Data: 2006-02-05 23:49:46
Temat: Re: róbta co chcę...
Od: "PowerBox" <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Bremse" <bremse{usun.to}@wp.pl> napisał w wiadomości
news:bplcu1hnpf8r49g2b77fal9t0afrc7cn82@4ax.com...
> Chyba mi nie wmówisz że wszyscy dookoła
> nieustannie się testują, manipulują i gadają z Wilsonem?
- niekoniecznie od razu gadają z Willsonem ale, że nieustannie odczytują a
jak nie mogą odczytać to testują - to bym wmawiał. Niektóre laski to wprost
przyznają.
> >> Czy nie masz nic lepszego do roboty niż zastanawianie się czy kobiecie
> >> którą jesteś zainteresowany masz teraz się zIODować, żeby zaraz po tym
> >> zDeHoVać?
> >
> >- dzięki temu zrozumiałem dlaczego raz odnosiłem sukcesy a innym razem
nie.
> >Porażki dzięki temu zamieniłem w sukcesy - bo czegoś się z nich
nauczyłem.
>
> Ty chyba mnie nie zrozumiałeś. Ja nie piszę o wyruchaniu jakiejś dupy
> na/po dyskotece (rykowisku, czy jak to się tam w tej filozofii zwie) i
> tym podobnych sytuacjach.
- sorry, ty wszystko sprowadziłeś do "wyruchania dupy po dyskotece". Ja
mówię o wszystkich relacjach, szczególnie o tych, które się nigdy nie
zaczęły, bo podlegają tym samym prawom. Wszystko jest fragmentem godów -
nawet kupno gazety w kiosku (jeśli kioskarką jest laska). Na beciarza
spojrzy tylko przez ułamek sekundy żeby się połapać czy jest beciarzem a na
alpha-male zareaguje zupełnie inaczej. Tak samo jak kioskarz inaczej obsłuży
atrakcyjną laskę a inaczej obleśną. Ciężkosię od tego oderwać - na pewnym
poziomie oderwanie jest nawet powiedziałbym niemożliwe.
> >- jaki fałsz i zakłamanie???
>
> Robienie czegoś w sferze uczuciowej na co nie ma się ochoty,
> zachowywanie się nienaturalnie, zabawa uczuciami drugiej osoby.
> Chciałbyś żeby kobieta też się Tobą bawiła?
- dramat beciarza na tym polega, że w sferze uczuciowej ma ochotę "wylizać
lasce dupę" mimo, że w głębi na to nie ma ochoty. Chce coś tym sposobem
osiągnąć i zmanipulować - i laska nie chce się z nim w to bawić :-)))))))))
> Nie znoszę szminek, bo są niedobre
> w smaku, inne mazidła też są niepraktyczne bo się człek zazwyczaj
> ubabra. Idei sztucznych szponów też jest dla mnie niezrozumiała, bo
> chyba muszą być niepraktyczne. Chociaż raz widziałem nosicielkę owych
> trzymającą długopis, byłem pełen podziwu.
- chodziło mi że laski bez litości manipulują i bez litości testują.
> >Nie miałeś nigdy przypadku, że na przykład była jakaś fajna dziewczyna -
ale
> >jakiś element miała taki, który ci zupełnie nie pasował - cechę
charakteru,
> >jakiś element urody czy ubioru?
>
> Miałem.
>
> > Nie myślałeś wówczas, że fajnie byłoby,
> >gdyby tak mogła "zafałszować i zakłamać" i zmienić to na coś, co by ci w
> >100% pasowało?
>
> Nie.
>
> >Laski myślą tak samo - jaki fajny facet - gdyby tylko za mną
> >tak nie biegał (ioi) i się nie płaszczył (dlv) to wszystko byłoby OK...
>
> Zależy jakie. Części moich znajomych to odpowiada i są z takimi
> facetami od lat.
- bo nie mogą doskoczyć do lepszych facetów a tymczasem czas leci więc biorą
co jest. Jak wygląda ich życie seksualne? Jest tam coś więcej niż
zalegalizowana prostytucja 3 razy w roku?
> >Bierze się to z tego, że istnieją dwa
> >obwody w mózgu - mówiąc w skrajnym uproszczeniu. Jeden atawistyczny
powoduje
> >że ktoś czuje zainteresowanie seksualne do kogoś albo nie. Drugi to
> >"logika" - na zasadzie "ten facet byłby fajnym partnerem gdybym tylko
czuła
> >do niego cokolwiek - czytaj - gdyby tylko rozegrał sprawę z dhv, dlv itd
tak
> >jak mam to zdefiniowane w głowie od milionów lat).
>
> Poszukaj może jakiś młodszych ;-) A tak poważnie to usprawiedliwianie
> falszu i zakłamania milionami lat ewolucji jest rzeczywiście bardzo
> atrakcyjne.
> >- każdy się bawi w ten teatrzyk czy tego chce czy nie - tak samo jak
każdy
> >podlega grawitacji niezależnie czy mu się to podoba czy nie. Pozorantem
> >można być przez jakiś czas ale laska nieustannie bezlitośnie nieświadomie
> >TESTUJE faceta pod tym kątem i wcześniej czy później dojdzie do meritum
> >sprawy.
>
> Czasem też świadomie... W moim przypadku taka zajomość zazwyczaj
> kończy się bardzo szybko. Nie lubię być czyjąś zabawką, czy to
> świadomie czy nie.
