Data: 2002-02-18 12:36:57
Temat: Re: odpowiedzialnosc
Od: p...@u...gda.pl (Dawid)
Pokaż wszystkie nagłówki
On Mon, 28 Jan 2002 13:34:07 +0100, "Melisa" <m...@p...onet.pl>
wrote:
>Nie napisze Ci jakie jest moje zdanie - nie jestem fachowcem. Ale jesli moge
>to polecilabym Ci swietna lekture, ktora probuje odpowiedziec na podobne
>dylematy pojawiajace sie w pracy terapeutycznej. W ktora strone isc, jaka
>droge pokazac, co bedzie lepsze i dlaczego. Pisalam o niej na stronie
>grupy - R. Akeret "O mezczyznie, ktory kochal niedzwidzice polarna" -
>napisana przez emerytowanego terapeute, ktory postanowil po latach odwiedzic
>kilku swoich pacjentow. Rewelacyjnie przedstawione fragmenty sesji
>terapeutycznych, wraz z przemysleniami lekarza oraz konfrontacja z dalszym
>zyciem pacjentow (po kilkunastu, 20 i wiecej lat od terapii). Mysle, ze tam
>moglbys znalezc odpowiedzi na temat pokierownia czy slusznosci
>obranych drog leczenia. A przynajmniej pole do konkretnych rozwazan, glownie
>nt roli terapeuty i terapii.
Wlasnie dzisiaj dostalem te ksiazke poczta i jestem po pierwszej
historii. Moze troche szybko na jakies przemyslenia :-) Ale co z
glowy, to z serca.
Poza przypadkami nazwijmy je klinicznymi, czy celem terapii nie jest
po prostu "samowiedza i samoswiadomosc"? Dzieki ktorej zamiast byc
lodka rzucana przez wewnetrzne potrzeby, kompleksy, zadze, etc. mozemy
powiedziec sobie stop albo sie zapomniec gdy tego chcemy? Ze celem jej
jest nauka siebie pozwalajaca trzymac ster, gdy tego chcemy i poddac
sie pradom, gdy mam na to ochote? Ze nie jest to leczenie, zmienianie
tylko swego rodzaju nauka o samym sobie?
pozdrowienia,
Dawid
ICQ: 16199503
|