Data: 2011-11-25 23:06:37
Temat: Re: reakcje paranoika
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 25 Nov 2011 22:59:15 +0100, Paulinka napisał(a):
> XL pisze:
>> Dnia Fri, 25 Nov 2011 14:45:01 +0100, Fragile napisał(a):
>>
>>> Z dziećmi to lepiej nie ryzykować. Niech jedzą, co lubią, no i to, co
>>> powinny.
>>
>> Trzeba czasem im ograniczać.
>> Nie dalej jak wczoraj późnym wieczorem siedzieliśmy z mężem przy stole u
>> znajomych, wraz z zaproszonymi gośćmi, innymi naszymi wspólnymi znajomymi.
>> Jedni z nich od lat wciąż zabierają na te późne nasze spotkania (niegdyś
>> maleńką, a dziś już 9-letnią, wrrr...) swą córkę (choć mogłaby już zostać
>> na te 2 godziny z 15-letnim bratem, wrrrr...), więc prócz odczuwania
>> irytacji mamy mało przyjemną okazję obserwować, jak to dziecko ŻRE (inaczej
>> nie można tego nazwać, sorry). Rodzice nie reagują, wszak sami
>> przyzwyczaili dziecko do tych nocnych posiadówek i jedzenia (z nudów) bez
>> potrzeby i opamiętania... A dziewczynka sklada się obecnie glównie z
>> wałków tłuszczu, brzuch ma wysadzony do przodu znacznie ponad klatkę
>> piersiową, z boku patrząc wystaje jej on nawet poza linię brody, zaczynają
>> się krzywić w X nogi. Nic nie pomagają tutaj nasze uwagi w rodzaju "Oleńko,
>> jaka ty duża jesteś!" - jej matka tylko zagryza wargi, traktując te
>> podśmieszki jako ataki na swoją kompetencję czy co... A dziewczynka potrafi
>> zjeść na raz dwa kopiaste talerze frytek, do tego dwa-trzy kotlety, górę
>> ciasta i czipsów, przegryzając salaterką lodów... i tak w kółko, bo na tym
>> zestawie nie koniec, buzia jej się rusza już zanim my siądziemy do stołu,
>> bo jest przy nim zawsze pierwsza... To ona udziela rodzicom zgody na
>> opuszczenie imprezy, ewentualnie bezwględnie wymusza wyjście kiedy jej
>> pasuje... Ale skupmy sie na problemie żywieniowym może tylko, nie na
>> towarzyskim ani tym związanym z savoir vivre'em owej pary :-PPP
>
> Ale jednym słowem mamusi dziewczynki nie wspomniałaś o swoich
> rozterkach, nieprawdaż?
>
Wspomnialam - kiedy byliśmy my z mężem i ona ze swoim we czwórkę przez
dluższą chwilę sam na sam. Odpowiedziała zupełnie bez związku, że " bo mała
ma kamyczki żółciowe". Tzn zrozumiałam to tak, ze z powodu choroby oni
pozwalają dziecku na wszystko... A ja na to, że mała będzie nieszczęśliwa
kiedy urośnie, bo będzie gruba oraz że powinna wobec tych "kamyczków" mieć
ustaloną przez lekarzy dietę. Ona na to, że "dostała lekarstwa, ale nie
pomogly". ja na to "Jak miały pomóc, kiedy dziecko ciągle obciąża
wątrobę?".
Znajoma nic nie odpowiedziała, mam wrażenie, że nie przyjmuje do
wiadomosci, że dziecko po prostu skończy w szpitalu bardzo źle. Albo... z
tymi kamykami to bujda.
--
--
XL
Z kobietami-gwiazdami filmowymi nigdy mi się nie układało. Nienawidzą mnie
za sam wygląd, a więc dałam za wygraną i nie staram się, aby mnie polubiły.
M. Monroe
|