gdy mąż
> chlał- przestała po niego przyjeżdżać do pracy, wyciągać z kałuż, rano
> dawać polopirynkę i śniadanko do łóżka, etc. Do tej pory jest jej
> wdzięczny i naprawdę z wdzięcznością to wspomina.
w obu przykładach żony nie były współuzależnione.
zresztą proponowałbym zamknąć akurat ten wątek bo już czuję, że się
rozdrabniamy.
>> oczywiście że tak. dzieciaki chorują z rożnych powodów, robią sobie
>> coś nawet tylko po to żeby zwrócić na siebie uwagę i opiekę. żeby
>> uzyskać miłość, inaczej mówiąc. bo im jej brakuje.
>> moim dzieciom, ani mnie nie brakuje miłości, a czasem chorujemy - bo
>> są na świecie takie rzeczy jak bakterie, wirusy i inne grzyby, które
>> dopadają człowieka bez względu na jego chęć do chorowania.
> Nie- nie wszyscy chorują. Jeśli ktoś naprawdę nie chce...Jak potrafisz
> się obserwować- to szukaj korzyści, jakie masz ze swojej choroby. A
> także to, co tracisz.
bzdury. ja nigdy praktycznie nie chciałem chorować. nie lubię chorować,
nienawidzę tego. nie wmówisz mi, że gdybym nie chciał to bym np nie
złapał ospy. pamiętam - jak ją złapałem na pielgrzymce kiedyś, za chiny
ludowe nie dawałem wsadzić się na samochód medyczny, tylko maszerowałem
razem z innymi.
to jest piękna teoria - "nie chcesz - nie chorujesz". tylko że z mojego
doświadczenia tak się nie da. jak również z doświadczenia praktycznie
wszystkich osób, które znam.
chorobę można w sobie wywołać, ale to nie znaczy, że jej sie chce.
i to również nie znaczy, że jak się jej nie chce, to ona nie przyjdzie.
ale rozumiem, że ty jesteś w stanie sterować swoim życiem i nigdy nie
nabawisz się kataru, grypy czy zapalenia gardła. aha - ospę
przechodziłeś? żółtaczkę poporodową także?
aha i wybrałeś sobie rodziców?
>>> To wszystko są tylko ogólniki- na coś więcej nie pozwalają ramy tej
>>> grupy. Jeśli jesteś zainteresowany tematem- gorąco zachęcam do
>>> zaczęcia od lektury Louise L. Hay, odbycia jakichś warsztatów
>>> podobnych do tych, które Ci opisywałem, etc
>>> pozdrawiam
>>
>> ta grupa ma jakieś ramy? psychologia to życie - we wszystkich jego
>> aspektach.
>> na żadne warsztaty nie będę się wybierał, bo oprócz tego, że mam
>> złamaną girę, to nie będę tracił kasy na jakichś szarlatanów, by potem
>> redukować sobie dysonans - zapłaciłem - przecież nie może być głupie.
>
> Ależ nie. Byłem na tylu warsztatach, że nie chce mi się liczyć. I głupie
> się zdarzały. Czemu próbujesz mi wpierać, że działa na mnie taki
> mechanizm? Zarzucasz mi, że ulegam autorytetom. OK- ale ja im wierzę w
> zakresie, w jakim pojechałem do nich po naukę. I to też wcale nie
> bezgranicznie
nie zarzucam, można powiedzieć, że podjudzam :)
sam mam/miałem podobnie, więc jestem szczególnie wyczulony na takie
mechanizmy u kogoś.
no - i faktycznie wyglądasz mi na osobę, która była na niezliczonej
ilości warsztatów. mam takiego brata w rodzinie. kursy silvy tez zaliczył.
niestety nie można powiedzieć o nim, że jest szczęśliwy.
o tobie też bym jakoś nie mógł powiedzieć - wyczuwam bardziej, że
chodzisz na te warsztaty i w sumie niewiele ci to daje...
--
Tu i Teraz. 16 minut. Enjoy!
http://www.lastfm.pl/music/Tu+i+Teraz/16+Minut
http://www.youtube.com/user/zespoltuiteraz
|