Data: 2006-07-31 14:48:30
Temat: Re: pocalunek mezatki
Od: Quasi <q...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
goha napisał(a):
>> Biedactwo, a Ty nie odróżniasz bliskości/intymności od seksu?
> ja to potrafię łączyć a Ty nie
Powiem krotko. Oczywiscie, mozesz sie obrazac na rzeczywistosc,
pomstowac piastkami na to, jacy ludkowie sa glupi i jak Cie nierozumieja
(to Nitche zdaje sie taka koncepcje odtraconego "nadczlowieka"
stworzyl?). "Swiat jedzdzi na swini" - zgodze sie. Ale wybrzydznaiem i
ostentacyjnym gowniarskim buntem tego swiata *nie zmienisz*. Tak wiec
jesli zalezy Ci na bezkonfliktowych zwiazkach z mezczyznami, powinnas
sie pogodzic z ich biologicznie uwarunkowanymi fanaberiami. A jesli Ci
nie zalezy, coz - dalej graj im na nosach... Coz Cie obchodzi, ze
odruchowo beda mieli Cie za szmate, prawda?
A jesli potrzebujesz jakiegos racjonalo-pragmatycznego uzasadnienia dla
tych meskich fanaberii, to pomysl sobie: Mezczyznie zalezy na tym, by
znac stopien Twojego emocjonalnego zaangazowania w relacje z nim i
innymi mezczyznami. Fizyczna bliskosc, ktora jest bardzo latwo
stopniowalna (pocalunek w usta to dosc wysoki stopien bliskosci) jest
dosc dobrym wskaznikiem owego zaangazowania. Jesli Ty - w imie chuj wie
czego (przekory?, oryginalnosci?, "pieprzenia systemu"?) - ow wskaznik
dewaluujesz, czynisz go bezwartosciowym, doprowadzasz do czesciowego
"oslepienie" Twojego mezczyzny. A jesli czlowiek nie widzi co sie dzieje
za jego plecami (w sytuacji gdy calujesz kogo tylko chcesz, facet nie
wie czy robisz to ot-tak, czy stoja za tym jakies glebsze powody) to
czuje potworny dyskomfort. Twoja "zasada" (calowac otwory gebowe
wszystkiemu co tylko oddych) to swoisty "kamuflarz na zmierzanie ku
zdradzie". A mezczyzni z natury nie lubia gdy te sprawy sa zakamuflowane.
Ale - rob jak chcesz. Tylko wspolczuje Twojemu mezczyznie.
pozdrawiam
Quasi
--
"Nothing in Biology Makes Sense Except in the Light of Evolution"
Theodosius Dobzhansky
|