Data: 2009-07-30 07:15:46
Temat: Re: rola ojca
Od: "Qrczak" <q...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W Usenecie Chiron <e...@o...eu> tak oto plecie:
>
> pierwsza część odpowiedzi- staram się pokazać, że musi być wychowane w
> miłości:
>
> Do wychowania człowieka, który bedzie potrafił kochać, dawać miłość- a
> co za tym idzie- mieć asertywne relacje z innymi ludźmi niezbędne jest
> wychowanie w miłości. OK- mogę się zgodzić, że brak tej miłości można
> nadrobić później poprzez drogę rozwoju osobistego, jednak tacy ludzie to
> raczej wyjątki. Generalizując: jak ktoś nie był w dzieciństwie kochany-
> no to skąd ma umieć kochać?
>
> a tu część druga- staram się prześledzićsytuację braku ojca:
> Kolejna kwestia- brak jednego rodzica. Zostańmy przy tej szczególnej
> relacji: córka- ojciec. Zakładając, że ojciec był, ale wcześnie umarł, i
> tworzył z matką wspaniały związek- i tak matka ma zadanie nie lada, żeby
> zastąpić w jakiś sposób wzorzec ojca- za który ta córka najpewniej wyda
> się za mąż.
> Czyli: jest to możliwe, ale- jak napisałem: matka ma zadanie nie lada.
>
> Jeśli - oprócz braku ojca (lub przy patologicznym wzorcu i
> relacjach)- jeszcze matka nie umie nawiązać prawidłowych (czyli:
> szczerych, przepełnionych prawdą, miłością i wsparciem oraz wybaczeniem
> i akceptacją) relacji z córką- ta będzie niechybnie mieć ogromne
> problemy z relacjami z innymi ludźmi. Co może nastąpić? Dalej-
> No a tu- powyżej, jeśli matka nie da rady.
>
> Czyli: może samotna matka wychować córkę (o czym piszę dalej)-
> przekazując jej np wzorzec zmarłego ojca i kochając, ale ma naprawdę
> zadanie nie lada trudne.
IMO za bardzo skupiasz się na szczególności roli ojca. Owszem - jest bardzo
ważna, ale w tym przypadku "nawaliła" matka. I to wcale niekoniecznie
dlatego, że załamana utratą męża (śmierć), wściekła i zawiedziona (rozwód -
odejście męża) czy uszczęśliwiona pozbyciem się go (rozwód - jej odejście).
Czasem po prostu kobieta, choćby się wydawało, że stworzona do okazywania i
uczenia innych miłości, nie potrafi sobie z tym zadaniem poradzić. Czasem
nawet i w normalnej, jakoś funkcjonującej rodzinie "pełnej".
Ale człowiek nie czerpie tylko z rodziny. A niektórzy to się nawet uczą całe
życie. Także i relacji.
>> Być może. Ona oczywiście musiała uporać się z problemem braku ojca w
>> dzieciństwie, chociaż ten ojciec nie był do końca nieobecny, ale nie
>> będę się na ten temat rozpisywać. Jednak IMO największą rolę odegrała
>> tu matka oraz szerzej pojęta rodzina. Ja bym obstawała jednak przy
>> tym, że pozytywna rodzina, łącznie z dziadkami, ciociami, wujkami,
>> może więcej "zdziałać" dobrego niż "zły" ojciec.
>>
> No tak...tylko po co się w takiej rodzinie urodziła?
Jakoś wydaje mi się, że z premedytacją się do tej akurat rodziny nie pchała
sama.
Qra
|