Data: 2004-01-31 20:19:11
Temat: Re:ot
Od: "Sowa" <m...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "skrzato" <a...@m...pl> napisał w wiadomości
news:bvdf1c$dmr$1@inews.gazeta.pl...
zas YMAA
> naucza stylu tradycyjnego, sprzed setek lat (bdajze 300:))
:) Ja uczyłam się stylu Yang u Piotra Czerepuka w Gdańsku - bardzo mile
wspominam i chętnie bym wznowiła, ale przeprowadziłam się a trener na
jakiego tu trafiłam odstraszył mnie skuteczne.
Za to znalazłam ostatnio quigong w pełnej formie, choć to raczej dla
staruszek o laseczce - ale lepszy rydz....:)
> no i sa pchajace
> dlonie, do ktorych nie moge sie przekonac :> bylam kilka razy na zajeciach
i
> bylo fajnie, ale mam swoje osobiste uprzedzenia do dotykania ludzi,
ktorych
> nie znam :)) jakos nielubie
Wiesz co - tak jest na początku, bo my Europejczycy jesteśmy okropnie
poblokowani i zacięci na postawienie na swoim a z drugiej strony bardzo
wyobcowani przez nasz indywidualizm i wszechobecny seksualizm - ja na
początku też się męczyłam i krępowałam z tym, ale jak sobie wszystko
przemyślałam, poczytałam o filozofii sztuk walki i załapałam o co naprawdę
chodzi, to stwierdziłam że w sumie to jest podstawa wszelkich sztuk walki i
zrobiło się to dla mnie bardzo naturalne.
Dotyk drugiego człowieka w treningu pchających dłoni jest czysty jak
kryształ, bez podtekstów i niedomówień.
. Postaraj się do tego przekonać, pogadaj z trenerem, z ludźmi którzy to
praktykują dłużej. Mnie to pomogło nie tylko w Taj chi, ale i w codziennym
życiu.
Nas tresowai jeszcze z kopnięć, bo ten sam trener prowadził równoległe
treingi shaolin i z chin na.
> > Bo dowiedziałam się wczoraj, że jakaś babka wydała kasetę szkoleniową -
> > jakaś kompletna pomyłka IMHO.
>
> to musi byc pomylka,
No właśnie.
> w wawie :)
No to pozostaje mi pozdrowić Cię z Gdyni. :-)
Sowa
|