Data: 2003-04-25 16:08:13
Temat: Re: rodzina meza
Od: "Anka P." <v...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu, który zapamietamy na wieki 04/25/2003 05:41 PM, boniedydy
postanowił/a nas uraczyć niniejszym stwierdzeniem:
> Właśnie dlatego, że jest to ciotka TŻa.
aaaaaaaaaaaaha
TZ nie pala szczegolna miloscia do ciotki, sam nie szuka kontaktu z nia,
wiec ja mam to robic? mam szukac kontaktu z osoba calkiem mi obca
> Stosunek babci do ciotki nie ma nic do tego. Zresztą, czy az tak wierzysz
> babci?
jak to nie?
nie lubie falszu, pozerstwa i dwulicowosci
skoro babcia potrafila niezle obrzucic ciotke blotem wczesniej i nie
zyly w najlepszych stosunkach, a teraz sie kochaja nagle, to ja mam
zapamietale i na sile, wbrew sobie chciec sie z nimi widziec i rowniez
udawac ze jest mi z nimi jak w niebie?
skoro jedna i druga potrafia tak grac to po co mi takie przedstawienia?
jak bede chciala obejrzec swietna gre aktorska to pojde do teatru
> No pewnie, jeżeli jej jeszcze nie znasz, a w dodatku unikasz poznania jej,
> nie ma szans, żeby Ci się stała znajoma.
a dlaczego mialabym chciec ja poznac?
wyobraz sobie, ze ciotka nie jest osoba niezbedna w moim zyciu, nie
laczy nas nic
wczesniej nigdy nie wykazywala checi poznania mnie, a jestem w tej
rodzinie dlugo
teraz nagle zapalala wielka miloscia i zainteresowaniem, rowniez do
mojego dziecka
nie traci to lekkim falszem?
> Ależ oczywiście, że to rozumiem, jeśli rodzina jest niefajna. A moja rodzina
> to faktycznie cud rzadki i aż proszący się o troskliwą pielęgnacje - i może
> własnie dlatego, że jest troskliwie pielęgnowana, jest taka, jaka jest.
wwiec zycze owocnego pielegnowania ;-)
> No widzisz, to jest jakiś powód. Ale chcę Ci pokazać druga stronę; istnieje
> taka możliwość, że oni sie nie licytują, tylko rozmawiają, a Ty odbierasz
> jako licytwoanie się. Jednak jeśli faktycznie obcowanie z nimi jest nie do
> zniesienia, nie pozostaje nic innego, jak się odciąć.
ojej
to ja juz sama nie wiem
znam te rodzine ladnych pare lat
wiem jak wygladaj rozmowy
za kazdym razem jak przyjedzam odbywa sie nasiadowa, czyli zostaje
robiona kawa i wtedy babcia z tesciowa zdaja mi relacje z wszystkiego
nie ukrywajac swojej satysfakcji jesli komus sie nie wiedzie
wybacz, ale nie jest dla mnie rozmowa "a ja mowilam, ze tak bedzie,
zreszta czego bylo mozna sie po nich spodziewac", "i ma teraz za swoje,
bardzo dobrze" i inne tego typu kwiatki
to jest zwykle plotkarstwo z satysfakcja, ze innym jest gorzej
tu drugiego dna nie ma i nie wynika to z tego, ze akurat jestem
nastawiona z gory negatywnie do nich
wchodzac w te rodzine bylam nastawiona bardzo pozytywnie, ale w miare
poznawania ich zaczelo mnie przerazac i nie chce w tym brac udzialu
jedynym pocieszeniem jest fakt, ze mam super tescia ktorego do konca
zycia bede pod niebiosa wychwalac i cale zycie zastanawiac sie jak on
tam wytrzymuje, bo moj TZ stamtad najzwyczajniej w swiecie uciekl
Anka
|