Data: 2009-11-20 00:09:49
Temat: Re: o spiskach spiskowo
Od: glob <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Stalker wrote:
> Czyli kiedy idee zaminiają się w idee fixe?
> Albo: Jak zostałem ofiarą spisku prawicowych publicystów, majacego na
> celu utworzenie lepszego, rozsądniejszego świata...
>
> Zaczęło się od Korwina-Mikke. Lubię czytać jego felietony. Ale od
> jakiegoś czasu zaczęło mnie w nich uderzać wprost obsesyjne dopatrywanie
> się AGENTÓW. Wszędzie byli agenci, doszło do tego że kryzys w UPR miał
> być też sprawą agentów... Stąd nowa partia. (Gdyby ktoś nie wiedział od
> niedawna można zapisać się do Platformy JKM).
>
> Pomyślałem sobie: Jak to jest że człowiek dysponujący "cybernetycznym"
> umysłem jednocześnie tak bardzo potrafi popaść w swoistego rodzaju obsesję?
>
> Potem był Michalkiewicz. Trafiłem na niego z blogu Korwina-Mikke Na
> początku czytałem jego felietony dotyczące gospodarki, później niestety
> trafiłem na te "obsesyjnie żydowskie". Pomyślałem sobie dokładnie to
> samo co o Korwinie... Świetny analityczny umysł i ta idee fixe....
>
> Nie mogłem spać po nocach, pytanie "dlaczego?", wciąż zaprzątało mój
> umysł, czytałem coraz więcej i więcej pana M. i pana K-M., starając się
> wydobyć ukrytą prawdę...
>
> I wtedy pojawił się artykuł Ziemkiewicza dotyczący Giedroycia. Znalazłem
> go niby przypadkiem szukając informacji na temat UPR i panów M i KM.
> Ziemkiewicz był przez pewien czas rzecznikiem prasowym UPR i odszedł ze
> stanowiska, ponieważ jak sam twierdził "UPR okazało się nie partią, ale
> zbiorowiskiem ludzi ogarniętych pewnymi szalonymi ideami".
>
> Bratnia dusza pomyślałem! A kiedy w RP przeczytałem artykuł, w którym
> Ziemkiewicz pisze:
>
> "Trudno podejrzewać, by Redaktor (Stalker: Giedroyć), u którego
> antyklerykalizm miał charakter wręcz pogłębiającej się z wiekiem obsesji
> (podobnie skądinąd, jak u Dmowskiego antysemityzm - niesamowita sprawa,
> jak umysły do bólu ścisłe, racjonalne i logiczne potrafią zarazem w
> pewnym obszarze fiksować!)"
>
> Wiedziałem już, że to nie może być przypadek! Wiedziałem już, że te
> felietony są tylko zasłoną dymną, przynętą, która miała zainteresować
> mnie tematem, dać do myślenia, pokierować na właściwe tory. Kiedy
> przeczytałem artykuł Ziemkiewicza osiągnąłem drugi stopień
> wtajemniczenia, brakowało mi jedynie ostatniego kroku, swoistego
> "wyznania wiary", odnalezienia odpowiedzi na pytanie:
>
> Dlaczego? Dlaczego tak świetne analityczne umysły mają takie problemy z
> syntezą? Czy to brak umiejętości syntezy? Czy też może ich nadmiar?
> Swoista hipersyntezja? Dlaczego po precyzyjnym rozłożeniu zegarka na
> części nie potrafią złożyć go z powrotem, w gmatwaninie śrubek i kółek
> zębatych, będących wszak jeszcze przed chwilą zwykłym zegarkiem, widząc
> teraz kosmiczny pojazd?
>
> Nie będę ukrywał, że zacząłem już wątpić, ale wtedy na grupie
> dyskusyjnej spotkałem Robakksa. Czy to przypadek, że przybrał on
> pseudonim tajemniczego księdza, symbolu przewodnika zbłąkanych i
> zagubionych Polaków? Jego obsesja na punkcie alefitów, obecnych wszędzie
> i zawsze dała mi do zrozumienia, że nie mogę się poddawać...
