Data: 2003-12-03 11:30:37
Temat: Re: regresing
Od: "Squall" <d...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Co kokretnie śmieszy Cię w filozofii ribertu (przypomnę: Prawda, Prostota,
> Miłość)?
Jak juz mowielm cala otoczka filozoficzna. Podam przyklad leze sobie na
jednej z sesji, oddycham i nagle podraplaem sie w czolo, sesja przebiegla
bez wiekszych sensacji, a sam fakt podrapania sie w czolo zostal
zinterpretowany tuz po sesji jako chec zadania sobie bolu. Praktycznie
wszystko jest smieszne lacznie z przezywaniem ponownie narodzin, to jakas
bajka. Smieszy mnie to ze to filozofia teoretyczna!
> Colin P. Sisson nie jest riberterem. Jest integrystą. Cena 100zł za sesję-
> to sporo.
Oczywiscie wiem kim jest Colin P. Sisson, jak juz mowielm czytalem wiele
ksiazek na ten temat, ale ty sie rowniez mylisz bo Integrysta (dziwny ten
skrot) a konkretie Praktyk INtegracji Oddechem jest Ribertherem. Co do ceny
100 zl moze wiele ale dla osob pracujaych trudno o nizsza cene (przynajmniej
w okolicy)
> Gdzie były te sesje? Czy ktoś z riberterów rejestrowanych je organizował?
> Brał udział?
Oczywiscie ze rejestrowny praktyk je robil, nie bede podawal szczegolow bo
nie wiem czy by on sam sobie tego zyczyl.
> >Elementem Riberthingu sa mi. nic nie dajace (oprocz zludzen i chwilowego
> poprawienia nastroju)
> >afirmacje.
> Nie spotkałem się z ribertertem, który kładłby nacisk na pracę z
> afirmacjami. Twierdzenie, że afirmacje są elementem ribertu jest dla mnie
> dziwne.
Podczas sesji czesto sa wypowiadane rozne afirmacje przez samego riberthera,
a i pozniej mocno sugerowane afirmacje do uzywania w zyciu. Sondra Ray
(ktora sama stworzyla jakis odlam Riberthing, bodajze Proces Milosci) i jej
afirmacyjny proces wybaczania czy Luise L Hay i jej uzdrawianie chorob
afirmacjami. Obie panie sa kims waznym dla Ribertherow.
> Nie zastąpi! A jasne, że nie. Ja chodzę na sesję do riberterów- a
najwięcej
> mi pomógł psycholog- psychoterapeuta, a jednocześnie riberter
rejestrowany.
> Jednak- to zależy, co komu jest w dsanym momencie potrzebne. Niebagatelna
> tutaj jest osobowość ribertera.
Widze ze jednak sie zgadzamy, "najwiecej pomogl mi psychoterapeuta".
Niebagatelna jest osobosc kazdego czlowieka ktory ma sie nami zajac rowniez
psychologa.
> Tu już w ogóle dziwi mnie to, co piszesz. Psycholog- psychoterapeuta nie
> rozwiązuje Twoich spraw. To Ty sam - i tylko Ty sam możesz to zrobić.
Jeśli
> psychoterapeuta pokusi się, żeby to zrobić za Ciebie- to IMHO będzie to z
> jego strony kompletne dziadostwo, a dla Ciebie efekt terapeutyczny
> conajmniej wątpliwy...
Zle mnie odczytales nie napisalem ze ona mnie uleczyla, tylko ze pomogla (i
pomaga) mi zmienic zycie w tym sensie ze bez mojej checi ingerencji i
zaangazowania niewiele by sie stalo. Jest jednak dla mnie kolejna bzdura
Riberthingu, ze to my uleczamy swoje zycie wynikajaca pewnie z tego ze jesli
sesje nam nie pomoga to przez nas samych (teoria jest przemyslana). Gdyby
nie pani psycholog w zyciu nie bylbym tu gdzie jestem, choc sam w tym
uczestnicze!
[...]
> Nie zmienia to faktu, że poznałem i wspaniałych psychologów- tylko tak
> niewielu...
[...]
Zgodze sie tutaj z toba, wszedzie jest dziadostwo. Co do kolejek to jednak
nie rozumiem, poniewaz nie mowie tutaj absolutnie o publicznym psychologu z
ktorym rowniez (nie bezposrednio) mialem bardzo zly kontakt. To zalezy od
czlowieka. Rejesterowny Praktyk jednak z zalozenia nie moze rozpowszechniac
"dziadostwa". Ostatecznie nasze poglady sie roznia, jednak nie co do
praktyki jak sam napisales najabrdziej pomogl psychoterapeuta (tak jak w
moim przypadku) a ja wcale nie neguje skutecznosci sesji (ktorej jednak nie
przeceniam!).
pozdrawiam
|