Data: 2005-02-13 11:58:20
Temat: Re: poznajmy si
Od: "Paula" <p...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Do Pauli:
>
> To znaczy wydaje mi się, że się rozumiemy, ale
> tak nie jestem pewien czy do końca, skoro starałaś się bym
> nie patrzył na Ciebie fizycznie, a nie przeszkadza Ci,
> że patrzę na Ciebie atrakcyjnością tych cech...
Nie przeszkadzałoby mi, gdybyś spojrzał na mnie "fizycznie", lecz niestety
mnie nie widzisz :) A może spróbuj spojrzeć w głąb monitora, może coś
zobaczysz :)
Tak na serio, to ważniejsza jest dla mnie atrakcyjność wewnętrzna, cechy,
zalety, a nie ta "cielesna" (choć w niej też powinno być coś atrakcyjnego)
> Na pewnej płaszczyźnie te nasze wartości są podobne, a może bardziej,
> dlatego to mnie zainteresowało i wypytuję...
Tak, w pewien sposób są podobne, przynajmniej narazie można tak wnioskować
:)
> Do reszty:
>
> Może jest w tym dużo mojej moralności w postrzeganiu tego,
> więc ideologii prywatej, poszukiwania pewnych wartości...
> Mam pewne skłonności do dostrzeganiu wielkości w samym człowieku.
> I widzę, że Ci którzy, żyją w świecie "daj mi" potrafią deptać to co nie
> wiąże się z atrakcyjnościami.
> Może mój umysł nie działa w takich kategoriach jak większości... nie lubię
> pochwał, to może przez to, że oduzależniłem się od cudzej moralności i
> skoncentrowałem na swojej. To jest dziwne, bo gdy szukam akceptacji u
> człowieka - zaczyna mnie to ranić, tak jakby mój układ oceny zagrożeń
> zaczął pracować inaczej. Pozostał ten stary nawyk chęci odebrania nagrody
> i jak ktoś mnie chwali, o jesteś fajny bo... coś to odbieram to jako
> podstęp. Już nie wiem co jest normalne.
>
> Mimo to, że dziwnie odczuwam "ocenę" mojej atrakcyjności (mam awersję do
> określenia swoich cech w kontekście moralności/wartości - zalet/wad)
> odczuwam atrakcyjność innych. Znaczy się mam swoje upodobania, ale nie
> przywiązuje do tego już takiej wagi jak do tego jak ważny dla mnie jest
> sam człowiek właśnie nawet gdy nie ma w sobie atrakcyjności.
Każdy ma jakąś atrakcyjność. Czasem nawet brak wyjątkowej atrakcyjności
(czyli przeciętność, o jakiej piszesz poniżej) może być atrakcyjny.
A może sam
> się okłamuje, bo poszeżyła się we mnie trochę atrakcyjność samego
> człowieka, ze względu na dążenie do pewnych wartości? Np, taka zupełna
> szara przeciętność we mnie budzi sympatię...
>
> Czy to jest zbyt idealistyczne podejście wiara w miłość bezinteresowną?
> Możne nie ale trudno nie być zachłannym człowiekiem ;)
Pragnienie miłości bezinteresownej nie musi być zachłannością. Choć biorąc
pod uwagę fakt, że obecnie rzadko się taka zdarza to...
Najpierw trzeba samemu nauczyć się kochać bezinteresownie, aby móc obdarzać
tym samym innych.
> Tak naprawdę, moje poszukiwanie wartości jest motywowane czysto
> hendonistycznymi pobudkami. Poszukiwania miłości w sobie, która sprawia,
> że czuję że żyję.
Może każdy człowiek powinien najpierw pokochać siebie, aby dopiero wtedy
może prawdziwie pokochać drugą osobę? Nawet biblia mówi "kochaj bliźniego
jak siebie samego" (choć rzadko odwołuję się do tego źródła, to myslę, że w
tej kwestii ma rację) :)
Nietoperek
|