>
> Rzuciłem się zatem na ksiażki Ziemkiewicza, ufając że znajdę w nich
> kolejne wskazówki i podpowiedzi. Poszedłem do biblioteki i wtedy... nie
> uwierzycie... obok książek Ziemkiewicza znalazłem "Wahadło Foucalta",
> niesamowite studium rodzącej się idee fixe:
>
> I znalazłem odpowiedź:
>
> "...Kiedy wymienialiśmy się płodami naszej wyobraźni, wydawało się nam,
> i słusznie, że wykorzystujemy skojarzenia niedopuszczalne, że dokonujemy
> jakichś dziwacznych połączeń, którym wstydzilibyśmy się dawać wiarę -
> gdyby je nam przypisano. Dodawało nam otuchy uzgodnienie - milczące, jak
> wymaga etykieta ironii - że parodiujemy logikę tamtych. Ale w czasie
> długich przerw, kiedy każdy z nas osobno gromadził materiały do wspólnej
> pracy, ze spokojnym sumieniem, gdyż w przekonaniu, że zbiera fragmenty,
> które złożą się na parodię mozaiki, nasze mózgi przywykły wiązać bez
> ustanku wszystko ze wszystkim, a to wymagało pewnych nawyków, jeśli
> miało się dokonywać automatycznie. Sądzę, że na pewnym etapie znika
> różnica między nawykiem udawania, iż się wierzy, a nawykiem wierzenia.
> Tak dzieje się ze szpiegami. Przenikają do tajnych służb wroga,
> przyzwyczajają się myśleć jak on, jest to dla nich jedyny ratunek, ale
> nie ulega wątpliwości, że po jakimś czasie przechodzą częściowo na drugą
> stronę barykady, bo staje się ona ich stroną. Albo z tymi, którzy żyją
> samotnie, mając tylko psa za towarzysza; rozmawiają z nim od rana do
> wieczora, z początku starają się zrozumieć jego logikę, potem utrzymują,
> że to pies zrozumiał ich logikę, najpierw spostrzegają, że jest
> nieśmiały, potem że zazdrosny, jeszcze potem że drażliwy, a wreszcie
> zaczynają bez ustanku się na niego złościć i urządzać sceny zazdrości.
> Są pewni, że pies upodobnił się do nich, ale to oni upodobnili się do
> swojego psa, są dumni, że go uczłowieczyli, ale w istocie sami się
> spsili..."
>
> "... wszyscy trzej zatracaliśmy stopniowo tę intelektualną trzeźwość
> spojrzenia, która pozwala odróżniać podobne od tożsamego, metaforę od
> samej rzeczy, zatracaliśmy tę tajemniczą, olśniewającą i piękną
> umiejętność, dzięki której zawsze potrafimy powiedzieć, że ten a ten
> zbydlęciał, ale nie sądzimy, by wyrosła mu sierść i kopyta, podczas gdy
> szaleniec myśli "zbydlęciał" i natychmiast widzi, iż tamten szczeka albo
> chrząka, albo pełza, albo lata..."
>
> Już teraz wiem co chieli mi przekazać publicyści, jaki plan przyświeca
> ich tajnemu stowarzyszeniu...
>
> Stalker, muszę kończyć, przed hotelem zaparkowały dwa czarne samochody,
> nie wiem jak się dowiedzieli, nie wiem czy uda mi się wymknąć...
Robakksa wymieniłeś, to zrób experyment i pogadaj z nim, ale w taki
sposób aby w pewnych momentach dotykać rzeczywistości, życia. To
zobaczysz kiedy dostaje opsesji Alfeickiej, ja zastanawiałem się nad
tym, że dzięki jego opsesji można by napisać jakieś wielkie dzieło,
byłby pomocny, bo by kontrolował jak bardzo trzymasz się
rzeczywistości, swoimi wybuchami szału.;) Moim zdaniem główna
przyczyna tych manii, to odskok od konkretu,od człowieczeństwa np;
średniowiecze,= elita była wariatami, bo była pod wpływem dogmtyki kk,
za to ludzie prości, namacalnie badali rzeczywistość i w tamtym
okresie, byli po prostu zdrowi.
Teraz jest inaczej, ludzie prości wariują, bo nasz cywilizacja jest
już bardzo wyrafinowana i naszpikowana wiedzą, w takim świecie nie
radzą sobie psychicznie.
Medea też ma dużo racji w tym co napisała , bo im jesteśmy starsi, a
życie mknie co raz szybciej, tym bardziej domagamy się zdefiniowanej
rzeczywistości, rozumiesz= ciągle następują zmiany, a my już nie
nadąrzamy, a im bardziej nie nadąrzamy tym szybciej chcemy ułożyć
sobie konstruktywny światek, dynamika naszego życia go rozwla , a my
co raz bardziej chcemy zmusić ją do tego konstruktu.
Poza tym rzeczywistość jest obsesyjna, kojarzymy zjawska, i na
przykład ; jak potrafimy nauczyć psa żeby sikał na widok kości,= tak
skojarzył te fakty, tak samo my kształtujemy swoją rzeczywistość, ale
żeby to się utrzymało jako porządek w chaosie, potrzebna jest mania
obsesyjnego powtarzania.
|