Data: 2009-05-23 01:23:19
Temat: Re: no to będę miał dla was więcej czasu robaczki
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "tren R" <t...@n...sieciowy> napisał w wiadomości
news:gv6npe$o18$1@news.onet.pl...
>> To nie tak. Nie odnoszę wrażenia, abyśmy się czymkolwiek okładali- tezami
>> zaś w szczególności:-).
>> Kolejna sprawa- uważam, że wiele dyskusji- a także stawianych tez- aby
>> były rzeczowe- powinny się raczej toczyć w kręgu ludzi o podobnych
>> doświadczeniach.
>
> z jednej strony tak, z drugiej nie. tak, dlatego, że istotnie można wtedy
> pogłębiać swoje spostrzeżenia i wiedzę. z drugiej jednak, jest to
> zamykanie się na inny punkt widzenia. uruchamiamy proces myślenia
> grupowego.
> dlaczego nie jesteś w stanie mi wytłumaczyć twojego poglądu na temat
> wybierania sobie rodziców? bo nie mam pewnego zasobu wiedzy?
> co z tego? nie muszę mieć.
>
> załóżmy, że jesteś hodowcą kur i stawiasz taką tezę:
>
> 1. kury są znakomitymi nurkami. takie kurki-nurki.
>
> czy ja muszę być kurologiem, żeby podyskutować z tobą o tym zjawisku?
> no chyba nie. natomiast pytam się ciebie wtedy skąd o tym wiesz.
> ty mi na to - nie mogę powiedzieć, ale poczytaj sobie książkę znakomitego
> kuroznawcy mariusza czubatki "kokoko w maroko" to się dowiesz.
> innnymi słowy, spuszczasz mnie na bambus :)
Czasem po prostu wyłożenie pewnego poglądu zajmuje książkę- a i to mało:-).
Naprawdę nie da się pewnych rzeczy ująć w kilku zdaniach. Jeśli ten kurolog
przedstawi w ksiące swoje badania, przemyślenia, odczucia, hipotezy, teorie,
etc- to kieruję Cię do jego książki. Nie kieruję na bambus- sam nie potrafię
odpowiedzieć, choć- jak mi się zdaje- podzielam jego punkt widzenia.
>> Znam trochę środowisko lekarzy (nie mylić z absolwentami Uniwersytetów
>> Medycznych). To także opinia krążąca wśród nich. Czy ją rozumiem, czy
>> nie- uważam, że się sprawdza (na podstawie ich i własnych obserwacji).
>
> opinia o? bo sie pogubiłem.
O wpływie nas samych na nasz stan zdrowia. Jeśli potraktować człowieka w
sposób holistyczny, jako świętą całość- to nie trudno zauważyć, że po
zmianie jednego czynnika w jego życiu- inne, pozornie niezwiązane- zmieniają
się także, następuje nowy stan równowagi. W starożytnej medycynie chińskiej
lekarz nierzadko zamieszkiwał z pacjentem aby badać jego relacje w rodzinie
i je naprawiać- jednocześnie go lecząc np ziołami.
>
> czy możemy pokusić się o małą reasumpcję? :)
> czyli - ludzie generalnie chcą być zdrowi. chorują, bo:
>
> a. dopadają ich zarazki, bakterie, wypadki
> a1. ci którzy chcą być zdrowi, szybciej z tego wychodzą
> a2. ci którzy z choroby czerpia dla siebie korzyści, chorują i chorują
>
> b. wpędzają sie w choroby
> b1. dla korzyści nieuświadomionych najczęściej
> b2. dla korzyści całkiem świadomych
>
> tak mniej więcej?
o, to to:-). Mamy wspólną wersję:-)
>>> pewnie, że można. ale można też non-stop na coś chorować, począwszy od
>>> urodzenia się z jakąś wadą wrodzoną.
>
>> Można. Jednak zdrowa psychicznie osoba będzie dążyć ku zdrowiu- i
>> wprawiać będzie w osłupienie lekarzy, któzy już na niej postawili
>> krzyżyk.
>
> a co powiesz o przypadku religi?
> może nie znamy tego dokładnie, ale z jego deklaracji, jakie można poczytać
> w różnych wywiadach, wynika jasno, że bardzo chciał żyć.
Tego nie wiesz- czy chciał. Poza tym- choroba się rozwija, dochodzi do
pewnego momentu.. Rak- najczęściej choroba spowodowana przez silną
nienawiść, brak wybaczenia. Załóżmy, że chory pracuje z tymi emocjami,
wybacza- jego psyche jest już zdrowa. Już sam się nie niszczy. Niestety-
szkody somatyczne są już na tym etapie nieodwracalne...wiesz, niewiele jest
filmów w moim życiu, które wywarło na mnie silne wrażenie. Może oglądałeś-
ten film ilustruje w zasadzie całą naszą dyskusję o zdrowiu: (ponoć na
faktach)- młody nowobogacki w USA dowiaduje się, że jego żona jest w ciąży i
jednocześnie...że on ma raka- i kilka co najwyżej miesięcy życia. Nie ma
szans. Cały film jest z jednej strony listem, jaki pisze do dziecka, którego
ma nawet nie zobaczyć, a z drugiej jego i jego żony walką o jego życie. Żona
załatwiła mu świetnego chińskiego lekarza, który najpierw zaczął mu
tłumaczyć, że musi natychmiast smienić swoje życie, przestać trzymać
negatywne emocje. Amerykanin nic nie rozumie, nie ufa chińczykowi- wygania
go. Potem jest cały proces dochodzenai do wybaczenia, uzdrowienia swoich
relacji (chińczyk jeszcze kilka razy przychodzi), w końcu otwiera się na
terapię chińczyka. Po terapii samopoczucie mu się znacznie poprawia, ale
chińczyk mu tłumaczy, że teraz dopiero pozwolił mu na wypuszczenie z niego
trucizny, która go zabijała. Jednak- trucizna już wyrządziła nienaprawialne
straty. Bohater filmu - wbrew lekarzom- żyje jeszcze kilka lat.
>>>> Wyczuwasz, czy projektujesz? Raczej to drugie, jak sądzę. Pozałatwiałem
>>>> sobie wiele swoich spraw. Tak wiele, że czasem, jak sobie przypomnę
>>>> siebie jeszcze gdzieś tak sprzed 10 lat, to mi się wierzyć nie chce, że
>>>> to też byłem ja:-).
>>>
>>> wiesz, ja tak mam bez warsztatów :)
>>> wolno spytać, co sobie pozałatwiałeś?
>
>> Spytać wolno:-). Jednak- jak miałbym Ci uczciwie odpowiedzieć? Załatwiłem
>> sobie przepracowanie relacji z ojcem, które powodowały u mnie takie to a
>> takie negatywy, jednak nie załatwiłem sobie jeszcze tych relacji, które
>> nadal powodują mi to czy tamto?!:-) Jak zapytasz konkretnie- tak, że będę
>> Ci w stanie odpowiedzieć- czemu nie.
>
> moje konkretne pytanie brzmi:
> co sobie załatwiłeś. bardziej konkretne być nie może. to chyba oczywiste?
Tak, oczywiste. Jednakże- jak pisałem- musiał bym Ci chyba napisać całą
książkę:-)
pozdrawiam serdecznie
Chiron
|