Data: 2002-05-18 08:27:38
Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"didziak" napisał
> [Maja w innym poście o tym, że modele przejmuje się wówczas, gdy
> są dobre, nie zaś - gdy tak żyli rodzice]
A gdzie tu widzisz sprzeczność?? Model przejmuje się tylko, gdy jest dobry.
To fakt. Ale rodzice mogą żyć dobrze (wtedy model się przejmuje), albo źle
(wtedy się nie przejmuje). Co kto uważa za dobre, to oczywiście pojęcie
bardzo subiektywne. Nie ma czegoś takiego jak
"model_idealny_absolutnie_i_najlepszy_ dla_ każdego"
> Twierdzisz raz, że nie ma schematu dziedziczenia wzorca, a potem
> chcesz, żeby dziecko po Tobie TWÓJ jednak odziedziczyło? :-)
Mała podpowiedź - czy to że ja czegoś chcę (odziedziczenia modelu) oznacza,
że to istnieje zawsze (dziedziczenie modelu), że to jakaś reguła? Rodzice
często chcą, by dzieci robiły to, co im się każe, a one, z reguły buntują się
przeciwko temu. Czy jeden fakt zaprzecza drugiemu? Nie! To są fakty
niezależne od siebie. Rodzice chcą i mają nadzieję na spełnienie ich
"chcenia" - jeden fakt. Dzieci buntują się przeciwko temu (zazwyczaj, czyli
nie zawsze) - drugi fakt. Może być też trzeci, równoległy do drugiego, fakt,
gdy dziecko się nie zbuntuje. Ale także niezależny od poprzednich faktów.
Gdzie tu brak logiki? Podobnie jest z tymi schematami rodzinnymi, co
wyjaśniam w dalszej części.
> Czyli sama stosujesz to, co wytykasz jako błędne założenie: że
> Tobą również kieruje to dziwne 'bo to będzie dobre dla dziecka'?
A kim to nie kieruje? Chyba każdym. Tyle tylko, że to, co z tym "dobrem"
zrobi dziecko zależy od wielu czynników. Bo jak powtarzam - nie ma "dobra
obiektywnego". To, co ja uważam za sens życia może być dla mojego dziecka
bzdurą i wybierze coś innego. Ale może być też tak, że podzieli moje zdanie i
przejmie mój wzorzec.
> Bo - gdyby nie było to wg Ciebie dobre dla dziecka - nie
> stosowałabyś wzorca i nie miała nadziei, że dziecko ów wzorzec
> odziedziczy (dziedziczenie <=> dobry schemat)...
Już wyjaśniam wszystko. Cały czas podtrzymuję zdanie, że modele rodzinne i
inne schematy nie dziedziczą się tak prosto i przejrzyście, jak kolor oczu
czy charakter. I wpływa na to wiele czynników. Założeniem rodziców z reguły
(co oczywiście nie znaczy ZAWSZE) bywa to, by wpoić dzieciom taki model, jaki
sami reprezentują i jaki uważają za dobry. Ale to, co dzieci z tym z zrobią
to już jest inna broszka. Moja mama zapewne zawsze dążyła do tego, bym
grzecznie pokończyła wszystkie szkoły i poszła do pracy. Dziecko mogło być,
ale gdzieś tam po drodze, najlepiej, gdyby urodziła je i wychowała np. babcia
albo ciocia, a ja odebrała je około 18-tych urodzin. Broń Boże dwójki dzieci,
a już troje to "po prostu brak mi słów, co Ty robisz ze swoim życiem" ;-)
Taki model rodziny jej odpowiadał i taki chciała mi przekazać. Nie mam jej
tego za złe, nie mam żadnych pretensji - to normalna kolej rzeczy. Ale ja mam
i miałam swój rozum, po prostu widziałam wiele niedociągnięć w tym modelu,
który reprezentowali moi rodzice (pisałam o tym w innym poście). Uważałam i
uważam, że nie sprawdził się do końca. Dlatego nie chciałam go powtarzać.
Wolałam spróbować czegoś innego, zupełnie odmiennego. I robię to. I jak na
razie, uważam, że jest to dobre dla nas wszystkich. I nie tylko ja tak uważam
(także mąż). Czy moje dzieci pochwalą ten model? Nie mam ZIELONEGO pojęcia!
Ale to chyba jasne, logiczne, że skoro ja uważam, że jest to dobre, to
chciałabym, by przejęły taką postawę życiową. Tyle tylko, ze to nie znaczy,
że będę je do tego zmuszać, czy namawiać. One same zobaczą, wyciągną wnioski
i podejmą odpowiednią decyzję. I być może moja córa za kilkanaście lat powie,
że ona chce się poświęcić pracy naukowej i nie ma mowy o męzu, rodzince,
dzieciach, bo rzyga tym wszystkim po tym, co zaobserwowała w domu ;-) Ale
może będzie tak, że urodzi szóstkę dzieci i podziękuje mi za to, że pokazałam
jej kiedyś dobre strony macierzyństwa.
Czy któreś z tych wyjść jest lepsze lub gorsze? IMHO nie. Dlatego nie wiem
czemu ktoś tam się martwi, że ja, nie pracując, nie przekażę dziecku wzorców
matki pracującej (gdzieś w tej dyskusji było to poruszone)? A dlaczego akurat
TAKIE wzorce mam przekazywać? Czy są one jedyne i słuszne?
> Ech... nie wiem, czy wytrzymam taką (albo większą jeszcze)
> zawiłość logiki w dalszej dyskusji :-))))
Logika wypowiedzi jest jak najbardziej, tylko trzeba ją zauważyć :-)
Mam nadzieję, że trochę jaśniej to teraz wygląda. Jeśli nie - proszę o dalsze
pytania - postaram się wyjaśnić.
--
Pozdrawiam najgoręcej, jak potrafię :-)
Maja
|