- twój mózg, zdolność do poezji i śpiewu, elokwencja, humor, zdolność
kumania i abstrakcyjnego myślenia wyewoluowały w dużej mierze jako atrybuty
godowe - tak
samo jak kolorowe pióra u ptaków (do latania starczają szare). Jeżeli teraz
dzięki zdolności myślenia nie
zdołasz przekazać genów bo nie interesują cię gierki to będzie to
interesujący paradoks - taki sam jaki wystąpił u niektórych
gatunków(podobno) kiedy na przykład laski leciały tylko na facetów z
wielkimi rogami i wyrosły im tak wielkie, że ledwo mogli chodzić - i w
końcu wyginęli. Coś takiego gdzieś zasłyszałem i można sobie wyobrazić, że
jeśli nie w takiej formie to z powodu utrudnionej możliwości dostosowania
się do zmieniającego się środowiska przy małej zmianie warunków wygineły
całe gatunki...
> Popatrz na ludzi którzy są ze sobą. To jak się dobrali wynika raczej z
> tego że obracali się we wspólnym towarzystwie. Przecież musieli się
> jakoś spotkać, a prawdopodobieństwo spotkania się z kimś (i
> znalezieniu wspólnych tematów) o podobnym statusie jest większe niż z
> kimś o znacząco wyższym lub niższym.
- to wszystko racja - tylko, że ja mówię o innym poziomie interakcji.
Spotyka się lekarz i lekarka, mają wspólne tematy, znajomych, podobne
zainteresowania, wiek, status(cywilizacyjny), mieszkają obok siebie w dobrej
dzielnicy - czy już mają być sobą wzajemnie zafascynowani seksualnie? Raz
tak, raz
nie - to zależy od znacznie glębszych czynników...
> >- mylisz status cywilizacyjny ze statusem społecznym. Tak jak kiedyś już
> >pisałem - prawnik czy lekarz z dobrej dzielnicy mają wysoki status
> >cywilizacyjny. Natomiast koleś po zawodówce może mieć cechy lidera,
osobnika
> >alpha i mieć wysoki status społeczny - całkowicie niezależny od
> >cywilizacyjnego. "Z niewiadomych powodów" wszystkie laski będą do niego
> >ciągnąć a faceci w głębi czuć respekt - najprościej mówiąc.
>
> Powiem szczerze, że respektu do niego nie czuję. Raczej nie jest on
> osobą do której czuje się respekt, blacharom gacie też na jego widok
> nie spadają (nie mam nic do niego, gościa lubię, bo jest sympatyczny i
> tyle).
- to nie mówimy o tym samym facecie. Na pewno kiedyś spotkałeś kogoś, kto w
niewysłowiony sposób budził twój podziw, podświadomie chciałeś jego
akceptacji a laski uniwersalnie były nim zainteresowane seksualnie... To był
osobnik typu alpha.
> Co to znaczyt beciarz? Jaka jest etymologia tego słowa?
- chodzi o osobnika typu beta - zajmującego niższe szczeble hierarchii
"stada", osoby uległej, słabej, nieatrakcyjnej seksualnie, jedzącej na końcu
ochłapy, przeganianej z kąta w kąt przez silniejszych - tak w największym
skrócie.
> Nie interesuje mnie związek z osobą, która będzie się mną bawiła.
> Jeśli są mężczyźni, którzy są szczęśliwi z kobietami myślącymi
> wyewoluowanymi łechtaczkami i macicami, to w porządku, ich sprawa. Ja
> raczej jestem zainteresowany kobietami, które mają coś pod kopułą, a
> nie takimi którym nogi się nie zamykają na dźwięk gwizdka.
- kobiety nie chcą się nikim bawić dla jaj tylko muszą mieć całkowitą
pewność, że
ich partner jest odpowiednim samcem jeśli chodzi o przydatność do
przetrwania i rozmnażania. Tylko tyle chcą osiągnąć. Nie mogą jednak polegać
na ustnym zapewnieniu samca, że tak jest. Raz - że wszyscy by kłamali i
manipulowali żeby tylko móc pokopulować. Druga rzecz - te mechanizmy doboru
musiały sprawnie działać zanim wykształciły się obszary mózgu odpowiedzialne
za mowę. Więc samice muszą wychwycić wszystko w rzeczywistości, w akcji
gdzie samiec nie może nic oszukać. Jeśli samiec daje mało czytelne sygnały
albo negatywne to laski
intensyfikują testy żeby jednoznacznie móc wyczuć jak jest. To jest sprawa
życia lub śmierci i nie licz tutaj na "miętką grę".
Milion lat temu kiedy ludzie żyli 20 lat samica miała dobrze się
"zastanowić" z kim będzie miała potomstwo, na które wydatkuje potężną ilość
swoich zasobów - czy z chodzącą pizdą czy z prawdziwym facetem... Te samice,
które hipotetycznie rozmnażały się z osobnikami beta miały mniej jedzenia
dla swojego potomstwa - i można sobie wyobrazić, że chociażby z tego powodu
ich genów już nie ma wśród nas. Dopiero potem doewoluowało ci trochę mózgu w
którym możesz myśleć i być w dodatku tego świadomym - i to, że na tym
poziomie abstrakcji "nie interesują cię gierki" ma się nijak do tego o co w
tym naprawdę chodzi na głębokim poziomie.
Nawiasem mówiąc wydaje mi się, że to, iż nie interesujhą cię gierki i fochy
laski jest też ważnym elementem całej gry jak się nad tym pomyśli :-)
|